Teraźniejsza Prawda nr 255-256 – 1971 – str. 23

częścią spisku w skali narodowej. „Terroryści już wytworzyli wzrastającą psychozę strachu wśród urzędników państwowych w tym kraju przez podrzucanie bomb i groźby bombowe”.
„Ta działalność jest zamierzona celem zdobycia ludzi, którzy znajdują się w biurach państwowych, aby odmawiali wykonywania swoich obowiązków. Ona jest też zamierzona celem pozyskania ludzi, by odmawiali służenia w policji i wchodzenia do służby państwowej”. Randal uważa ostatnie podrzucanie bomb w dwudziestu, lub więcej miastach jako część „wzorowej rewolty” i nie widzi on „nic, co by wskazywało, iż terroryzm ten zmniejsza się. Wzór ten raczej wzmaga się”.

      Władze miejskie zdają się być mniej lub więcej bezsilne w chronieniu życia ludzkiego. Rząd federalny jest targany pomiędzy żądaniem krytycznej wojny za granicą, a naciskami grup w kraju, które powodują coraz większy deficyt w skarbie państwowym. Stopniowo więc sprawy wymykają się spod kontroli we wzrastający sposób, a w niektórych wypadkach rządy motłochu zastępują demokrację.

      Przytaczamy jeden wypadek: W r. 1969 w tydzień wielkanocny – jak podają – 25.000 studentów, włączając anarchistów, hippisów i w ogóle włóczęgów, wtargnęło do pięknej domowej gminy w Palm Springs, Kalifornia. Oni złupili sklepy, wylali benzynę z aut, zrobili najazd na restaurację, zjedli tysiące posiłków i odmówili zapłacenia za nie. Stworzyli zupełny chaos, skrzywdzili ludzi, molestując wielu, przewracając samochody i walcząc z policją. Wśród tego wszystkiego wielu było obładowanych narkotykami, marihuaną i heroiną oraz trunkami. Napadali na sklepy z napojami alkoholowymi a potem zebrali się w kanionach i w innych ubocznych miejscach na to, co oni nazywają „wspólna miłość („love-ins”). Oznaczało to zupełną rozpustę obejmującą tysiące ludzi w publicznych pokazowych stosunkach płciowych, rozdawaniu narkotyków, wódki itd. Policja była prawie bezsilna. Dodatkowe siły policji zostały wezwane z okolicznych miast, ale przez ten czas nim się tam dostały, było już za późno. Miasto w dużej mierze zostało zniszczone, a sytuacja pozostała chaotyczna. Wreszcie wypędzono rabusiów, ale wielu z nich uciekło do innych gmin, gdzie więcej znęcali się nad bezbronnymi ludźmi.

ROZKŁAD W WIELKIM BABILONIE

      Papież załamuje ręce i błaga kler oraz laików w swoim wysiłku, aby zatrzymać ich
kol. 2
przed rozkładem, który następuje w ich szeregach. Tysiące księży, mnichów i zakonnic oraz duża ilość laików buntuje się przeciwko rzymsko-katolickim obyczajom i ograniczeniom, a także przeciwko papieskim nakazom. Kler protestancki nadal coraz więcej łączy się i stara się łączyć siły w fuzje oraz innymi sposobami, a także wchodzi w ściślejsze związki z rzymsko-katolikami w beznadziejnym wysiłku, aby utrzymać sprawy razem. Kler protestancki jest przeważnie zwolennikiem modernizmu. On w dużej mierze stracił prawdziwą wiarę, którą zachowywali przodkowie, a w miejsce niej głosi niewiarę, filozofię, ewolucję, politykę, reformy społeczne i humanitaryzm.

      Konserwatywny ruch protestancki, czyli fundamentaliści, nadal prowadzi przegraną walkę z modernistami protestanckimi (E. tom 13, 56, 57), okazując dalsze oznaki rozkładu. Amerykańska Rada Kościołów Chrześcijańskich jest wielkim stowarzyszeniem denominacji fundamentalistycznych. Jej główny rozłam nastąpił 28 października 1970 na konwencji w Pasadena (Kalifornia). Jej założyciel, dr Carl Mc Intire (który stał się bardzo sporną postacią z powodu mieszania się do polityki, głównie nalegając na amerykańskie zwycięstwo militarne w Wietnamie), na tym – jak podają – zebraniu w typowy sposób „Jamesa Formana” ogłosił się przewodniczącym a potem przez głosowanie 50 delegatów, których przyprowadził na to zebranie, przystąpił do wybrania siebie na prezydenta, zanim konwencja została powołana do tego punktu porządku przez jej urzędowego prezydenta i zanim delegaci to potwierdzili według konstytucji Am. Rady Kościołów Chrześcijańskich. Według sprawozdania, dr Mc Intire użył siły fizycznej, aby zatrzymać miejsce przewodniczącego, nawet gdy był poproszony przez prezydenta Rady Kościołów, J. Philipa Clarka i innych członków wykonawczych, a także przez zarząd hotelu, by ustąpił.

      Nie będąc w stanie objąć kierownictwa nad konwencją i spotkawszy się z odmową używania sali wynajętej przez Amerykańską Radę Kościołów Chrześcijańskich, dr Mc Intire przyprowadził swoich zwolenników do innego hotelu, gdzie – jak donoszą – użył on nielegalnie (w typowy sposób „Jana Krewsona”) nazwy Amerykańskiej Rady Kościołów Chrześcijańskich celem dokonania buntu. ARKC (jest to skrót nazwy tej Rady) przegłosowała jednomyślnie potępienie jego wtrącania się do jej działalności, jego wysiłków odciągnięcia funduszów, jego publicznego atakowania Rady w jego piśmie itd. Przegłosowano,

poprzednia stronanastępna strona