Teraźniejsza Prawda nr 314 – 1981 – str. 8

pewne złe skutki przychodzące na chrześcijanina, który nie wyznaje swoich grzechów:

      (1) Nie wyznane grzechy nie są przebaczone przez Boga. Gdy po raz pierwszy przyszliśmy do Boga przez Chrystusa (który „umarł za grzechy nasze według Pism” – 1Kor. 15:3), żałując za grzech i przyjmując Jezusa jako swego Zbawiciela i Pana, zostaliśmy policzeni jako „święci, przyjemni Bogu” przez zasługę ofiary Chrystusa przypisaną na naszą korzyść (Rzym. 12:1; 5:1; 8:1; Żyd. 9:24). W ten sposób zostaliśmy „usprawiedliwieni darmo z łaski jego [Boga] przez odkupienie, które się stało w Chrystusie Jezusie. Którego Bóg wystawił ubłaganiem przez wiarę we krwi jego, ku okazaniu sprawiedliwości swojej przez odpuszczenie przedtem popełnionych grzechów w cierpliwości Bożej” (Rzym. 3:24, 25). Stosownie do tego, nasze przeszłe grzechy zostały przebaczone i byliśmy przyodziani w szatę sprawiedliwości Chrystusowej.

      Ale to nie dowodzi, że jesteśmy godni wiecznego życia. Musimy być gruntownie wypróbowani zanim możemy być uznani jako tacy. Istnieją dodatkowe grzechy, za które podobnie musimy starać się o przebaczenie. Czas naszego poświęcenia i przyjęcia zaznacza początek naszego biegu, a nie jego zakończenie. Z powodu naszego upadłego stanu widzimy, że grzech jest zawsze z nami obecny. „Jeźlibyśmy rzekli, iż grzechu nie mamy, sami siebie zwodzimy, a prawdy w nas niemasz. Jeźlibyśmy wyznali [i tylko jeżeli wyznajemy] grzechy nasze, wiernyć jest Bóg i sprawiedliwy, aby nam odpuścił grzechy, i oczyścił nas od wszelkiej nieprawości” (1Jana 1:8, 9). Rozumiemy z tego, iż nie wyznane grzechy są grzechami nie przebaczonymi – one w dalszym ciągu są przeciwko nam.

      Zauważmy napomnienie: „Niechże tedy nie króluje grzech w śmiertelnem ciele waszem, żebyście mu posłuszni byli w pożądliwościach jego” (Rzym. 6:12). Musimy nieustannie walczyć przeciw grzechowi lub grzech uzyska kontrolę i panowanie nad nami. Bóg nienawidzi grzechu i chce byśmy także go nienawidzili. „Jeźliby kto [ktokolwiek z poświęconego ludu Bożego] zgrzeszył [popadł w grzech przez słabość], mamy orędownika [my – poświęcony lud Boży] u Ojca, Jezusa Chrystusa sprawiedliwego” (1Jana 2:1), który wszedł „do samego nieba, aby się teraz okazywał przed oblicznością Bożą za nami”, „który też jest na prawicy Bożej, który [Jezus] się też przyczynia za nimi” (Żyd. 9:24; Rzym. 8:34). My każdodziennie potrzebujemy orędownictwa Chrystusa, ponieważ w naszym ciele „nie mieszka … dobre”, a zło jest zawsze z nami obecne (Rzym. 7:14-21). Nie zaniedbujmy zatem wyznawania naszych grzechów, aby mogły być przebaczone.

      (2) Z nie wyznanych grzechów nie jesteśmy oczyszczeni. Nie wystarczy żeby nasze grzechy były przebaczone; musimy je także porzucić – musimy się z nich oczyścić. „Kto pokrywa przestępstwa swe, nie poszczęści mu się; ale kto je wyznaje i opuszcza, miłosierdzia dostąpi”. „Ochędóżcie ręce grzesznicy, i oczyśćcie serca,
kol. 2
którzyście umysłu dwoistego” (Jak. 4:8). Musimy nauczyć się miłować sprawiedliwość i nienawidzić nieprawości, tak jak Jezus czynił (Żyd. 1:9), jeżeli chcemy mieć Boską pochwałę i dar życia wiecznego (Rzym. 6:23). Ponieważ grzech jest głęboko zakorzeniony w naszych upadłych naturach, potrzeba z naszej strony wiele wysiłku, aby „wyczyścić stary kwas” (1Kor. 5:7). Nasz miłujący Ojciec Niebiańskie wie „czego potrzebujecie-” (Mat. 6:8) i stąd, wtedy gdy On stwierdza potrzebę tego, daje nam karanie dla poprawy, dopomagające nam opuścić nasze grzechy i rozwinąć prawe charaktery, jakie mogą być przez Niego zaaprobowane (Żyd. 12:5-11). Po przebaczeniu Dawidowi, Bóg – jak to widzieliśmy powyżej – ukarał go, dał mu ponieść skutki grzechu dla jego naprawy, w ten sposób pomagając mu usunąć z charakteru zło, które skłaniało go do grzechu. Bądźmy wierni w przynoszeniu Bogu naszych antytypowych ofiar za występki i w przedsiębraniu mozolnego procesu czuwania, modlenia się, oczyszczania się, walczenia i wytrwałości w uwalnianiu samych siebie od tych złych cech, więcej lub mniej głęboko zagnieżdżonych w naszych usposobieniach, które skłaniają nas do grzechu (3Moj. 5; P ‘65,52, 53; por. E 8,149 – to samo w Ter. Pr. ‘32, str. 11, szp. 2, par. 19).

      Jako ilustrację, dlaczego z nie wyznanych grzechów nie jesteśmy oczyszczeni, weźmy pod uwagę grzech chwytania władzy i panowania nad dziedzictwem Bożym. Wielu nie zdaje sobie sprawy z tego, że dopuszcza się grzechu chwytania władzy i że grzech ten jest popełniany nie tytko przez starszych, diakonów, czy też innych specjalnych sług Prawdy, lecz także przez braci, którzy nie są wybranymi sługami. Siostry, a nawet dzieci, mogą popełnić ten grzech, np. przez roszczenie sobie pretensji lub staranie się o przejęcie pozycji i prerogatyw męża i ojca w rodzinie – jedynego uznawanego przez Boga jako głowa rodziny.

      Pismo Święte potępia chwytanie władzy i panowanie. Starsi są napomnieni przez Apostoła Piotra: „Paście trzodę Bożą, która jest między wami, doglądając jej nie poniewolnie, ale dobrowolnie; nie dla sprośnego zysku, ale ochotnym umysłem; oni jako panując nad dziedzictwem Pańskiem, ale wzorami będąc trzody. Uniżajcież się tedy pod mocną ręką Bożą, aby was wywyższył czasu swego” (1Piotra 5:2, 3, 6). Apostoł Jan gani Diotretesa (3 Jana 9, 10), gdyż „chciał być przedniejszy miedzy nimi”. Nasz Pan ostrzega przed Nikolaitami jako szatańskimi ciemiężycielami ludu Bożego lub panami nad nim (Obj. 2:6, 15). Bóg poucza przez Mojżesza: „A jeźli ołtarz kamienny uczynisz mi, nie buduj go z ciosanego kamienia … Nie będziesz wstępował po stopniach do ołtarza mojego, aby nie była odkryta nagość twoja przy nim” (2Moj. 20:25, 26). Antytypowo to jest poważnym ostrzeżeniem przeciwko chwytaniu władzy.

      Przypuśćmy, że ktoś z powodu upadłego usposobienia ma skłonność do chwytania władzy, do przywłaszczania sobie i sięgania po władzę,

poprzednia stronanastępna strona