Teraźniejsza Prawda nr 202 – 1962 – str. 64

tego potrzeba. Lecz to nie będzie przywłaszczaniem sobie władz brata Johnsona jako pastora lub nauczyciela (generalnego starszego i członka jednej z gwiazd) Kościoła, tj. jako Posłannika Epifanii, co właśnie miał na myśli w wyrażeniu „generalny pastor i nauczyciel” (T. P. 1948, 28), gdy wzmiankował, że piszący nie miał być jego następcą Jako „generalny pastor i nauczyciel”, tj. jako Posłannik Epifanii.

„NAUCZYCIEL” MA RÓŻNE ZNACZENIA

      Brat Johnson dał do zrozumienia co miał na myśli przez wyrażenie „nauczyciel” łącznie z tym, gdy w T.P. 1948, 29 w odpowiedzi na pierwsze pytanie, opisał ten urząd jako „specjalnego wyraziciela nauk biblijnych”; on piastował ten urząd nie z wyboru braci, lecz przez Boskie mianowanie, jako ostatni członek (ostatniej) gwiazdy. W ten sposób działał on jako specjalny nauczyciel Kościoła, dając mu pokarm na czas słuszny. Jego wyłącznym przywilejem było otrzymywanie nowych doktryn biblijnych na czas słuszny podczas Epifanii (T.P. 1951, 35) i dawanie ich Kościołowi. To znaczenie słowa „nauczać” jest bardzo ograniczone, lecz słowo „nauczać” może być użyte w obszerniejszym znaczeniu, jak to możemy zauważyć ze słownika. Zwyczajnym znaczeniem tego słowa jest: „udzielanie znajomości drugiemu”, „dawanie instrukcji” itd. Tak więc w tym obszerniejszym znaczeniu słowa, matka może uczyć swe dziecko Słowa Bożego i ćwiczyć je na drodze, którą ma postępować (Przyp. 22:6); a lud Pański w ogóle może „iść i nauczać wszystkie narody… ucząc je przestrzegać wszystko”, co przykazał Pan (Mat. 23:19, 20); lecz przewodnik ludu Pańskiego tu przy końcu Wieku (jak niektórzy mniemają) ma zupełnie milczeć z wyjątkiem czysto światowych spraw interesowych! Szatanowi sprawiałoby wielką przyjemność, gdybyśmy ulegli życzeniom niektórych braci i wcale nie „nauczali”, nawet w udzielaniu znajomości drugim w obszerniejszym tego słowa znaczeniu, lub w jakimkolwiek stopniu. Rzeczywiście, ciemność nienawidzi światłości.

      Stojąc w obronie prawdy Paruzji i Epifanii danej nam przez naszego Pana i stosując ją dla potrzeb naszych umiłowanych braci spośród Wielkiego Grona i Młodocianych Godnych, nigdy świadomie nie przywłaszczaliśmy sobie urzędu Generalnego Pastora i Nauczyciela tj. Posłannika Epifanii, lub członka gwiazdy, któremu wyłącznie był dany przywilej podczas okresu Epifanii „wyrozumieć nowe doktryny” (T.P. 1951, 35). Nie czyniliśmy tego odpowiadając na pytania lub w jakikolwiek inny sposób. Niech ci, co oskarżają nas o to wykażą nam akuratnie gdzie, kiedy i w jaki sposób to czyniliśmy. Chociaż brat Johnson nadmienił, że nie mieliśmy działać jako jego następca, jako pastor i nauczyciel w tym ograniczonym znaczeniu tj. jako Posłannik Epifanii, on nigdy nie miał na myśli, aby przewodnik Wielkiego Grona i klasy Młodocianych Godnych siedział cichutko w chwili, gdy wilki pożerają owce lub aby miał dozwolić na to, żeby błąd zagłuszył prawdę.
kol. 2
W jednym z ostatnich listów pisał nam jak następuje:

      „Nie byłoby to mądrą dla mnie rzeczą, gdybym ci podał szczegóły spraw, które należeć będą przez kilka lat do przyszłości. Wiesz, że łącznie z przyszłymi wydarzeniami, występują często próby i doświadczenia charakteru, które – Pan wie – że są potrzebnymi; a więc On nie dozwala na to, aby Jego słudzy zrozumieli je jasno aż wydarzenia te przeminą i nastaną doświadczenia z nimi złączone. Upodobało się Panu, aby nie dać nam szczegółów tyczących się sporów i innej pracy nad którą będziesz miał dozór po mojej śmierci. Potrzeby i okoliczności tego czasu będą po większej części decydowały jak masz postępować względem szczegółów. Mogę ci tylko podać ogólne zarysy, które Panu upodobało się objawić mi. Już jesteś z nimi zapoznany. Usłyszeliśmy już „odgłos wielkich grzmotów” (sporów – T.P. 1951, 19) ciągle wzmagający się. Naturalną rzeczą jest spodziewanie, że zaczną się one wśród ludu Prawdy, a najpierw pomiędzy tymi, którzy znajdują się w prawdzie Epifanii. Wśród tych „sporów” wódz Dobrych Lewitów jest zdecydowany, przy wspomagającej łasce Bożej, obiecanej obecności Mistrza i Jego podtrzymującej mocy, bojować gorliwie za wiarę podaną nam przez naszego Pana ze świętego Słowa Bożego, jak ono jest zawarte w Prawdzie danej nam przez Posłanników Paruzji i Epifanii. Nie usprawiedliwiamy się z tego, że bronimy prawdy Paruzji i Epifanii. Z Lutrem oświadczamy się: „Tu stoję. Nie mogę czynić inaczej. Boże dopomóż mi. Amen.” (P’51, 38)

      Pytanie: Jak możemy pogodzić Boski charakter ze „wzbudzeniem” Faraona w celu okazania Boskiej mocy i chwały, jak uczy o tym Rzym.

      Odpowiedź: Przez to wyrażenie nie powinniśmy rozumieć, że Bóg zniewolił wolę Faraona i uczynił jego serce niegodziwym. Powinniśmy raczej rozumieć, że nadszedł dla Boga czas, aby wyzwolić Swój ciemiężony lud z rąk jego ciemięzców i czas dla Boskiej sprawiedliwości aby wymierzyć zasłużoną karę Egipcjanom za ich niegodziwość wobec Izraela. Bóg przez śmierć usunął innych przyszłych spadkobierców egipskiego tronu, tak aby osobliwy Faraon naszego pytania, którego uporczywy charakter mógł być zależny od niego, bez zewnętrznego zniewolenia w sprzeciwianiu się Boskiemu zamiarowi wyzwolenia Izraela, znajdował się na tronie egipskim w czasie wyzwolenia i karania Egiptu. Tym sposobem Bóg wzbudził go w znaczeniu utorowania drogi dla jego następstwa na tron egipski, bez jakiegokolwiek zmuszania go później do czynienia rzeczy przeciwnych jego woli. Czyniąc to Bóg postąpił według zasady często pokazywanej przez Siebie. Na przykład, gdy Bóg pragnął opracować miłościwy zarys Swego planu, jak zlecenie Przymierza Abrahamowi, zachowanie pewnej części przedpotopowych ludzi w Noem, wyzwolenie Izraela z Egiptu i prowadzenie go po puszczy przez Mojżesza, wyzwolenie Żydów od Hamana przez Mardocheusza

poprzednia stronanastępna strona