Teraźniejsza Prawda nr 231-232 – 1967 – str. 21

do związania rany skruszonego serca, do wylania oleju i wina pociechy i radości i do przedstawienia w każdy sposób Samego Mistrza (Izaj. 61:1-3). Co za radość często pochodzi z takiej działalności, co za błogosławieństwo otrzymujemy w ten sposób i co za przywilej mamy, gdy nadarzy się sposobność być w ten sposób użytym przez Pana jako Jego słudzy radości, pokoju i błogosławieństwa dla naszych współuczni! Miejmy się na baczności, aby nie ominąć żadnej takiej sposobności.

      Apostoł mówi, że mamy się obawiać tej samej rzeczy, której się Jezus bał, gdy mówi: „Bójmyż się tedy, aby snać zaniedbawszy obietnicy o wejściu do odpocznienia jego, nie zdał się kto z was być upośledzony” (Żyd. 4:1). Jako uczniowie Jezusa mamy w pewnej mierze nasze oczy wyrozumienia otwarte na wielkość i wspaniałość rzeczy, które Bóg ma zachowane dla tych, którzy Go miłują nade wszystko (Ps. 25:14; 1Kor. 2:9, Efez. 2:7). Powinniśmy jednak rozumieć, że nasze osiągnięcie życia wiecznego na stanowisku łaski w Królestwie, do którego jesteśmy powołani, zależy od naszego boju, od „dobrego boju wiary” (1Tym. 6:12), od wiernego wytrwania, aż do końca (Mat. 24:13). Jeżeli pozostaniemy wierni, to wiemy, że Bóg da nam nagrodę – „boć wierny jest ten, który obiecał”; jeżeli zaś będziemy niewierni, to wiemy, że chybimy tej nagrody. Jakimi więc powinniśmy być osobami w tych warunkach? Bójmy się stracić taki wspaniały widok chwały i zaszczytu w Królestwie w tym znaczeniu, abyśmy ustawicznie starali się wypełniać nasze przymierze i abyśmy przebywali w miłości naszego Ojca oraz w łasce i upodobaniu naszego Odkupiciela. Wszyscy, którzy w ten sposób starannie kroczą, mają swoje momenty, w których doświadczą coś z cieni samotności gietsemańskiej dla ich wypróbowania, doświadczenia i rozwinięcia w nich właściwej bojaźni niezbędnej dla ich zupełnej znajomości, dla ocenienia sytuacji i dla wierności.

„NIE ŚPIJMY”

      W ciągu tej godziny intensywnej umysłowej agonii nasz Pan modlił się i znowu modlił się, a w przerwie przychodził do uczni, pragnąc niewątpliwie od nich takiej sympatii, jaką byli w stanie Mu okazać; ale znalazł ich śpiących, bo ich oczy były obciążone od znużenia i smutku (Mat. 26:43; Łuk. 22:45). Było to około północy, oni podzielali Jego strapienia, lecz nie byli w stanie ocenić je właściwie. Mistrz zganił ich, prawdopodobnie szczególnie Piotra, gdy powiedział: „Takżeście nie mogli przez jedną godzinę czuć ze mną? Czujcie a módlcie się, abyście nie weszli w pokuszenie”. Szlachetny lecz popędliwy Piotr krótko przedtem powiedział: „Panie, choćby się wszyscy zgorszyli, ale ja nie”, miał on wówczas nawet miecz, który następnie użył starając się bronić Pana. A jednak nie zrozumiał on powagi tej godziny; nie wiedział on, tak jak Mistrz to wiedział, jak poważne były próby i jak blisko one były;
kol. 2
nie wiedział on, że wkrótce słowa Mistrza się wypełnią, „pierwej niż kur dwakroć zapieje, trzykroć się mnie zaprzesz” (Mar. 14:72). A gdyby on zrozumiał tak jak Mistrz, że próby są bliskie, jak niewątpliwie byłby czujny!

      Czy nie jest podobnie z nami dzisiaj? Czy nie jesteśmy jako lud Pański obecnie w „wielkim ucisku” (Mat. 24:21) wystawieni na szczególną próbę? „Przyszedł dzień on wielki gniewu jego, i któż się ostać może?” (Obj. 6:17). Większe doświadczenia stoją przed nami.
Jak jesteśmy przygotowani do próby ogniowej? Czy śpimy, czy też uważamy na słowa Apostoła (1 Tes. 5:6); „Nie śpijmy jako i inni, ale czujmy i bądźmy trzeźwymi”? Ci, którzy śpią, śpią w nocy, ale my, którzy jesteśmy synami dnia, powinniśmy być przebudzeni, trzeźwi, obleczeni w zupełną zbroję Bożą, abyśmy mogli ostać się w tym dniu złym (Efez. 6:11-18), w czasie próby w jakiej się znajdujemy, a jeszcze więcej w sroższych próbach jakie przyjdą na nas w bliskiej przyszłości.

      Jak odważnymi będziemy w godzinie próby, zależeć to będzie prawdopodobnie wielce od naszego naśladowania przykładu Mistrza i upewnienia się przede wszystkim, aby mieć silne przekonanie, że mamy Boskie uznanie. Nie unikajmy więc chwili gietsemańskiej, jeżeli w opatrzności Bożej przyjdzie na nas, ale także z wołaniem wielkim i ze łzami spoglądajmy na Tego, który jest w stanie zbawić nas od śmierci przez chwalebne zmartwychwstanie i pamiętajmy, że mamy Orędownika, pomocnika (1Jana 2:1). Pan jest naszym Aniołem, który mówi do nas poselstwo Ojca, mówiąc nam, że jeżeli będziemy przebywali w Jego miłości, to wszystko będzie w końcu dobrze i że jest On chętny i zdolny wyprowadzić nas szczęśliwie jako zwycięzców gotowych do zajęcia zaszczytu w Jego Królestwie (2Tym. 2:20; Jak. 2:5).

„DUCH CI JEST OCHOTNY, ALE CIAŁO MDŁE”

      Słowa te były komentarzem naszego drogiego Odkupiciela do Jego uczni. On oceniał fakt, że w sercu byli oni Jemu wierni – On nie był pomny na ich opuszczenie wszystkiego, aby stać się Jego naśladowcami. Nie jest On srogim Mistrzem, ale przeciwnie jest On zawsze gotowy przyjąć intencje naszego serca, nawet tam gdzie ciało upada w dojściu do doskonałego wzoru. Niewątpliwie więc Jego słowa: „Śpijcież już i odpoczywajcie” nie były zrozumiane jako sarkazm, ale pokazywały, że w zupełnej uczciwości chciał On, aby mogli trochę odpocząć, pokrzepić się wobec srogich prób nadchodzącego dnia. Niedługo jednak odpoczywali, bo próba przyszła na nich. Wkrótce przyszedł Judasz, przewodząc tłumowi szukającemu Jezusa – nie rzymscy żołnierze, ale tłum, pospólstwo ciekawych z niektórymi sługami Najwyższego Kapłana, który był także sędzią. Oni więc stanowili komisję śledczą, obławę na

poprzednia stronanastępna strona