Teraźniejsza Prawda nr 251 – 1970 – str. 52

mogła przestać pracować i wszystek swój czas poświęcić Bogu na służbę? I ponownie Słowo Boże mi odpowiedziało: „Nie skarbcie sobie skarbów na ziemi” i „Mając żywność i odzienie na tym przestawać mamy”.

      Następnie dowiadywałam się jak mam żyć, ile czasu zużywać dla podtrzymywania tego starego „ziemskiego naczynia” i ile można by poświęcić bardziej bezpośrednio sprawie Bożej? Zarządziłam i uregulowałam mój czas tak, ażeby z niego nic nie zmarnować; jedzenie, praca i spanie zostały ułożone z myślą o chwale Boga i okazało się, że pozostały mi trzy godziny na moją poświęconą pracę. Jak już powiedziałam moje zdolności nie są wielkie; zastanawiałam się więc jak mogłabym zużytkować tak dużo czasu. Powiedziałam sobie: To jest sprawą najwyższej wagi, abym — jeśli jestem przedstawicielem i dzieckiem Boga — postępując jako Jego sługa, wiedziała tyle o woli mego Ojca ile tylko jest możliwe. Muszę dlatego spędzać nieco mego poświęconego czasu na karmieniu nowego umysłu i wzrastaniu w wiedzy i łasce (2Piotra 3:18). Ojciec Niebieski mówi mi: „Badajcież się Pism”, tak więc z moją Biblią i publikacjami Prawdy każdodziennie spędzam godzinę czasu — nie na czytaniu, lecz na poważnym studiowaniu. Szukałam i znajdowałam codzienny duchowy pokarm a ten „codzienny chleb” czasami zabierał mi dwie godziny zamiast jednej. Jak powinnam zużyć pozostałe godziny? Ponownie przejrzałam Słowo Boże. Ono powiedziało, żeby spędzać nasze życie „dobrze czyniąc wszystkim, a najwięcej domownikom wiary” i spojrzałam na Jezusa oraz na Apostołów Pawła, Piotra i in., którzy mówią: „nas za wzór macie” i „zostawiwszy wam przykład, abyście naśladowali stóp Jego” (Filip. 3:17; 1Piotra 2:21).

      Tak, to rozjaśniło moją drogę. Moim głównym celem powinno być udzielanie duchowej pomocy a po drugie udzielanie doczesnej pomocy lub pociechy potrzebującym. Gdyby było dwóch potrzebujących, jeden wierzący a drugi niewierzący, a ja mogłabym pomóc tylko jednemu, pierwszeństwo miałaby osoba wierząca. Odwiedziłam więc najpierw moją najbliższą sąsiadkę pogrążoną w chorobie i kłopotach, pomogłam jej załatwić jej sprawy domowe i powiedziałam parę słów pociechy i otuchy, wskazując na „cień skały wielkiej w ziemi upragnionej” gdzie mogłaby znaleźć pociechę i ochronę przed palącymi promieniami utrapienia. Byłam wdzięczna memu Ojcu, że pozwolił mi udzielić pociechy przygnębionej.

      Następnie odwiedziłam pewną panią, o której głębokiej pobożności i chrześcijańskim charakterze słyszałam dużo, a co pozwalało mi przypuszczać, że ona żyje bardzo blisko Boga. Byłam ciekawa, czy ona wie cokolwiek o wielkim nacechowanym miłością planie Boga — o dziele wyboru przez Boga i restytucji rodzaju ludzkiego w ogólności do pierwotnej doskonałości, jako rezultatu okupu Chrystusa. Zastałam ją gorliwą i gorącą w Pańskiej służbie, jednak jej gorliwość nie była zgodna z wiedzą, ponieważ ona kochała ludzkość i zdawała się obawiać,
kol. 2
że Bóg tego nie czyni. Ona nosiła brzemiona itd., a ja myślałam, ile dobrego zrobiłoby tej drogiej siostrze domowniczce wiary, gdyby tak jak my znała pełen miłości Boski plan zbawienia.

      Przyszło mi na myśl: Prosiłaś Boga, ażeby cię użył w Swojej służbie; być może, że On ciebie biedną właśnie używa, jako Swego rzecznika, do przedstawienia tej drugiej drogiej siostrze Swego planu. Ta myśl sprawiła, że poczułam się pokorną, ponieważ zdawałam sobie sprawę z własnej małości i w końcu obawiałam się, że nie potrafię ten przedmiot tak przedstawić, ażeby nie wzbudzić w niej uprzedzenia. Skrycie poprosiłam o mądrość. Przedstawiłam się jej jako dziecko Boga i spadkobierczyni chwały, i że przyszłam spędzić z nią pół godziny w chrześcijańskiej społeczności, Rozmawiałyśmy o osobistych doświadczeniach i o miłości Boga okazywanej każdej z nas. Nie miałam wówczas okazji przedstawić jej dużo z planu, wspomniałam jedynie, że będzie błogosławiony czas, gdy Królestwo Tysiącletnie ujarzmi zło i „ziemia będzie napełniona znajomością Pańską”; wychodząc dałam jej jedną z naszych broszurek. Podziękowała mi, obiecując ją przeczytać i zaprosiła mnie do ponownego odwiedzenia jej, co uczyniłam, zabierając z sobą inne broszury oraz Sztandar Biblijny. Siostra ta obecnie raduje się z nami z naszych wielkich nadziei i mówi, że jej Biblia stała się dla niej nową księgą.

      W ten sposób spędzałam mój czas z dnia na dzień, wreszcie trzy godziny nie wystarczały, potrzebowałam czterech. Nie wątpiłam, że jeśli mój Ojciec uzna to za najlepsze, może tak pokierować moimi doczesnymi potrzebami, że wszystkie moje dni i godziny będę mogła oddać tej błogosławionej pracy. Niejednokrotnie jest to powodem urągań i kpin ze strony tych, którzy źle zrozumieli moje pobudki, lecz „w Jego służbie ból jest przyjemny” i cieszę się, że jestem godna cierpieć urąganie dla sprawy Mistrza. Wydaje mi się, że to mnie zbliżyło do Tego, który pozostawił nam przykład i rozważam o Tym, „który podejmował takowe od grzeszników przeciwko sobie sprzeciwianie [opozycję]”, abym nie ustawała w czynieniu dobrze lub osłabła w mojej wędrówce do obiecanego odpocznienia.

      Pięć powyższych obrazów przedstawia osoby, które wszystko poświęciły Bogu, które zobowiązały się przymierzem umierać dla ziemskich celów, ambicji i nagród, a żyć dla Boga. Nie zwódźmy samych siebie, bracia, myśląc, że słowa Pisma Świętego oznaczają przeciwieństwo tego co mówią, gdy czytamy poselstwo Mistrza: „Nie skarbcie sobie skarbów na ziemi” ani wnioskujmy, że ono jest bez znaczenia, gdy mówi: „Ale sobie skarbcie skarby w niebie”. Nie myślcie, że kiedy zużywacie całą waszą energię dla siebie i na zdobywanie pieniędzy, że wtedy postępujecie według instrukcji Jezusa, zapierając samych siebie i chodząc Jego krokami. On zużył swój czas i energię, nauczając i czyniąc dobrze innym.

poprzednia stronanastępna strona