Teraźniejsza Prawda nr 258-259 – 1971 – str. 92
Ziemi Świętej w czasie lata. Te wędrówki przedsiębrał On we wszystkie pory roku, w każdą pogodę i wśród niesprzyjających okoliczności. Jezus nie miał samolotów, wagonów, dalekobieżnych powozów, wagonów sypialnych, pojazdów, samochodów, autobusów, nawet motocykli czy rowerów, które by pomniejszyły zmęczenie i znużenie w podróży. Stopy Jego odziane w sandały, które nie były wygodne z powodu zawsze znajdującego się w nich piasku, prowadziły Go w Jego wędrówkach. Często doznawał On ogromnego znużenia (Jan 4:6). Te więc warunki przyczyniały się do Jego fizycznego wyczerpania.
Dzień Jego nie był wypełniony wynalazkami skracającymi czas pracy i sprzyjającymi wygodzie. W rzeczywistości warunki mieszkaniowe w Jego czasach były bardzo prymitywne. Domy miały złą wentylację, gorące w lecie, a zimne w zimie, były źle umeblowane, zmuszały do twardego a nie do wygodnego życia, co pomniejszało siły życiowe Jezusa. Chociaż Mojżeszowe prawa dotyczące diety były korzystniejsze dla zdrowia od praw pogan, to jednak Żydzi nie wiedzieli prawie nic o chemicznych właściwościach pokarmów, tak, że w większości wypadków nie mogli zaplanować to, co było dobrze zrównoważoną dietą, a to było szkodliwe dla organizmu i niewątpliwie wpływało poniekąd na pomniejszenie sił życiowych Jezusa. Także stałe przezwyciężanie przez Niego „sprzeciwiania się grzeszników” z pewnością pomniejszało Jego żywotność. Niemniej wpływało na Jego fizyczne wyczerpanie czynienie cudów, szczególnie cudów leczenia, bo te były dokonywane kosztem Jego własnych sił życiowych. Czytamy w jednym miejscu o kobiecie chorej od wielu lat, która zbliżyła się do Niego, przeciskając się przez ciżbę i dotknęła brzegu Jego szat; przy dotknięciu tym natychmiast została uzdrowiona od upływu krwi. Jezus wiedząc, że moc [żywotność] wyszła z Niego, obracając się zapytał: „Kto się dotknął szat moich?” (Mar 5:25-34). Przyganiając zapytali Go uczniowie, jak mógł On o to pytać, gdy tłum wokół Niego tak się ciśnie. Jezus jednak miał rację i ujrzawszy uleczoną kobietę, pochwalił jej wiarę i odesłał ją w spokoju. Innym razem (Łuk. 6:19) wyleczył On tłum chorych mocą [żywotnością], która z Niego wyszła. Leczył On tych chorych wydobywając z Samego Siebie siły życiowe konieczne do przywrócenia ich utraconej żywotności, dając im je jako środek na ich chorobę. Brał On nasze ułomności i znosił nasze choroby, bo w ten sposób znosił On słabość
kol. 2
wynikającą z leczenia przez Niego chorych własną siłą życiową (Mateusz 8: 16-18). Według tych opisów Jezus oddawał Swą siłę życiową, aby leczyć innych. Czasami spędzał On całe noce na leczeniu chorych i w rezultacie odczuwał wyczerpanie Swoich sił.
Tak więc Jego stałe kazanie, nauczanie, czuwanie, modlenie się, brak snu, głód, wędrowanie, znużenie, życie w niewygodach, niedoskonała dieta, znoszenie przeciwieństw i oddawanie sił życiowych przy cudownym leczeniu ludzi, wszystko to przyczyniało się do Jego fizycznego wyczerpania. Kiedy Jezus przyszedł do Getsemane, to był On w 99°/o umarły z powodu tego wszystkiego. Ukrzyżowany żył On tylko 6 godzin, podczas gdy zdarzało się, że silni fizycznie ludzie i w pełni życia, choć ukrzyżowani żyli przez 7 dni. Jego pocenie się krwią w ogrójcu świadczy o ostatecznej fazie nerwowego wyczerpania, bo jak zapewnia nas medycyna tego rodzaju objawy ostatecznego nerwowego wyczerpania mogą być tylko doświadczone przez tych, którzy w 99% są umarłymi, gdy chodzi o utratę pierwiastka życia. Jak powiedzieliśmy powyżej ta wyjątkowo intensywna forma wyczerpania nerwowego doświadczana była zaledwie kilka razy w dziejach ludzkości. Kiedy przypomnimy sobie, że Adam umierał pod przekleństwem przez 928 lat i kiedy zauważymy, że Jezus w czasie Swej 3-letniej służby wydał 99% sił życiowych, które Adam stracił w ciągu 928 lat, to będziemy mieli najbardziej uderzający dowód pełnej ofiary miłości, którą okazał Jezus w czasie Swej służby poprzedzającej 13 ostatnich godzin Jego życia, w czasie których jedynie cierpienie było Jego udziałem. Jak bardzo miłował On i poświęcał się! Nie było nigdy na ziemi tak wielkiej miłości jak Jego! Co za wyrzeczenie się Samego Siebie! Jaka hojność względem Kościoła i świata! Zaprawdę, to jest „Jezus umiłowanie mej duszy”, jak to powiedział poeta.
MĄŻ SMUTKU ZAZNAJOMIONY Z BOLEŚCIĄ
Drugą formą cierpienia Jezusa był umysłowy smutek. O tej formie Jego cierpienia mówi Izajasz, kiedy proroczo powiada o naszym Panu jako o „mężu boleści, a świadomym niemocy” – wyrażając w opisie tym najwyższy patos. Różne były smutki, które wypełniały kubek żałości, z którego On pił. Jego stanie się człowiekiem i w ten sposób zniżenie się w naturze musiało powodować Jego smutek, kiedy stał się tego świadomy, choć Jego miłość względem