Teraźniejsza Prawda nr 243-244 – 1969 – str. 19
Jak dobrze byłoby, gdyby wszyscy naśladowcy Pana nauczyli się i zastosowali do siebie tę lekcję! Zaniedbywanie jej splamiło karty historii, zniesławiając nauki Pana, szkodziło Jego prawdziwej sprawie a sprzyjało nominalnemu chrystianizmowi – kościelnictwu, chrześcijaństwu – i ich wielkiej masie kąkolu. Wszystek lud Boży powinien wziąć do serca to poselstwo i pamiętać o dziełach Pańskich „Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi nazwani będą” (Mat. 5:9). Nie powinniśmy nigdy używać miecza, ziemskiej mocy, w wysiłkach popierania sprawy Mistrza. Jedynym mieczem, jaki lud Boży może używać, jest miecz Ducha, Słowo Boże a jego zadaniem jest raczej rozcinać swoją drogę własną ostrością i przenikającą mocą, aniżeli mocą języka i oskarżenia lub manifestacją gniewu ze strony tych, którzy go używają. Przeciwnie, tym jest zlecone głosić Prawdę w miłości, aby Prawda mogła wykonywać własne dzieło w jej własny sposób.
„TEDY UCZNIOWIE JEGO WSZYSCY OPUŚCIWSZY GO, UCIEKLI”
Na pierwsze wejrzenie mogłoby się wydawać, że uczniowie byli bardzo tchórzliwi, jeśli oni wszyscy opuścili Mistrza w chwili zaaresztowania Go. Ale musimy pamiętać, że stało się to na skutek sugestii naszego Pana. On powiedział do sług „jeśli tedy mnie szukacie, dopuścież tym odejść” (Jan 18:8). Uczniowie zorientowali się, że nie byli potrzebni Jezusowi odkąd znajdował się w rękach najwyższych kapłanów, reprezentujących sąd cywilny, prawo krajowe i o których wiedzieli, że byli uprzedzeni do Jezusa. Oni mogli nawet potraktować słowa Jezusa jakoby zawierały rozkaz, ażeby poszli swoją drogą. Ponadto byli zakłopotani, oczekiwali bowiem zupełnie innych rezultatów za ich przywiązanie do Jezusa. Gdy oni oczekiwali Jego wywyższenia, On mówił im o Swoim ukrzyżowaniu, był smutny i strapiony a teraz został aresztowany. Wszystko było zawiłe, pozbawiające odwagi i prawdopodobnie udali się do swoich domów zupełnie zniechęceni, z wyjątkiem Piotra i Jana postępujących z daleka za Nim.
Po przybyciu do pałacu Najwyższego Kapłana i sali sądowej Jezus był wpierw zaprowadzony do sędziwego kapłana Annasza i wzięty nieco w ogień krzyżowych pytań a następnie odesłany do dworu zięcia Annasza, oficjalnego kapłana Kajfasza. Przedstawienie Go Annaszowi było prawdopodobnie tylko formą grzecznościową, ponieważ Kajfasz widocznie był tym, który spowodował zaaresztowanie Jezusa i oczekiwał z niektórymi starszymi z Żydów w celu wstępnego przesłuchania Go przed Jego procesem z zamiarem ustalenia oskarżenia jakie mogliby wnieść przeciwko Niemu. (Jednak rano okazało się, że nie było pomysłem godnym zachodu przeprowadzenie formalnego procesu sądowego zgodnie z prawem. Przeto to bezprawne nocne przesłuchanie było w rzeczywistości procesem sądowym. Postanowili
kol. 2
skłonić Piłata do przeprowadzenia procesu i wydania wyroku na Jezusa, chociaż oni następnie dali Piłatowi do zrozumienia, że prawnie skazali Jezusa).
„SZUKALI FAŁSZYWEGO ŚWIADECTWA”
Nie mamy powodu do wątpienia, że Najwyższy Kapłan i starsi posiadali niemałą wiedzę o Jezusie, Jego naukach i Jego wielkich dziełach. Posiadamy informacje, że jeden z Jego ostatnich cudów w sąsiedztwie Jerozolimy, wzbudzenie Łazarza z śmierci, tak poruszył nauczonych w piśmie i faryzeuszów, iż zadecydowali, że Jezus musi umrzeć. Obawiali się oni, że czyniąc więcej takich cudów zupełnie pozyska lud a sami przez to stracą nad nim kontrolę (Jan 11:47-53).
Mieli więc ofiarę w swoim ręku, aresztowaną bez wiedzy ludu i bez wynikających z tego jakichkolwiek zaburzeń. W dalszym ciągu podtrzymywali w stosunku do Niego mordercze zamiary. Było tylko kwestią jak mogliby je wykonać – nie jak mogliby służyć celom sprawiedliwości, lecz jak mogliby się okazać jako podporządkowani wymaganiom sprawiedliwości i Prawa, którego byli przedstawicielami i jeszcze dopełnić niegodziwość, morderstwo będące w ich sercu. Tak więc czytamy, że szukali fałszywych świadków; nie chcieli prawdziwych świadków, którzy to co wiedzieli o Mistrzu opowiedzieliby, lecz fałszywych, którzy by Go źle przedstawili, Jego nauki itd., albo nieświadomie przez złe zrozumienie Go lub rozmyślnie z chęcią zyskania łaski u sług dworu. Jest to z pewnością na korzyść mających powiązanie z dworem, z wyjątkiem głównych sług, którzy ani naprawdę źle nie zrozumieli nauk naszego Pana, ani nie mieli zamiaru błędnie je przedstawić.
W końcu, z ledwością znaleźli dwóch świadków, którzy zeznali, iż słyszeli jak Jezus mówił, że gdyby świątynia była zburzona, On byłby w stanie w ciągu trzech dni ją odbudować. Nic z tego nie było fałszywym dowodem – większość słuchających Pana prawdopodobnie tak Go zrozumiała. Dopiero później pod wpływem oświecenia Duchem Świętym Apostołowie zrozumieli, że On „mówił o kościele ciała swego” (Jan 2:21); tak więc ci dwaj świadkowie nie są potępieni jako fałszywi świadkowie, choć bez wątpienia w swej nieświadomości przypuszczali, że ich świadectwo obciąża Jezusa i dyskredytuje Go, jako okazującego ducha chełpliwości i lekceważenia dla wielkości i wspaniałości świątyni.
Najwyższy Kapłan zdawał sobie jasno sprawę, że on zupełnie zawiódł się w rachubach uzyskania jakiegokolwiek świadectwa przeciwko Panu. Jednakże nie życzył sobie, aby w taki sposób zrozumieli to wszyscy obecni ludzie, tak więc udał, że uważa to świadectwo jako wielce szkodliwe. Bardzo oburzony zapytał Jezusa, czy słyszał lub nie to świadectwo i jeśli nie może mu zaprzeczyć czy nie znaczy to, iż nie jest zdolny zbić świadectwo świadków? Jezus nic nie odpowiedział. Jeśli nawet