Teraźniejsza Prawda nr 204 – 1962 – str. 103
o to, jak również o dopuszczenie przez Niego na lud Chrześcijaństwa mniej lub więcej bezbożnych najeźdźców (pozafiguralnych Chaldejczyków), którzy tak łatwo pojmowali go, tak jak ryby morskie albo inny niezliczony płaz poruszający się rojami lub ławicami, np. krewetki, świnki morskie itd., które są stosunkowo bezsilne i bezradne, będąc łatwo chwytane przez łowiących je, ponieważ nie mają wodzów zdolnych do obronienia ich przed pożarciem przez nieprzyjaciół (miałżebyś zaniechać ludzi jako ryb morskich, jako płazu [zob. 1Moj. 1:20; Ps. 104:25], który nie ma pana; w. 14)?
Ludzie mają różne sposoby chwytania ryb: pojedynczo przy pomocy haczyka u wędki, albo w wielkiej liczbie przy pomocy sieci, które są płytko zanurzane w wodzie, lub też przy pomocy włóku, zanurzanego do głębokich wód (wędą wyciąga, zagarnia je niewodem… zgromadza… do sieci; w. 15). Podobnie i pozafiguralni Chaldejczycy mają różne sposoby „chwytania” ludzi: oni ujmują jednostki przy pomocy książek i innych pism, przez prywatne rozmowy itd., które swymi zasadami na nie wpływają; grupy usidlają przy pomocy wykładów, dyskusji, studiów szkolnych, psychologii mas, wypróżniania mózgu, propagandowych kampanii, infiltracji, zastraszenia i gwałtu. Tym sposobem mają oni powodzenie w chwytaniu wielu i w dużej mierze podkopali twierdze Chrześcijaństwa pod względem społecznym, rządowym i religijnym. Chwytanie jednostek i grup przy użyciu wymienionych środków sprawiło to tym ajentom niszczenia wielką radość (dlategoż się weseli i raduje).
Pozafiguralny Abakuk rozważał nad tym, że masy w obalaniu klas nigdy nie przypisują
kol. 2
swego powodzenia mocy Bożej, lecz raczej uznają to powodzenie jako wynik swojej pomysłowości i dobrego zarządu a zewnętrzną pomyślność za wynik swojej zręczności („Moc moja, i siła ręki mojej nabawiła mię tych dóbr” – 5Moj. 8:17). Z tego względu masy czcza swoje własne teorie, poglądy i dzieło swych rąk jako rzeczy dające im powodzenie i osiągnięcie ich celów oraz zdobyczy, którą pożądają (przeto ofiaruje niewodowi swemu i… sieci swojej; albowiem przez nie utył dział jego, a pożywienie jego hojniejsze; w. 16). Po tym przeglądzie sytuacji, br. Russell szczególnie i inni wierni stróżowie w sposób drugorzędny, umysłowo szukali informacji aby dowiedzieć się, czy te bezbożne i niszczycielskie siły miały odnosić zwycięstwo po zwycięstwie aż do końca, tak jak rybacy po wyciągnięciu sieci i opróżnieniu ich, bez przerwy je znowu zapuszczają tak długo, aż nie ma już więcej ryb, które by można złowić (Izali dlatego będzie zapuszczał niewód swój, a ustawicznie zabijał narody bez litości; w. 17).
Jak z tego widzimy pierwszy rozdział księgi Abakuka w zastosowaniu na koniec Wieku Ewangelii przedstawia nam pewne interesujące i pożyteczne myśli w łączności z br. Russellem i innymi wiernymi stróżami. Drugi rozdział księgi Abakuka zawiera cudowną wizję, przez którą otrzymali oni dalsze stosowne oświecenie. Jeśli Bóg dozwoli, rozdział ten będziemy omawiali w naszym następnym wydaniu, które z zadowoleniem bezpłatnie dostarczymy na żądanie.
(Ciąg dalszy nastąpi)
kol. 1
OSTATNIE POKREWNE CZYNNOŚCI ELIASZA I ELIZEUSZA
(Ciąg dalszy z T.P. 1962, 19)
Pozaobraz z pewnością wskazuje, że ten zarys typu był wypełniony w doświadczeniach udzielanych każdej jednostce w procesie rozłączania. W każdym przypadku zanim rozłam stał się faktem dokonanym, tj. w okresie poprzedzającym proces rozdzielania, klasa Elizeusza uznawała odłączonych braci tzn., że członkowie tej klasy uznawali, sympatyzowali i współpracowali z nimi ze zmniejszającym się zapałem w okresie trwania procesu rozłączania. Gdy rozłączenie było dokonane, wtedy uznanie w każdym indywidualnym przypadku zostało od nich odjęte. Takie uznanie jest także pokazane przez wołanie Elizeusza: „Ojcze mój, ojcze mój”! Autor poda poniżej swoje doświadczenie, z J. F. Rutherfordem, jako ilustrację ogólnych doświadczeń odłączających braci od przyjaciół Towarzystwa pokazując, że gdy proces rozłączania był kompletny, uznanie zostało odjęte zupełnie. Kilkakrotnie pomiędzy 27 czerwca a 27 lipca J. F. R. i autor rozmawiali ze sobą po bratersku, w dwóch przynajmniej przypadkach modląc się razem i ściskając zapewniali jeden drugiego o ich wzajemnym zaufaniu jako dzieci Bożych. Często w tym okresie J. F. R. zwracał się do autora z pytaniami
kol. 2
dotyczącymi zagadnień biblijnych, a przy stole w Bethel, w obecności rodziny prosił o rade w pewnych sprawach. To samo miało wówczas miejsce w związku z doświadczeniami innych członków rodziny Bethel, którzy pozostali z Towarzystwem. Oprócz tego czynności uznawania były wykonywane przez J.F.R. pomiędzy 18 a 24 lipca, gdy autor szukał sposobności pośredniczenia między nim a wyrzuconymi dyrektorami. Po sugestii autora (24 lipca) wskazującej, że nieodzowną rzeczą do osiągnięcia pojednania jest przyjęcie czterech wyrzuconych braci na stanowiska dyrektorów, a dla sprawy przyszłego pokoju i bezpieczeństwa oraz zgodnej z nim współpracy innych dwóch braci jako komitetu wykonawczego w sprawach Towarzystwa. J.F. Rutherford w końcu stanowczo sprzeciwił się autorowi wyłączając go z Bethel trzy dni później. Tak więc kilkakrotnie od 27 czerwca do 27 lipca J. F. R. uznawał autora za członka pozafiguralnego Eliasza. Każdy z odłączonych braci niewątpliwie przypomni sobie doświadczenia z przyjaciółmi Towarzystwa jakie przeżywał w procesie swego odłączenia, podobne do doświadczeń autora z J. F. Rutherfordem trwających od 27 czerwca do 27 lipca. Wielu z przyjaciół