Teraźniejsza Prawda nr 237-238 1968 – str. 36
wbrew Biblii w tym, że nie podał sprawy br. C.K. w ręce zboru. Widocznym jest przeoczenie przez autora artykułu faktu, że C.K. był przedstawicielem br. Johnsona i jako taki był poddany bratu Johnsonowi. Miejscowy zbór nie miał z tym nic do czynienia. Jeżeli C.K. sprzeniewierzył fundusze jemu powierzone, to bez wątpienia na tej podstawie br. Johnson nazwał go złodziejem, tak samo jak Apostoł Jan (Jan 12:6) nazwał Judasza złodziejem dlatego, że miał skrzynkę (według tekstu greckiego) i ukradł jej zawartość.
Prawdą jest, że Apostoł Paweł strofował kościół w Koryncie za to, że nie zajął się sprawą grzechu wszeteczeństwa między nimi; lecz w sprawie C.K. w szafarstwie jakie Pan dał mu przez br. Johnsona, to nie była sprawa miejscowego zboru, a więc br. Johnson nie pominął zboru „wbrew Biblii”, jak to twierdzi jego oskarżyciel. Mat. 18:15-17 odnosi się do miejscowych zborów. Stosownie do tego, br. Russell nie przedstawiał spraw przesiewaczy takich jak: p. Barbour, Paton, Henninges, Williamson, McPhail itd. przed żadnymi miejscowymi zborami, lecz zajął się nimi bezpośrednio. Potępiając br. Johnsona za czynienie podobnych rzeczy, pisarz ŚWITU potępia również i br. Russella.
Widoczne było, że po staniu się C.K. – jak to brat Johnson powiedział – „przesiewaczem naszych braci w Polsce”, że począł on mylić się w doktrynie nauczając na przykład, że Młodociani Godni, podczas gdy stoją na pozafiguralnym Dziedzińcu, sięgają pozafiguralnym ramieniem i ręką do pozafiguralnej Swiątnicy i biorą ze stołu chleb pokładny, a potem jedzą ten chleb na Dziedzińcu! Br. Johnson sprawnie zbił ten błąd w T.P. ’37, str. 64. Później, jako wierny podpasterz broniąc owce, chociaż to nie sprawiało mu przyjemności aby objawiać C.K., jego błędy i złe postępowanie, brat Johnson był zmuszony do zbijania niektórych błędów głoszonych przez C.K., gdy przeszedł on ze złego w gorsze. W T.P. ’37, str. 44, br. Johnson wskazał niektóre nauki br. Russella, które C.K. odrzucił, a które poprzednio przyjmował jako Prawdę. On także zbił jego błędy, co się tyczy dziesięciu rogów z Obj. 17. Br. Johnson wytknął również, że on zaparł się nauk br. Russella, iż Parousja jest okresem żęcia i okresem 40-letnim; że Epifania jest okresem następującym po Parousji oraz że Epifania i Czas Ucisku jest jednym i tym samym okresem. Brat Johnson objawił też bunt C.K. na temat szkółek niedzielnych.
Przykre jest, że działalności przesiewawcze C.K. wyprowadziły wielu z ludu Pańskiego na bezdroża. Niektórzy z nich opamiętali się; drudzy są na drodze do odzyskania; lecz inni nigdy nie będą odzyskani (Żyd. 6:4-6; 1Jana 5:16). Serdecznie ubolewamy nad braćmi, którzy byli wyprowadzeni na bezdroża błędu i niesprawiedliwości; starajmy się ich odzyskać z bojaźnią, wyciągając ich z ognia, nienawidząc szatę splamioną ciałem (Judy 22, 23). Usiłowania autora artykułu w ŚWICIE, aby wybielać C.K. i przedstawić go jako cierpiącego świętego
kol. 2
są nadaremne; „bo cóż za społeczność sprawiedliwości z nieprawością? albo co za społeczność światłości z ciemnością?” (2Kor. 6:14-18; 11:13-15). Ananijasz był winny kłamstwa, lecz jego kłamstwo nie objawiało żadnej gorzkości ku drugim, jak to się ma sprawa z autorem artykułu w ŚWICIE.
Co się tyczy sprawy finansowej (która jest sprawą mniejszej wagi w porównaniu z odpadnięciem C.K. od Prawdy i jej Ducha), wiele było powiedziane przeciw br. Johnsonowi, aby kwestionować jego pobudki. Ponieważ tylko część jego listów była wymieniona, jak na przykład jego list z dn. 10 września 1949 r., napisany podczas jego ostatniej choroby do br. Stachowiaka, byłoby dobrą rzeczą, aby zacytować ten list w całości. Brzmi on jak następuje:
„Mój drogi Bracie Stachowiak: Łaska i pokój! Serdecznie dziękuję za Twój list z dn. 22 sierpnia 1949.
Co się tyczy C. Kasprzykowskiego: Gdy w 1936 r. powiedziałem mu, że jest mi winien 3 240 zł, nie brałem pod uwagę pieniędzy, które ukradł, tj. które zatrzymywał pod pozorem podróży pielgrzymskich, w które wcale nie wyjeżdżał. W czasie gdy mu dałem one pieniądze, kurs pieniędzy opiewał 9 (dziewięć) złotych za dolara, a więc 3 240 zł równało się sumie $ 360,00. Zatem C. Kasprzykowski jest winien Ruchowi $ 360,00 według waluty amerykańskiej. Myślę, że ten sposób jest najodpowiedniejszy. Jeżeliby oddał nam 3.240 zł według obecnej wymiany 400 zł za jednego dolara amerykańskiego, to suma ta wynosiłaby tylko około osiem dolarów, co też się wielce różni od sumy, którą powierzyłem jemu w 1932 r. Nie możemy udowodnić akuratnie ile C.K. jest nam winien z powodu, że liczył sobie za podróże itd., których wcale nie odbył, lecz wiemy, że jest nam winien co najmniej $ 360,00.
Gdy pisałem do niego, że myślałem, iż był pokutującym łotrem, zwiąc go bratem i mówiąc mu, iż jeszcze ma nadzieję, chwilowo zapomniałem o jego działaniach przesiewawczych (albowiem moja choroba oddziałała na mą pamięć, chociaż nie na moje władze rozumowania). W konsekwencji myślałem, że jeżeli odda te pieniądze, mógłby wtedy być przywrócony do braterskiej społeczności i łaski Bożej. Dlatego więc, jeżeli jest Nowym Stworzeniem, stał się jednym z tych, którzy pójdą na Wtóra Śmierć, albowiem jest przesiewaczem i nie może się usprawiedliwić przed Panem, chociaż odda pieniądze, które sprzeniewierzył, gdy był moim przedstawicielem. Wierzę, że zgrzeszył nie tylko w nauce i postępowaniu, i nie tylko przez sprzeniewierzenie się w sprawach pieniężnych, lecz także i w ważniejszych rzeczach przez buntowanie się przeciwko naukom paruzyjnym i epifanicznym oraz przez wpłynięcie na drugich, aby popierali go w tym postępowaniu. Nie mogę dopatrzeć się dla niego możliwości pokutowania i powrotu do łaski Bożej (Żyd. 6:4-6).
W liście C. Kasprzykowskiego nie widziałem żadnej pokuty, lecz odwrotnie, oświadcza, że