Teraźniejsza Prawda nr 245 – 1969 – str. 51

[i na taśmie magnetofonowej] swój własny głos i słowa i każdej chwili może je powtórzyć. Tym bardziej Stwórca zdolny jest odtworzyć dla całego rodzaju ludzkiego takie organizmy i mózgi, że doskonale odtworzą każde uczucie, każdą myśl i doświadczenie przeszłości.

      Dawid odnosi się do tej Boskiej mocy w proroczy sposób, a słowa jego można zastosować do zmartwychwstania albo odpowiednio do pierwszego urodzenia. On mówi (według poprawniejszego przekładu): „Wysławiam Cię, bo jestem strasznie i dziwnie stworzony… Moja istota [organizm] nie zataiła się przed Tobą, gdy byłem uczyniony w skrytości i misternie złożony w niskościach ziemi. Niedoskonałą istotę moją widziały oczy Twoje; w księgi Twoje wszystkie członki moje wpisane są, i dni, w których [stopniowo] kształtowane byty, gdy jeszcze żadnego z nich nie było” (Psalm 139:14-16)”.

      Idąc do szczegółów ilustracji z nagrywacza płyt widzimy, że pusta płyta przedstawia nasz cały fizyczny organizm, szczególnie mózg.

      Siłą napędową nagrywacza płyt jest jego mechanizm, który przedstawia naszego ducha lub siłę życia. Jedynie gdy życie (czyli ruch) znajduje się w aparacie, to można dokonać nagrania, tak jak tylko podczas naszego życia możemy wypisać nasz charakter na naszym organizmie.

      Głos mówiący do instrumentu przedstawia nasze myśli, słowa i czyny; zaś drgania igły przedstawiają różne chemiczne i inne zmiany, które są niezbędne dla wytworzenia wrażeń na naszym organizmie.

      Gdy nagranie płyty jest skończone, to można zauważyć, że składa się ono z mniej lub więcej nieprzerwanego szeregu drobnych falistych odcisków wyrytych na powierzchni płyty. Te odciski odpowiadają wrażeniom wyrytym na naszym organizmie, szczególnie na naszym mózgu, a spowodowanym przez nasze myśli, słowa i czyny. Chociaż właściwe nagranie stadowi serię falistych odcisków, to jednak cała płyta jest też nazwana nagraniem. Tak podobnie jest z nami: nasza cała istota stanowi duszę, jednak właściwą duszą, główną częścią naszego jestestwa jest nasz charakter.

      Kiedy kładziemy płytę na gramofon, ożywiając instrument, czyli puszczając go w ruch, to mowa lub śpiew są odtworzone z dokładnością – te same słowa, ten sam dźwięk, ta sama odmiana, itd. – wszystko identyczne z tym, co było mówione lub śpiewane do aparatu.

      Przypuśćmy teraz, że płyta się rozbiła, żaden człowiek nie ma mocy odtworzyć podobną płytę pod każdym względem; ale chociaż człowiek nie ma takiej mocy, to jednak Wszechmogący Bóg ma ją. Dla Boga jest rzeczą możliwą zanotować i spamiętać cechy zaznaczone na oryginalnej płycie tak dokładnie, że lata lub nawet stulecia po jej zniszczeniu może On je odtworzyć na nowej płycie. Bóg może odtworzyć długość, szerokość, głębokość i kształt linii i ich wzajemny stosunek
kol. 2
tak dokładnie, że gdy płyta ta jest założona na gramofon, to wszyscy, którzy ją będą słuchać powiedzą: „Przecież to jest oryginalna płyta!”.

      To jest właśnie, co Bóg zamierza uczynić z każdą osobą tak Kościoła jak i świata. Każda osoba wypisuje własny charakter na swoim organizmie, szczególnie na swoim mózgu. Za każdym razem jak ona myśli, szczególnie za każdym razem jak mówi lub działa, to wywołuje wrażenie na swoim organizmie. Myśl wywiera słabe wrażenie, słowa wywierają głębsze wrażenie, a uczynki wywierają jeszcze głębsze wrażenie, ponieważ „uczynki głośniej mówią niż słowa”. Wszystkie one wytwarzają charakter. Gdy myśl często się powtarza, to bardziej może się okazać przez słowo lub uczynek; im częściej myśli, słowa lub uczynki się powtarzają, tym głębsze stają się wynikające linie charakteru na naszym organizmie, szczególnie na naszym mózgu. Z biegiem czasu te wrażenia stają się tak głębokie, że nazywamy je przyzwyczajeniem.

PRZYZWYCZAJENIE STANOWI CHARAKTER

      Charakter człowieka może być określony jako suma jego przyzwyczajeń. Gdy tworzy się przyzwyczajenie, to wrażenia są wyryte nie tylko na mózgu, ale często też na całym organizmie. One ukazują się mniej lub więcej na jego twarzy, w jego chodzie, w dźwięku jego głosu i w uścisku jego dłoni. Gdy jesteśmy przedstawieni komuś, to mniej lub więcej świadomie wytwarzamy sobie pobieżna ocenę jego charakteru. Jeżeli człowiek ten ma otwarty i uczciwy wyraz oczu, całej twarzy i zachowania, jeżeli ma przyjemny dźwięk głosu, jeżeli serdecznie ściska dłoń, to uważamy, że spotkaliśmy kogoś, komu można zaufać. Z drugiej strony, jeżeli jego oczy są złośliwe i przebiegłe, jego uśmiech cyniczny, chód ukradkowy, a uścisk dłoni niesympatyczny, to odczuwamy, że powinniśmy mieć do czynienia z tym człowiekiem możliwie jak najmniej. Nie zachodzi potrzeba wchodzenia w dalsze szczegóły. Dosyć powiedzieliśmy, aby sobie przypomnieć, że charakter człowieka często objawia się do pewnego stopnia co najmniej przez jego ogólny wygląd.

      Jednak te zewnętrzne oznaki, chociaż głównie są dowodami odpowiednich zmian w mózgu, są też w pewnej mierze co najmniej wynikiem dziedziczności i otoczenia, i nie zawsze są pewną wskazówką tego, co dzieje się wewnątrz. Stąd nie możemy zawsze sądzić charakter człowieka po jego wyglądzie (1Sam. 16:7); ponieważ Bóg nie patrzy tyle na zewnętrzny wygląd, ile na umysł i serce, na umysłowe i moralne charakterystyki, okazujące się przez zmiany w mózgu. Bóg bierze pod uwagę te zmiany, tak jak to prorok Malachiasz 3:16 poetycznie przedstawia mówiąc, że On je wszystkie zapisuje w Swoja „księgę pamiątki” – tzn., że gromadzi je w Swojej pamięci. Gdy więc czas nastąpi na wzbudzenie umarłych bez względu jak długą

poprzednia stronanastępna strona