Teraźniejsza Prawda nr 288-289 – 1976 – str. 92
„chrześcijańskim udoskonaleniem”, co jego teologiczni nieprzyjaciele przekręcili, jakoby miało znaczyć absolutną doskonałość w ciele. To nie było jego myślą, choć Wesley nie zawsze był ostrożny w swoich wyjaśnieniach, aby zbić oskarżenie jakoby nauczał, że niektórzy chrześcijanie, tj. ci, którzy doświadczyli wtórego błogosławieństwa weszli w stan bezgrzeszny. Najobszerniejsze przedstawienie jego nauk na ten przedmiot znajduje się w książce o 175 stronicach pod tytułem „A Plain Account of Christian Perfection” („Wyraźny Opis Chrześcijańskiego Udoskonalenia”). Wielokrotnie mówi on w tej książce, że przez chrześcijańskie udoskonalenie on nie rozumie bezwinności, lub nieobecności słabości i błędu, lecz taką bezinteresowną miłość ku Bogu i człowiekowi, która zwycięża grzech, siebie i świat. Twierdzi on, że taka miłość usuwa grzeszne, samolubne i światowe skłonności, czyniąc serce czystym i pełnym dobroci. Tak jak zauważyliśmy to we wszystkich innych przypadkach (oprócz Św. Jana) członków pozafiguralnego Jakuba, którzy zapoczątkowali ruchy Maluczkiego Stadka, później przekręcone w sekciarskie systemy przez wodzów utracjuszy koron, Wesley nie widział jasno zupełnego światła odnośnie swojej szafarskiej doktryny. I tak jak było z nimi, tak podobnie w jego przypadku nie była jeszcze na czasie za jego dni zupełna prawda na ten przedmiot w różnych jej zarysach, ponieważ Pan pozostawił to do czasu Żniwa. Lecz jego centralna myśl, że miłość Boża, jako istota uświęcenia jest Pańskim ideałem dla Jego ludu, była niewątpliwie prawdą.
(28) Pamiętając, co było jego szafarską prawdą i wiedząc, że jego serce było przepełnione taką miłością, jesteśmy gotowi zrozumieć, dlaczego on tyle swego czasu poświęcał na pracę ewangeliczną; ponieważ bez wątpliwości jest on największym ewangelistą, jaki kiedykolwiek żył. On widział tak wielu członków Kościoła około siebie, którzy powinni radować się we „wtórym błogosławieństwie”, a nie cieszyli się nawet ,,pierwszym błogosławieństwem” — usprawiedliwieniem z wiary — a jego miłość do nich, połączona z błędem, że oni podlegają wiecznym mękom, pobudziła go z konieczności do starania się, aby przyprowadzić ich do usprawiedliwienia. Dlatego on i jego towarzysze tak wielce nalegali na pokutę, w znaczeniu skruchy i wiarę, w znaczeniu pewności, że grzechy są przebaczone przez śmierć Chrystusową. Także po tym, gdy poczucie wyrzutów sumienia za grzech skruszyło serce i wiara w śmierć Chrystusa otrzymała
kol. 2
przebaczenie grzechów, on i jego towarzysze nalegali na odczuwanie pokoju i radości w sercu z powodu uwolnienia od wyrzutów sumienia przez upewnienie się o przebaczeniu. Jednakże ci bracia nalegali na te nauki po to, aby one przeprowadzając ludzi przez pierwsze błogosławieństwo, mogły dostarczyć im kandydatów, których by mogli poprowadzić ku „wtóremu błogosławieństwu”. Przeto widzimy, że te dwie doktryny — pokuta i wiara, pokój i radość z przebaczenia — choć nie były ich szafarską doktryną, to jednak były tak spokrewnione z nią, że zmusiły braci by nauczać je, podobnie jak ich szafarską doktrynę, aby wprowadzić tą ostatnią w czyn.
(29) I ta doktryna z jej dwoma przygotowawczymi doktrynami była wtedy na czasie. Osiemnaste stulecie było okresem religijnej podupadłości. W międzynarodowych stosunkach było wiele tarcia, zazdrości, grabienia ziemi, wojen zaborczych i ciemiężenia, kończących się wojną o niepodległość między amerykańskimi koloniami a Brytanią oraz Rewolucją Francuską i wojnami napoleońskimi w Europie. Brytyjscy arystokraci stali się specjalnie miłośnikami siły, pieniędzy i rozkoszy. Kler Kościoła Anglikańskiego był zazwyczaj artystokratyczny w uczuciu, światowy w swoich ambicjach i klerykalny w swojej religii, a religijne powodzenie prostego ludu było dla serc kleru mało znaczące. Religijność średniej klasy była zazwyczaj zupełnie formalna, co można zauważyć z przykładu. Z wyroku sędziego, który myślał, mając w mieście swoim episkopalianów, prezbiterianów, kongregacjonalistów, baptystów i kwakrów, że było dosyć sposobów dostania się do nieba, jeżeli ktoś w jego mieście nie był zadowolony drogą do nieba według jednego z tych, to on nie pozwalał mu tam iść innym sposobem, a przeto zabronił metodystom mieszkać tam i krzewić ich wiarę. Niewypowiedziane ubóstwo klasy niższej w Anglii było bardzo skrajne pod względem religijnym. Ich postępowanie, środowisko i widoki umysłowe były najpodlejsze i najbardziej bestialskie. Opłakany stan religijny wszystkich tych klas, jako owiec rozproszonych i omdlewających bez prawdziwych pasterzy, pobudził Wesleya i jego współpracowników do działania, odwagi, ofiarowania się i cierpienia za te zgubione dusze. Mieli oni takie smutne warunki ze wszystkich stron, mieli serca przepełnione miłością Bożą i obawiali się wiecznych mąk dla niewierzących. Czy można się zatem dziwić, że ich szafarską doktryna, jako żyjąca moc w ich sercach, uczyniła z nich ożywicieli,