Teraźniejsza Prawda nr 231-232 – 1967 – str. 20
nigdy już nie oglądając Ojca? Nic dziwnego, że te ważne sprawy zaciążyły na sercu naszego drogiego Odkupiciela nieopanowanym smutkiem tak, iż ofiarował On z wołaniem wielkim i ze łzami modlitwy do tego, który Go mógł zachować od śmierci — przez zmartwychwstanie.
Mateusz mówi, że Jezus modlił się: „Jeśli można, niech mię ten kielich minie”; Marek mówi, że Jezus modlił się: „Wszystko tobie jest można”; Łukasz zaś podaje: „Ojcze! jeśli chcesz”. Treścią jednak tego wszystkiego było to, że nasz Pan odczuwał nader wielką bojaźń o Samego siebie — bojaźń aby nie popełnił złego kroku i nie zniszczył tym sposobem całego Planu Bożego, którego się podjął tak posłusznie wykonać i który tak wiernie dotychczas wykonywał. Widocznie śmierć w jakiejkolwiek formie byłaby wystarczająca jako okup za pierwsze nieposłuszeństwo Adama, spłacając rachunek za jego karę śmierci. Jednak upodobało się Ojcu wystawić Swego Syna, odkupiciela, na najbardziej krańcową ze wszystkich prób, wystawiając Go na hańbę, na sromotę krzyża. Nasz Pan zapytywał się, czy będzie mógł to znieść? Albo czy będzie rzeczą możliwą dla Ojca do tego stopnia odchylić się aby nie naruszyć Boskiego planu, albo czy będzie to wielkie dzieło wykonane? Niezbędne poddanie się naszego Pana jest pokazane w Jego słowach — „Nie moja wola, lecz twoja niech się stanie”.
WYSŁUCHANY JEST W TYM, O CO SIĘ OBAWIAŁ
Apostoł mówi, że nasz Pan był wysłuchany, tzn. otrzymał odpowiedź na to, o co się obawiał — odnośnie śmierci na krzyżu i wyzwolenia z niej. Modlitwy o pomoc lub wyzwolenie z takich kłopotów mogą być odpowiedziane w dwojaki sposób: Ojciec może usunąć niepokojącą przyczynę albo może nas tak wzmocnić, że będziemy w stanie całkowicie przezwyciężyć niepokój. Tak w stosunku do nas jak i naszego Mistrza Ojciec zazwyczaj używa tego drugiego sposobu i daje nam pokój i siły za pośrednictwem Swego zapewnienia znajdującego się w Jego Słowie.
Czytamy więc o Jezusie, że anioł z nieba ukazał Mu się, posilając Go (Łuk. 22:43). Nie wiemy, co za poselstwo ten anioł przyniósł naszemu drogiemu Odkupicielowi w Jego godzinie samotności i gwałtownego bólu ani nie potrzebujemy tego wiedzieć. Wystarczy dla nas wiedzieć, że Ojciec odpowiedział na Jego modlitwę, że Jezus był wysłuchany w tym, o co się obawiał, że wszelkie Jego obawy były usunięte i że potem w głębi serca naszego Odkupiciela zapanował pokój tak, iż we wszystkich nader doświadczających sprawach i zajściach tej nocy i następnego dnia był On ze wszystkich ludzi najbardziej opanowany i spokojny. Możemy przypuszczać, że zapewnienie Ojca dane przez anioła zawierało w sobie to, że cieszył się On łaską Bożą, że dotychczas był wierny, że podobał się Ojcu i że będzie zupełnie zdolny stawić czoło wszelkim wymaganiom godziny
kol. 2
próby stojącej przed Nim, gdy jej czas nadejdzie. Gdy miał to zapewnienie o uznaniu Ojca nic dziwnego, że Jego smutek zniknął; nic dziwnego, że nadzieja, radość, miłość i pokój zapanowały w sercu drogiego Odkupiciela i dlatego wrócił do uczni gotowy na wydarzenia, o których wiedział, że wkrótce miały nastąpić.
BÓJMY SIĘ RÓWNIEŻ
Jest właściwą rzeczą dla ludu Pańskiego starać się żyć radośnie, zawsze dziękując Ojcu za wszystko i radując się, że się jest policzonym za godnego cierpieć hańbę itd. dla sprawy Chrystusowej. Ale jak Psalmista mówi (Psalm 2:11): Radujmy się ze drżeniem. Niechaj nasze radowanie się nie będzie zuchwałe, zadowolone z siebie, które mogłoby nas usidlić i chwycić w pułapkę; ale niechaj ono będzie w Tym, który nas umiłował, który dał życie za nas i który stale przebywa z nami jako nasz najlepszy Przyjaciel i najwierniejszy Przewodnik. Radujmy się nie w uczuciach naszej własnej siły, odwagi i mądrości, ale w fakcie, że mamy Zbawiciela, Mistrza, który jest zdolny doskonale zbawić wszystkich, którzy przezeń przychodzą do Ojca. Niechaj zatem będzie On po wszystkie czasy naszą siłą, naszą ufnością, naszą obroną i tarczą szczególnie w naszych trudnych doświadczeniach.
W przypadku naszego Pana czytamy, że „prasę Sam tłoczył, a nikt z ludu nie był z Nim” (Izaj. 63:3). W Jego najsmutniejszej godzinie, gdy najbardziej potrzebował pociechy i ukojenia, to Jego nawet najbliżsi i najdrożsi przyjaciele ziemscy nie byli w stanie wniknąć w Jego uczucia ani nie mogli z Nim całkowicie sympatyzować. Jak całkiem inaczej jest z nami! My wielce nie różnimy się od drugich, aby oni nie mogli w dużej mierze wniknąć w nasze radości i smutki, nasze nadzieje i obawy, jeżeli otrzymali tego samego Ducha i byli wyuczeni w tej samej szkole Chrystusowej. Rada i głęboka sympatia ze strony współuczni dla nas są zarówno możliwe jak i właściwe. Jest to prawdziwie Boskie zarządzenie przedstawione w Piśmie Świętym, które zapewnia nas, że Pan pragnie, abyśmy wzajemnie pocieszali się i budowali w „najświętszej wierze” (Jud 20). Niemniej jednak nigdy nie powinniśmy zaniedbywać naszego przywileju społeczności w modlitwie z naszym Ojcem i naszym uwielbionym Panem (1Jana 1:3). Bez względu na ziemskie towarzystwo jakim możemy się cieszyć, nigdy nie zapominajmy i nie oceniajmy zbyt nisko Ich społeczności. Bóg niekiedy posyła Swoich aniołów do nas, aby nas pocieszyć, aby dać nam zapewnienie o Swojej miłości i aby nam wskazać na pewność naszej ufności i naszej nadziei. Lecz nie potrzeba już więcej posyłać po posłannika niebieskiego, ponieważ Pan już ma na ziemi pewnych aniołów, tzn. posłanników — wiernych sług — obdarzonych miłością i Duchem Mistrza, którzy są zawsze gotowi i troskliwi do udzielenia uprzejmego słowa,