Teraźniejsza Prawda nr 234-235 – 1967 – str. 82
całego ludzkiego mienia. To czynią, czy ktoś daje dobre czy złe sprawozdanie o nich, czy to w radości czy w smutku, w zdrowiu lub chorobie, w przyjemności lub w bólu, w zwycięstwie lub w porażce, w sprzyjających i w niesprzyjających okolicznościach, w powodzeniu i biedzie, w zysku i stracie, zawsze i wszędzie według tego, jak Pan wskazuje Swoją wolę dla nich. Jeżeli są winni jakiejś niedoskonałości w tej pracy, to udają się do Tronu Łaski po przebaczenie i jak tylko mogą, tak starają się naprawić swoje myśli, pobudki, słowa i czyny. Nie pozwalają niczemu nakłonić się, aby zaprzestać być umarłymi dla siebie i świata, lub zaprzestać kładzenia na śmierć swojego całego ludzkiego mienia. I choć słabi, jednak podążając naprzód, wytrzymują do końca i w ten sposób budują swój dom na Chrystusie w tym zakresie Jego urzędu poświęcenia, jako na Opoce.
(13) Z utracjuszami koron sprawa ostatecznie jest inna. Rozpęd, jakiego wola nabiera, aby się poświęcić jest tak silny, że chociaż nawet nie otrzymuje dodatniego poparcia, to pcha człowieka naprzód przez pewien czas, aby pozostać umarłym dla siebie i świata, i żeby ofiarowywać ze swego wszystkiego ludzkiego mienia. Lecz jeżeli nie otrzyma posiłku, ten rozpęd ustaje i człowiek staje się nieczynnym pod tymi dwoma wspomnianymi względami. Niektórzy utracjusze koron biegną dobrze przez długi czas; niektórzy nie czynią prawie nic po ustaniu ich wiary i miłości, które spowodowały poświęcenie, a pomiędzy tymi dwiema klasami utracjuszy koron są rozmaite różnice, ponieważ niektórzy utracjusze koron tylko o włos nie zdobyli korony, a niektórzy o włos dostali się do Wtórej Śmierci. Lecz wszyscy utracjusze koron, czy rychlej czy później, zaniechali zastosowania do siebie całym sercem oświecenia Chrystusowego, Jego wzmacniającej i opatrznościowej pracy względem nich, ażeby ich uzdolnić do pozostania umarłymi względem siebie i świata, i do kładzenia swojego całego ludzkiego mienia w ofierze aż do śmierci. Raczej pozwalają jakimś samolubnym lub światowym pobudkom, w połączeniu z niesamolubnymi i niebiańskimi pobudkami, aby ich kontrolowały i to czyni ich posiadaczami „dwoistego umysłu” (Jak. 1:8). Wskutek tego nie przynoszą owocu ku doskonałości (Łuk. 8:14). Oni niezupełnie porzucają swe poświęcenie, gdyż w takim razie wpadliby w klasę Wtórej Śmierci; lecz mniej lub więcej idą na kompromis w swoim poświęceniu. Nie lubią niepopularności, urągań, osłabienia, boleści, trudności, niedostatku, samotności, wyłączności, dziwności lub niewygody, itd., na tej wąskiej drodze poświęcenia. Starają się tak służyć, by o ile to jest możliwe jak najmniej rzeczy znosić. Unikają tego, co świat nazywa u Wiernych skrajnością i cofają się od nich. Są oni największymi z tych, co patrzą w dwa kierunki, co noszą wodę na obydwu ramionach, co są jeźdźcami konnymi jadącymi w przeciwne kierunki — jednym słowem są oni dwoistego
kol. 2
umysłu. Byli dobrze określeni słowami „Wahające serce niech nie będzie moim, które należy do świata, a byłoby Twoim”. Takie ich postępowanie nie pozwala im wykonać przyjemnej ofiary, wskutek czego budują na Chrystusie pod tym względem poświęcenia jako na Piasku.
(14) Trzecią częścią urzędowej pracy Chrystusa jako Poświęciciela jest ćwiczenie nowego stworzenia do doskonałości we wszystkich zarysach charakteru na podobieństwo Chrystusowe. To oznacza wyrobienie niebiańskich uczuć, czego wynikiem są niebiańskie cnoty, które po wyrobieniu muszą być wzmocnione, zrównoważone i w końcu udoskonalone — skrystalizowane. To także znaczy oczyszczanie siebie z wszelkiej nieczystości ciała i ducha. Jest to również praca, którą Chrystus zaczyna we wszystkich jej zarysach i w której wykonaniu On zabiera główną rolę. W tej pracy On posługuje się Duchem, Słowem i Opatrznościami Bożymi. Lecz On nie czyni tego bez współdziałania nowych stworzeń, których się to tyczy. Oni mają właściwie postąpić względem Jego pomocy: słuchać Jego instrukcji, poddawać się wpływowi Jego nauk i zastosowywać się do tych kierunków, wśród opatrzności, jakie wprowadza w czyn dla ich pomocy. To też musi być czynione, czy inni dobrze czy źle o nich mówią, w smutku lub radości, w zdrowiu i chorobie, w przyjemności i w bólu, w zwycięstwie i w porażce, w pomyślnych i niepomyślnych okolicznościach, w powodzeniu i w biedzie, w zysku i stracie, zawsze i wszędzie, jak Pan wskazuje Jego wolę dla nich. Tak czyniąc oni wzrastają w łasce, znajomości i owocności w służbie. Wierni czynią to w rozmaitych stopniach i przez to stają się w charakterze coraz to więcej podobni Panu, nawet do skrystalizowania charakteru; a tak czyniąc, budują część struktury charakteru na Chrystusie jako na Opoce.
(15) Ci co stają się utracjuszami koron mieli ten sam ideał wystawiony przed sobą; i Chrystus użył tej trzeciej funkcji Swej pracy jako Poświęciciel w celu umożliwienia im uczynić swoje powołanie i wybranie pewne do Królestwa. Niektórzy z nich postępowali dobrze przez dłuższy czas, niektórzy przez pewien czas, a niektórzy z nich prawie wcale nie okazali żadnego postępu. Sprzykrzyło im się przyjmować wszystko dotyczące oświecenia od naszego Pana; nie poddawali się wiernie wpływowi przekształcającego Słowa; nie używali dosyć swoich władz jako nowe stworzenia, ażeby stać się zupełnie przepełnionymi uczuciami niebiańskimi i wynikającymi cnotami; nie bardzo korzystali z pomocnych i przeszkadzających opatrzności, jakie nasz Pan wprowadzał w czyn na ich korzyść; i sprzykrzyli sobie pracę dostatecznego oczyszczania się ze starego kwasu grzechu, samolubstwa i światowości, ażeby stać się nowym przaśnym zaczynieniem. Ich mieszanie samolubnych i światowych myśli, zamiarów, słów i czynów, nie tylko przeszkodziło wyrobieniu ich nowego stworzenia w każdym dobrym słowie i pracy,