Teraźniejsza Prawda nr 246-247 – 1969 – str. 74

dr Eaton’a dot. jego argumentacji przeciwko słuszności oczekiwania Tysiąclecia, dodatkowo powiedział on, że nie spodziewa się drugiego przyjścia naszego Pana przed nawróceniem, świata i końcem obecnej dyspensacji, co prawdopodobnie nastąpi dopiero za „50.000 lat”.

      Brat Eaton przyzwyczaił się do swego zdradliwego pióra, lecz ufamy, że dojdzie on do, wniosku, iż chociaż swobodnie może je używać w zagadnieniach astronomii i kilkaset tysięcy systemów słonecznych nie zauważy łatwowierna publiczność, to jednak jego pióro jest bardzo niepewne w użyciu w odniesieniu do spraw ziemskich. Rozważmy teraz starannie to twierdzenie nie tylko wypowiedziane przez wielebnego doktora teologii E. L. Eaton’a, lecz także przez setki innych jednakowo utytułowanych panów, których trzody zbyt ufnie wierzyły w zajmowane przez nich stanowiska nauczycieli ludu Bożego i świata. Spodziewamy się, że w dyskutowanym przedmiocie i we wszystkich innych będą analizować swe metody „głupiego gadania” i będą pamiętać, że ci, którzy pozują na sług Ewangelii Chrystusowej powinni stosownie do napomnienia Apostoła Piotra „mówić jako wyroki Boże”, prawdziwie i dokładnie w sposób zasługujący na zaufanie. Tymczasem, spodziewamy się, że ich zwolennicy nie będą więcej darzyć zaufaniem dokładności ich obliczeń w różnych zarysach nauk religijnych, jak i w tym przedmiocie nad którym się zastanawiamy.

      Wykonajmy małe obliczenie. Zróbmy to w taki sposób, żeby każdy uczeń szkolny mógł je powtórzyć. Chcielibyśmy dowiedzieć się ile ludzi będzie żyło na ziemi przy końcu pięćdziesięciu tysięcy lat, tj. w czasie, w którym według obliczeń drą Eaton’a nastąpi przyjście Chrystusa. Obliczenie nasze przeprowadzimy na podstawie spisu obecnej ludności na świecie wynoszącej 1.800.000.000 i około 1.600.000.000 na początku stulecia. Za podstawę naszego obliczenia przyrostu naturalnego przyjmiemy spis ludności za ostatnią dekadę dziewiętnastego wieku, wyn. osiem procent, co oznacza 115 procent przyrostu w stuleciu. O ile obecne pomyślne warunki będą trwać nadal to bez wątpienia przyrost daleko przewyższy osiem procent; my jednakże ograniczymy się do obecnych warunków. Małe obliczenie pokazuje nam, że przy końcu pierwszego z tych pięćdziesięciu tysięcy lat żyjąca ludność na świecie będzie przewyższać 3.491.000.000.000 a według tego samego współczynnika przyrostu na końcu drugiego tysiąca lat żyjąca ludność na ziemi będzie wynosić ponad 7.249.000.000.000.000 Co te cyfry mówią? One mówią, że jeżeli Słowo Boże nie jest prawdą, jeżeli ta wielka zmiana dyspensacji, o której nauczamy, nie będzie zainaugurowana cały rodzaj ludzki znajdzie się w wielkiej niedoli i to nie tylko ze względu na wyżywienie ale i miejsce do stania. Obliczyliśmy tylko dwa z pięćdziesięciu tysięcy lat drą Eaton’a. Co za cyfry ciągnęlibyśmy kontynuując to obliczenie?

      Wszyscy, którzy zaprzeczają nauce o Tysiącleciu muszą też ignorować obietnice mówiące,
kol. 2
że „pustynia zakwitnie jak róża i miejsce odludne rozraduje się” i w konsekwencji każde obliczenie z ich punktu widzenia musi wykluczać wszystkie obecnie nieurodzajne części powierzchni ziemskiej. W przybliżeniu obliczając zamieszkały i nadający się do uprawy obszar ziemi o powierzchni 25.000.000 mil kwadratowych wyniósłby 16.000.000.000 akrów lub 696.960.000.000.000 stóp kwadratowych. Porównując te cyfry z podanymi wyżej obliczeniami ludności stwierdzamy, że przy końcu pierwszego tysiąca lat wypadnie dwieście osiemnaście osób na każdy akr mieszkalnej ziemi. Przy końcu drugiego tysiąca lat wypadnie 10 osób na stopą kwadratową a w trzecim 10400 na każdą stopę kwadratową nadającej się do zamieszkania ziemi, lub innymi słowy jeden drugiemu stałby na głowie w ilości dwudziestu tysięcy warstw w górę. Gdybyśmy natomiast włączyli regiony polarne i pustynne ziemi wyniosłoby to wtedy dziesięć tysięcy warstw ludzi stojących jeden drugiemu na głowie; lub gdybyśmy połączyli wszystkie powierzchnie wód i lądów wyniosłoby to sto siedemnaście osób na każdą stopę kwadratową. Gdybyśmy przeznaczyli dwie stopy kwadratowe dla każdej osoby, ludzie musieliby stać w gromadach trzy tysiące czterysta wysokich, ściśle stłoczeni na całej powierzchni lądu i morza. Jakie byłyby cyfry przy końcu pięćdziesięciu tysięcy lat gdyby każdy z następnych czterdziestu ośmiu był obliczony na tej samej rozsądnej podstawie co dwa już obliczone?

      Czyż nie jest teraz odpowiedni czas, aby ci, którzy nie wierzą w zbliżający się Wiek Tysiąclecia zaczęli prosić Boga o jego nadejście? Czyż nie jest widoczne, że gdyby Królestwo Chrystusowe opóźniło się tylko o trzysta lat, świat, znalazłby się w strasznej sytuacji? Ludność na podstawie obecnej stopy przyrostu naturalnego wynosiłaby wówczas 16.000.000.000 a na głowę przypadałoby mniej niż jeden mieszkalny akr. W takiej sytuacji tylko dzięki bardzo „intensywnej gospodarce” mogliby istnieć. Och! Mógłby powiedzieć niejeden, zapomniałeś w swoim obliczeniu, że śmierć zawsze, tak jak i teraz utrzyma w tych rzeczach równowagę. Nie. nie zapomnieliśmy o śmierci, lecz uwzględnialiśmy jej przeciętną na podstawie obecnych danych. Obliczamy przyrost ludności tylko na podstawie ostatniego spisu dokonanego w dziewiętnastym wieku. Fakty, gdy patrzymy wstecz i naprzód, jasno pokazują, że znajdujemy się w najodpowiedniejszym czasie do założenia „Królestwa umiłowanego Syna Bożego”. Oświadczeniem Boga na początku było, że ziemia będzie napełniona i zgodnie z naszymi obliczeniami teraz osiągnęliśmy moment, w którym urodziła się na ziemi dostateczna ilość ludzi, aby ją rozumnie i właściwie napełnić, gdyby wszyscy co już umarli powstali z grobów. Patrząc bowiem w przyszłość nie tylko widzimy niemożliwość kontynuacji obecnych warunków, lecz widzimy, że nawet trzysta lat przy obecnej stopie przyrostu powiększyłoby liczbę umarłych o 59.000.000.000 lub więcej niż podwójną liczbę naszego

poprzednia stronanastępna strona