Teraźniejsza Prawda nr 276-277 – 1974 – str. 71

chaotycznej działalności, takiej moralnej sprzeczności.

      Pogańska bajka mówi nam o jawnej sprzeczności, że można tym samym oddechem dmuchać zimno i ciepło. Apostoł Jakub pokazuje nam, że jest prawdziwa i moralna sprzeczność, która daleko to przechodzi: „Z jednychże ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo” (w. 10). I dobrze dodaje z czułą powagą: „Nie tak ma być bracia moi”. Jednak jak często z tym się spotykamy!

      Nie ma może szczegółu, w którym osoby wyznające zupełne poświęcenie się Bogu są skłonniejsze naruszyć Jego prerogatywy niż odważenie się aby sądzić, potępiać i oskarżać tych z Jego ludu, którzy nie zgadzają się z nimi. „Gorliwość ku Bogu mają, ale nie według znajomości. Bo nie znając sprawiedliwości Bożej, a chcą swoją własną ustanowić, a pod sprawiedliwość Bożą nie poddają się” (Rzym. 10:2, 3, przekł. ARV). Oni wdzierają się tam, gdzie aniołowie boją się wchodzić i czynią to, co nawet Balaam odmówił uczynić. Oni więc „przeklinają, kogo Bóg nie przeklął i złorzeczą, komu On nie złorzeczy” (4Moj. 23:8). Chwalenie Boga nie jest na czasie w ustach tego, kto zawsze grzeszy mówiąc źle i lżąc dzieci Boga (zobacz 1Jana 4:20, 21).

      Jeśli moglibyśmy tylko zdobyć właściwe pojęcie o potężnych możliwościach języka do złego, to prawie balibyśmy się wypowiadać słowo, aby nie mówić źle. Taka bojaźń byłaby nam bardzo pomocną, a potem stopniowo pragnienie wypowiadania tylko słów prawdy, sprawiedliwości, miłości, trzeźwości i dobrej nowiny wysadziłoby to ograniczenie i znalazłoby swoją wymowę, podczas gdy obawa przez złem nadal strzegłaby każde nasze wyrażenie. Wynikiem tego byłaby większa pobożność. Jako poświęcony lud Boży używamy naszych języków do chwalenia Boga i wyznawania Jego łaski, miłosierdzia i miłości oraz do dawania świadectwa o drogocennej Prawdzie Jego Słowa. To jest właściwe. Jak możemy czynić inaczej? Ale niestety, jest prawdą, że ten sam język, który w ten sposób chwali naszego Niebiańskiego Ojca, tak często okazuje się przekleństwem, szkodą, światem niesprawiedliwości dla siebie i innych, szczególnie dla członków Domowników Wiary! — zapalając ogień biegu natury przez oczernianie, złe podejrzenia, złą mowę, aluzje, insynuacje itd.

      „Nie tak ma być, bracia moi”. Takie rzeczy są przeciwne prawu i naturze. Musimy upewnić się, abyśmy się nauczyli tej wielkiej lekcji w Szkole Chrystusowej, iż z ust, które chwalą Boga,
kol. 2
nie powinno wychodzić to, co szkodziłoby braciom lub komukolwiek. Czy ktokolwiek kiedyś wiedział o fontannie wypuszczającej z tego samego źródła słodką i gorzką wodę (w. 11)? Nie! Tak jak ta sama fontanna nie może wydawać słodkiej i gorzkiej wody, tak podobnie i my nie możemy być naśladowcami drogiego Syna Bożego i nie możemy nadawać się do Królestwa tak długo, jak długo będziemy posiadać takie usposobienie.

DRZEWA JAKO ILUSTRACJA

      Apostoł wzmacnia tę ilustrację inną wziętą z przyrody i jej oczywistym wnioskiem — tj. z drzew, z których każde przynosi owoc według rodzaju swego. Używa on tych samych trzech drzew błogosławieństwa wzmiankowanego w przypowieści Jotama (Sędz. 9:7—15). „Izali może, bracia moi! figowe drzewo przynosić oliwki, albo winna macica figi?” (3:12). Oczywiście, że nie! Byłoby to przeciwne Boskiemu prawu natury. Toteż Apostoł kończy: „słona woda nie może wydać słodkiej” (przekł. ARV; porów. Mat. 7: 16—18). Czy może tak być, że gdy fizyczne sprzeczności są niedozwolone w niższych klasach nieświadomych rzeczy, to moralne sprzeczności bardzo potwornego rodzaju są dozwolone w najwyższym ze wszystkich ziemskich stworzeń?

      „Mąż umysłu dwoistego”, który modli się i wątpi, nic nie otrzymuje od Pana, ponieważ jego prośba jest tylko formą modlitwy; ona okazuje brak ważnej charakterystyki modlitwy, którą jest wiara (Jakuba 1:5—8). Lecz mąż dwoistego języka, który błogosławi Boga, a przeklina ludzi, co on otrzymuje? Tak jak mąż dwoistego umysłu jest sądzony według jego wątpliwości, a nie według jego form modlitwy, tak podobnie mąż dwoistego języka jest sądzony według jego klątw, a nie według jego form chwalenia. W każdym przypadku jedna lub druga z tych dwóch sprzeczności nie jest prawdziwa. Tam gdzie jest prawdziwa modlitwa, tam nie ma wątpliwości: a tam gdzie są wątpliwości tam nie ma prawdziwej modlitwy — modlitwy, która przyniosłaby korzyść Bogu. Tak podobnie jest w drugim przypadku: jeżeli Bóg jest szczerze i serdecznie błogosławiony, to jego dzieci nie będą przeklinane; a jeżeli są przeklinane, to Bóg nie może być w sposób miły błogosławiony — bo same słowa pochwały pochodzące z takich warg będą dla Niego obrazą.

      Jeżeli w codziennym badaniu naszych dróg, co jest powinnością każdego chrześcijanina, znajdziemy, że w jakiś sposób nasze słowa

poprzednia stronanastępna strona