Teraźniejsza Prawda nr 258-259 – 1971 – str. 81

„Posłannik Epifaniczny”, „Exodus”, „Biblia”, „Księgi Samuela — Królów — Kronik”, „Posłannik Parusyjny” (Tom 2), „Chrystus-Duch-Przymierza” itd. Kierował wielką pracą publiczną, wydawaniem milionów bezpłatnych gazetek biblijnych, w większości napisanych przez Pastora Russella i biurem wykładowców zrzeszającym przeszło 100 mówców. Prowadził do końca swoją pracę, włączając służbę Generalnego Pastora, Nauczyciela, Opiekuna i Dyrektora Ruchu.

OSTATNIE MIESIĄCE BRATA JOHNSONA

      Opis ostatnich miesięcy naszego umiłowanego brata Johnsona nie byłby kompletny bez zrelacjonowania pewnych wydarzeń mających miejsce w jego ostatnich latach, ponieważ jego fizyczne cierpienia były powodem stopniowej śmierci. Jak to drodzy bracia ogólnie wiedzą, brat Johnson zużył swoje ciało w służbie Pańskiej. W lipcu 1946 r. podczas podróży pielgrzymskiej w Anglii, nastąpił u niego atak wyczerpania nerwowego. Temu bez wątpienia towarzyszyło nieznaczne porażenie. Lekarze, z którymi konsultował się w Anglii stanowczo radzili mu, aby zaprzestał dalszej działalności aż do wyzdrowienia, lecz gorliwość dla Pana i Jego ludu pobudziła go do kontynuowania podróży po Anglii, Danii, Polsce, Francji i Belgii zanim powrócił do Ameryki. Odpoczął nieco po tym ataku i powrócił do zwykłych zajęć w Domu Biblijnym. Udał się na konwencję do Los Angeles i Chicago a po jednodniowym pobycie w domu 19 listopada 1946 r. został dotknięty atakiem wywołanym skrzepem krwi, który przytrzymał go w łóżku przez dziewięć tygodni. W większości przypadków, cierpiący na ten rodzaj zakrzepu, umierają natychmiast, lecz Pan zachował brata Johnsona, ponieważ jego praca nie była jeszcze skończona. Po częściowym wyzdrowieniu podjął na nowo swoje normalne czynności, chociaż w tempie o wiele wolniejszym z powodu zmniejszonej siły. Często pracował aż do wyczerpania, o czym informują nas jego zawiadomienia w Teraźniejszej Prawdzie.

      Przez dwa lata kontynuował swoją normalną działalność w wielkich trudnościach, aż w listopadzie 1948 r. został zmuszony poddać się operacji odbytnicy. Po takiej operacji zazwyczaj należy przez jakiś czas odpoczywać, lecz zanim upłynął odpowiedni czas na odzyskanie sił, wbrew radom lekarskim udał się samolotem na zachodnie wybrzeże, ażeby wziąć udział w konwencji w Los Angeles. W drodze powrotnej zatrzymał się na konwencji w Chicago gdzie usługiwał braciom mimo wielkich cierpień fizycznych. Po powrocie do domu stan jego zdrowia wymagał dłuższego wypoczynku. Wkrótce jednak wrócił do zwykłych zajęć, lecz ze zmniejszoną zdolnością. Stan jego zdrowia wymagał wówczas większej pomocy niżeli kiedykolwiek przedtem, ponieważ operacja bardzo go osłabiła.

      Stopniowo słabł coraz bardziej, co można było zauważyć w czasie ostatnich sześciu
kol. 2
do dziesięciu miesięcy jego życia na ziemi. W dalszym ciągu służył zborowi filadelfijskiemu wykładem i w zebraniu pytań w pierwszą niedzielę każdego miesiąca. Zajmował się codziennymi obowiązkami, które w tym czasie ograniczały się do korespondencji, tj. czytania listów, zamówień, prenumerat itd. oraz odpowiedzi na nie, a także pracował nad tomami, doglądał wydawania Teraźniejszej Prawdy, Heralda itd. Ciągle jeszcze gdy tylko miał okazję, każdodziennie czytywał parusyjne i epifaniczne tomy, ażeby mógł lepiej zapamiętać Prawdę. Czasami gdy czytał tomy epifaniczne, szczególnie pt. „Bóg” i „Stworzenie”, mówił nam, że dziwi się, iż Bóg dał te rzeczy braciom przez niego. Stan jego zdrowia zdawał się być taki sam, lecz zaczynał tracić apetyt, szybko tracił na wadze i sile na skutek pogarszających się częstych bólów żołądka i jelit.

      Pewnego dnia na początku lutego obudził się rano z silnym bólem w klatce piersiowej. Powiedział wówczas, że przypomina mu to ból jaki odczuł podczas ataku skrzepu krwi. To się powtarzało już kilka razy poprzednio, postępował więc według rady lekarza i zmieniał pozycję, tzn. wstawał z łóżka i stał aż do późnego rana. Jego lekarz później powiedział nam, że takie objawy zdają się wskazywać, iż niektóre małe naczynia krwionośne pękają, stając się bezużyteczne.

      W pierwszych dniach marca nasz drogi Brat miał atak grypy jelitowej, który trwał około trzech dni. Podczas tych dolegliwości lekarz zalecił mu surową dietę, którą musiał przestrzegać przez pewien czas. Choroba ta nie pozwoliła mu wykonać jego usługi w dniu 5 marca w zborze filadelfijskim. W połowie kwietnia miał znowu zaburzenia żołądkowe, lecz nasz drogi Brat ciągle jeszcze wykonywał swoją regularną pracę jak dawniej, mimo że słabł coraz bardziej. W tym okresie dużo czasu poświęcał na wykończenie książki pt. „Chrystus — Duch — Przymierza” i przygotował ją do druku. Na początku sierpnia zachorował na następny atak żołądka, lecz tym razem atakowi towarzyszył ostry stan jelit. Ten atak był najgorszy z dotychczasowych i trwał dłużej niż poprzednie. Zaczął się w dniu, w którym według planu miał usłużyć zborowi filadelfijskiemu. Jedynie na skutek wielkiego wysiłku był w stanie usłużyć wykładem i poprowadzić zebranie pytań. Przedmiotem jego wykładu był Psalm 46, który jak się okazało był wielkim błogosławieństwem dla braci. Mniej więcej tydzień później powrócił do normalnej diety i podjął na nowo swoje zwykłe obowiązki.

USŁUGUJE NA KONWENCJI

      Uczestniczył w Konwencji Filadelfijskiej (trwającej od 1 do 4 września 1950 r.) pomimo wielkich fizycznych dolegliwości i usługiwał drogim braciom podczas dwóch dni. Po konwencji był w dobrym nastroju i bardziej aktywny w swojej pracy,

poprzednia stronanastępna strona