Teraźniejsza Prawda nr 237-238 1968 – str. 25
„zdradliwym niebezpieczeństwom, które nawet w łonie kościoła znajdują rozgłos w pracy nauczycieli i pisarzy”. Papież jest całkowitym reakcjonistą w stosunku do liberalnej i mniej lub więcej demokratycznej polityki swego poprzednika. Przypomniał on biskupom, że synod (który, jak niektórzy spodziewali się, miał zastąpić Kurię Papieską u władzy i przyszłe sobory ekumeniczne, a nawet kolegium kardynalskie w obraniu przyszłego papieża) „nie posiada uroczystości i władzy soboru”. Można się spodziewać, że synod będzie tylko służył w swojej zdolności doradczej. Konserwatyści Kurii Rzymskiej obawiający się zmiany, działali usilnie — być może pod rozkazami papieża — aby ograniczyć władzę synodu i jego sferę działania.
Papież i inni konserwatyści są wielce zaniepokojeni licznymi tendencjami rewolucyjnymi i innowacjami, jakie obecnie podkopują ich wpływ i zagrażają stałemu istnieniu tych instytucji, które oni uważają jako ważne i najświętsze. Oto jeden przykład tego: Ubiegłego maja tygodnik watykański Osservatore delia Domenica ubolewał nad umieszczeniem w kościele w północnych Włoszech automatycznego elektrycznego aparatu do rozdzielania hostii przeznaczonej dla komunii świętej. W kościele San Carlo w Ferrara osoba zamierzająca przystąpić do komunii kładzie swoją ofiarę na tacy w pobliżu aparatu, naciska guzik, a z aparatu wyskakuje hostia — która rzekomo ma być rzeczywistym ciałem i krwią Jezusa Chrystusa!
Wśród kościołów protestanckich również działają siły rewolucyjne. W miarę jak w łonie ich kościołów wzrasta niewiara, światowość, obojętność, pozwalanie sobie na spirytyzm itd., wygłaszane z ambony, to coraz więcej uznają one słabość swego stanowiska i mają mało wymówki na usprawiedliwienie swojego istnienia, jako takie kościoły. Wszystko to zdąża szybko do zwinięcia ich jako jeden koniec księgi (Izaj. 34:4) z Katolicyzmem jako drugim końcem tej samej księgi (chodzi tu o zwój pergaminu nazwanego księgą — dopisek tłum.). Liczni protestanci popierający dzisiejszy popularny ruch ekumeniczny porzucają różnice doktrynalne twierdząc, że doktryna ma małe znaczenie w porównaniu z koniecznością wspólnej akcji z rzymsko-katolikami.
Konserwatywny Dale Francis, były redaktor pisma Operation Understanding w artykule redakcyjnym powiedział: „Rozważając niektóre ostatnie przekształcenia w kościołach przychodzę do przekonania, że … możemy dojść do czasu, w którym ci, którzy głoszą zdrową doktrynę mogą być za nią potępieni”. Prezbiterianin, dr Robert McAfee Brown z uniwersytetu Standford powiedział, że reformacja rzymsko-katolicka staje się obecnie faktem i że „protestanci nie mogą bez końca usprawiedliwiać sytuacji stałej separacji”. Wielkie reformy w Rzymskim Katolicyzmie — mówi uczony metodysta, dr Albert Culter z Dallas — wskazują na dylemat Protestantyzmu. Jednocześnie pyta on: „Kiedy protestanci zrozumieją, że to
kol. 2
doprowadza nas do dziwnego wyboru, albo przyłączyć się do Katolicyzmu, albo też odłączyć się od niego?” A dr Cari E. Braaten z Luterańskiego Seminarium Teologicznego w Chicago pisze, że coraz trudniej jest usprawiedliwić „potrzebę Protestantyzmu jako niezależnego ruchu” i zapytuje: „Czy nie może on być wcielony do Kościoła Rzymsko-Katolickiego i nadal prowadzić w jego łonie pracę jako czynnik reformy?”. Protestancki tygodnik Christian Century nazywa tę sugestię „protestanckim harakiri”.
PRACA PRAWDY
Z zadowoleniem podkreślamy dobrą pracę wykonywaną przez lud w Prawdzie w ogólności w niesieniu świadectwa Prawdy — zarówno Prawdy parusyjnej, jak i Prawdy epifanicznej. Chociaż wielu odpadło od Prawdy paruzyjnej i chociaż niektórzy odpadli od Prawdy epifanicznej — w obu przypadkach niektórzy mniej, a niektórzy więcej, to jednak wielu pozostało wiernymi Prawdzie w badaniu, praktykowaniu i świadczeniu o niej, tak co się tyczy Prawdy paruzyjnej jak i Prawdy epifanicznej, niektórzy czyniąc to w mniejszej a inni w większej mierze. Proporcjonalnie do tego jak to czynili, byli i będą błogosławieni przez Pana. Coraz więcej Prawda epifaniczna znajduje uszy ku słuchaniu wśród braci z różnych grup i dopomaga im w oczyszczeniu się z błędów i złych praktyk, we wzrastaniu w znajomości i łasce oraz w przynoszeniu w rezultacie większych błogosławieństw dla drugich.
Pracownicy w Epifanicznym Domu Biblijnym byli również czynni nie tylko w ich regularnej służbie, ale także w pracy przygotowania naszej niedawno nabytej własności przeznaczonej na główną kwaterę, w przenoszeniu wielkiej ilości literatury Prawdy, nabytej podczas ostatnich pięćdziesięciu lat, naszej biblioteki, biurowego wyposażenia, mebli itd. oraz w uporządkowywaniu naszego nowego mieszkania. Dziękujemy Panu za to, że pobudził niektórych drogich braci i siostry do udzielenia nam w związku z tym osobistej pomocy. Ci, którzy nie mogli nam pomóc osobiście przyczynili się pod tym względem finansowo. Ma się rozumieć, że oceniamy pracę miłości w ten sposób nam okazaną, jak również modlitwy braci i sióstr oraz ich słowa zachęty, które także okazały się wielce pożyteczne!
Niektórzy z naszych drogich współpracowników w Domu Biblijnym musieli nas opuścić z powodu wątłego zdrowia i innych powodów. Z tego względu nasz zespół pracowników ma najmniejszą liczbę, jaką mieliśmy od pewnego czasu. Pomimo to, Pan jednak wielce błogosławił nasze wysiłki. Chociaż wojna domowa w Nigerii wielce przeszkadzała w naszej pracy w okolicy dotkniętej wojną, to jednak inne okolice Nigerii są dostępne i praca tam pomyślnie się rozwija. Pan również otwiera większe zainteresowanie Prawdą w Zachodnim Kamerunie i innych krajach, a szczególnie to się uwidoczniło ubiegłego roku w Korei płd., gdzie