Teraźniejsza Prawda nr 210-211 – 1963 – str. 89
miłość, gdy Go pomazała maścią szpikonardową na dzień Jego pogrzebu (Mat. 16:16; Mar. 10:17-22; Łuk. 7:6; Jan 4:6-42; Łuk. 7:37-50; 10:39; Jan 12:1-3). Jezus przejawiał Swego Ducha Świętego w niezliczonych aktach dobroci względem Swych uczniów w ciele, umyśle, sercu i woli, w litości nad ludem, chorymi i nieszczęśliwymi, w przyjmowaniu na Siebie ich chorób i słabości, a udzielaniu im fizycznego zdrowia i siły oraz w licznych nauczaniach, kazaniach, rozmowach, strofowaniach, zachęceniu i pocieszaniu, zależnie od każdego poszczególnego wypadku, który podpadł pod Jego uwagę.
Lecz miłość obowiązkowa i bezinteresowna w swych różnych elementach i wyrażeniach nie jest jedyną łaską Ducha Świętego, którą Jezus rozwinął w sobie. Albowiem rozwinął w Sobie wszystkie inne łaski z trzech kategorii łask. Zaraz po miłości rozwinął w Sobie wiarę, którą ukazywał zawsze w większym stopniu niż wszelkie inne ze Swych wyższych pierwszorzędnych łask; albowiem całe Jego życie było życiem wiary w Boga, odnośnie Boskiej osoby, charakteru, słowa i dzieła. Jego umysłowe ocenienie i poleganie sercem na Bogu, w Jego osobie, charakterze, słowie i dziele były więc wybitnymi cechami Jezusowymi. Poświęcenie Jego było oparte na wierze, jak również i na miłości; Jego wiara przejawiała się w podróży z Nazaretu do Jordanu. Doświadczenia na puszczy okazywały na pewno Jego ufność w Bogu, szczególnie jeśli dotyczy Jego Słowa i dzieł. Jak wielkim wyrazem Jego wiary było rozpoczęcie Jego mesjanistycznej misji głoszenia bliskości zarodkowego Królestwa! Albowiem zawierało ono w sobie początek zmiany dyspensacji od Przymierza Zakonu do Przymierza Łaski, odrzucenie judaizmu i zapoczątkowanie chrystianizmu, a wszystko to miało być przeprowadzone przez krzyż i „głupie kazanie” – 1Kor.1:21. Takie było więc wzniosłe działanie Jego wiary; a każdy krok na drodze, jak to widoczne jest z siedmiu kroków Jego postępowania po Wąskiej Ścieżce, był krokiem wzniosłej wiary. Czyż nie wiara ożywiała Jego nauczanie, kazanie, przepowiadanie i czynienie cudów, jak również bezsporne przyjmowanie przez Niego nauk proroczych i typów odnoszących się do Jego misji? Czyż nie wiara przepełniała Jego kontakty z wątpiącym tłumem, z Jego wierzącymi uczniami i wrogim klerem żydowskim? Czyż to nie wiara sprawiła, iż udał się z ufnością w kierunku Jerozolimy, chociaż wiedział, że czeka tam na Niego krzyż? Czyż to nie wiara sprawiła, że stawił czoło zgrai wysłanej aby Go pojmać i przywieść głównym kapłanom, Sanhedrynowi, Piłatowi, urąganiu, biczowaniu, drodze do Kalwarii i ukrzyżowaniu? Czyż to nie była wiara w charakter i Słowo Boże, która umożliwiła Mu wejść w same paszczęki śmierci i piekła, z zapewnieniem zwycięstwa tak dla Siebie, Kościoła jak i świata? Tak prawdziwie na całej wąskiej ścieżce okazywał On umysłowe ocenianie i poleganie sercem na Bogu, w Jego osobie, charakterze, słowie i dziele.
Rozwijał też w Swoim Duchu Świętym łaskę męstwa, czyli silnej odwagi, której sercem jest nadzieja zwycięstwa, albowiem jest napisane o Nim: „Który dla wystawionej sobie radości, podjął krzyż wzgardziwszy sromotę”. Ta radość składała się z kilku elementów: (1) z Jego nadziei zadowolenia Ojca Niebiańskiego; (2) z nadziei osobistego zwycięstwa nad Swymi wrogami: Szatanem, ciałem i światem aż do dziedziczenia Bożego i Boskiej natury; (3) z Jego nadziei nauczania, usprawiedliwienia, uświęcenia i wyzwolenia (zbawienia) Kościoła, Wielkiej Kompanii, Starożytnych i Młodocianych Godnych jako czterech wybranych klas; (4) z Jego nadziei dania restytucji światu, (5) z Jego nadziei przezwyciężenia wszelkiego zła oraz tych, którzy nie zechcą oddzielić się od zła; (6) z nadziei oddania ludzkości Bogu, ludzkości na zawsze wolnej od zła i utrwalonej w dobrym; (7) z nadziei stania się z z Kościołem wykonawcą Bożym i Wicekrólem w przeprowadzaniu wszystkich zamysłów Bożych w przyszłych Wiekach Chwały następujących po Tysiącleciu. Tych siedem nadziei dawało Mu moc i siłę do przeprowadzenia i zakończenia tej pracy na ziemi, którą Bóg dał mu do wykonania, stawiania czoła wszelkim przeciwnościom, przezwyciężania wszelkich rodzajów opozycji i pokonywania wszelkiego rodzaju przeszkód. One dawały Mu moc do stoczenia dobrego boju wiary przeciw grzechowi, błędowi, (naturalnemu) egoizmowi i światowości, które były przeciwstawiane Mu przez Szatana, świat i ciało; one dawały Mu siłę do wyjścia ze wszystkich prób i pokus. One czyniły Go spokojnym wśród wielkich przeciwności, niebezpieczeństw, bólów, niesławy i odrzuceń. One też pozwoliły Mu znieść nawet krzyż i śmierć. Rozwijał w Swoim Duchu Świętym samokontrolę do tego stopnia, iż panował nad Sobą w dobre i złe dni, w pochwale i naganie, w popularności i niepopularności, jako zwodziciel a jednak prawdziwy, jako ubogi, a jednak tak wielu ubogacający i jakoby pozbawiony ludzkiej ambicji, a jednak pełen niebiańskich aspiracji. Na koniec z wyższych pierwszorzędnych łask rozwijał w Swoim Duchu Świętym cierpliwość, nie tylko długie znoszenie przeciwności, jak wielu błędnie pojmuje cierpliwość, lecz wytrwałość czyli wytrwanie do końca w czynieniu dobrze pomimo przeszkód, które pogodnie znosił. Tego rodzaju cierpliwość charakteryzowała każdy z siedmiu kroków, którymi kroczył po wąskiej ścieżce i ta cierpliwość była w Nim tak potężna, iż pozwalała Mu wytrwać w obliczu największych przeciwności najtrudniejsze próby i przeszkody, jakie którykolwiek z Jego naśladowców napotykał na swej drodze. Ta cierpliwość pomagała Mu osiągnąć ostateczne zwycięstwo.
Badania nasze jak dotychczas pokazały, że Pan nasz rozwijał w Swoim Duchu Świętym wszystkie wyższe pierwszorzędne łaski, których jest siedem. To samo dotyczy Jego siedmiu niższych pierwszorzędnych łask. W całym Swym zachowaniu względem Swych uczniów i innych, specjalnie zaś względem Swych sędziów, zachował szacunek dla Samego Siebie, przejawiający się w samozaufaniu, zadowoleniu z siebie i poczuciu własnej godności. Zawsze starał się o Boską pochwałę zachowując pokój nawet wśród najcięższych doświadczeń, jak np. gdy stał przed najwyższymi kapłanami,