Teraźniejsza Prawda nr 234-235 – 1967 – str. 68

wyczuwał logikę jego ataków; a poświęcony student Słowa Bożego znalazł w nim mistrza, który wiedział jak obronić prawdziwość Biblii i obalić błędy zarówno ludzi zabobonnych, jak i niewiarę ludzi niewierzących. Jego naleganie na wiarę zgodną z Pismem Św., rozumem i faktami, było natchnieniem dla wierzących w Biblię, a dogmatyków i niewierzących napełniało przerażeniem. Jego trwające przez czterdzieści pięć lat ciągłe ataki na twierdze błędu i zabobonu, wielce je podkopały dla prawdziwych badaczy Słowa Bożego. Jego więc praca jako reformatora była więcej niż zniszczeniem błędu i zabobonu. Nie pozostawiała ona jego słuchaczy ofiarami niewiary. Przeciwnie, rozwinął on harmonijny, rozsądny i biblijny pogląd na Pismo Św., który udowadniał natchnienie Słowa Bożego. W ten sposób dał on drugim zdrową i rozsądną podstawę dla ich wiary w „Niewzruszoną Skałę Pisma Św.”, podczas gdy niszczył karykatury nauk biblijnych wydanych przez przesad w Ciemnych Wiekach. Przeto ci, którzy patrzyli na niego jako na swego wodza w dokonaniu reformy, nie byli pozostawieni w okazałych gruzach jako wynik ogólnej sumy jego i ich pracy. Raczej na miejscu gruzu Świątyni Błędu, wystawił on Świątynię Prawdy jako schronienie przed wszelkimi burzami zwątpienia, przesądu i niewiary. W tym więc fakcie ukazuje się jego prawdziwa wartość jako reformatora.

      Był on także wielki jako wykonawca. Frenolog ujrzawszy pewnego razu jego portret, ale nie wiedząc kto to był, zrobił o nim uwagę, że jest to albo magnat handlowy, albo przewodniczący Seminarium Teologicznego! Już w wieku młodzieńczym jego zdolności wykonawcze uczyniły go właścicielem i dyrektorem wielkiego przedsiębiorstwa, które w niedługim czasie powiększyło się do tego stopnia, że powstały cztery domy handlowe w różnych miastach. Jako handlowiec zdobył on doświadczenie, które go uzdolniło do jego przyszłej pracy. Jego zdolności wykonawcze były tego rodzaju, że umożliwiły mu zrozumieć zarówno szczegóły jak i rzeczy ogólne jego licznych przedsięwzięć. Miał on swój korzystny udział w szeregu przedsięwzięć oprócz jego wielkiej pracy religijnej, dla której chętnie poświęcał zyski jego świeckich interesów. Poza czysto świeckimi interesami handlowymi, jego religijny zakres działania wymagał wysokich i różnych zdolności wykonawczych. On nie tylko napisał ogromną literaturę o swoim ruchu, ale także kierował jej wydawaniem i dystrybucją. On więc doglądał publikacji i rozpowszechniania swoich książek, broszur, ulotek, kazań, wykładów, scenariuszy, lekcji Szkoły Niedzielnej, czasopism, nagrań swoich wykładów i artykułów do czasopism; oczywiście pomagał mu w tym zespól zdolnych współpracowników. Zorganizował on i zarządzał siedmioma oddziałami biur w różnych krajach. Doglądał on Szkoły Biblijnej prowadzonej korespondencyjnie. Co najmniej dwie godziny dziennie oddawał na kierowanie Szkołą Teologiczną w domu Bethel.
kol. 2
Przez dwadzieścia dwa lata sprawował kontrolę nad Biurem Wykładowym, którego personel składał się przez wiele lat z przeszło 300 wykładowców. Przez trzydzieści lat kierował pracą propagandową, w której czasami brało udział 1.000 kolporterów. Przez dwadzieścia pięć lat prowadził ruch traktatowy (mający na celu rozpowszechnianie ulotek i broszur na różne tematy — dopisek tłum.), w którym czasami uczestniczyło 10.000 osób. Przez trzy lata kierował przygotowaniem, a przez dwa i pół roku kierował wyświetlaniem „Fotodramy Stworzenia”, w setkach miast i w wielu krajach, którą oglądało 15.000.000 ludzi. Był on duchem przewodnim w przeszło 1.500 kościołach, a w głównej kwaterze w jego codziennej pracy przewodniczył jako głowa rodziny swoim współpracownikom, która przez wiele lat składała się przeciętnie ze 175 członków, żyjąc wspólnie jako jedna rodzina. W tym charakterze zapoznał się ze wszelkimi szczegółami w magazynie, w kuchni, w pralni, w jadalni, w pokojach mieszkalnych, w szpitalu, w bibliotece, w pracowni i w salonie.

      Gdyby on był wybitny tylko w którejkolwiek z tych siedmiu zdolności, w których go widzieliśmy (a moglibyśmy z korzyścią wykazać jeszcze inne jego zdolności, tak wszechstronny był ten wybitny człowiek), to byłby i tak słusznie uważany za wielkiego człowieka. Lecz to, że był on znakomity we wszystkich tych zdolnościach, a w niektórych z nich nie miał równych sobie dowodzi, iż był on geniuszem pierwszego rzędu. Historia da mu jeszcze miejsce pomiędzy największymi z ludzi. Traktując o nim, konieczną jest rzeczą w oddaniu mu sprawiedliwości, aby użyć superlatywów. Gdybyśmy mieli zredukować jego zalety do dwóch, to nie znamy żadnych innych, które byłyby bardziej prawdziwe i stosowne do scharakteryzowania go, od użytych przez Pana, którego sługą on był: „WIERNY i ROZTROPNY”. Jego życie było wielkim sukcesem dla niego samego oraz wielkim błogosławieństwem dla drugich; jego śmierć była wielką strata dla drugich, ale wielkim zyskiem dla niego. Pamięć o nim była i jest błogosławieństwem i natchnieniem dla Kościoła, a w czasie właściwym będzie i dla świata. „Niech Bóg błogosławi jego pamięć!”.

      Jest rzeczą stosowną abyśmy my, którzy cenimy jego służbę jako specjalnie od Boga zaplanowaną i kierowaną, uważali go jako „onego Sługę” stosownie do Ew. Mat. 24:45-47 i Łuk. 12:42-46. Nawet do obecnego czasu jest mniej lub więcej zamieszania wśród ludu w Prawdzie, co do tego kto lub co oznacza wyrażenie ,,on Sługa”. Według niektórych poglądów wyrażenie ,,on Sługa” odnosi się do klasy. Niektórzy utrzymują, że rozumiejąc je jako klasę, wyrażenie „on Sługa” oznacza nauczycieli w Kościele; inni twierdza, że oznacza ono Małe Stadko; a jeszcze później niektórzy — wydawcy Strażnicy i ich wyznawcy — twierdzą, że wyrażenie to oznacza Towarzystwo, przez które musimy rozumieć albo dyrektorów Towarzystwa zorganizowanych z ich przedstawicielami,

poprzednia stronanastępna strona