Teraźniejsza Prawda nr 201 – 1962 – str. 36

zasadą jest: „ktoby się wywyższał, będzie poniżony, a ktoby się poniżał, będzie wywyższony” (Mat. 23:12).

      Zajęliśmy się powyższą kwestią szczegółowo dlatego, bo jest ona bardzo ważna. Zastanowiliśmy się nad nią z punktu widzenia pozytywnego i negatywnego, omawiając rzeczy przynoszące awanse i utratę stanowiska. Mamy na uwadze jak ostrożnie „wierny i roztropny sługa” stosował zasady prawdy i sprawiedliwości w awansowaniu do większych sposobności służby tych, którzy używali swe stanowiska właściwie i jak niektórych pozbawiał stanowisk, np.: Patona, Von Zecha. Williamsona, McPhaila i Henningesa, którzy szerzyli swe własne myśli niezależnie od tego, którego Pan postanowił władcą nad swą czeladzią. Podobnie Posłannik Epifanii awansował tych, którzy byli wierni swemu szafarstwu do większych sposobności służby, podczas gdy pozbawiał stanowisk tych, którzy nie byli wierni, np.: Kostyna, Stevensa, Kasprzykowskiego, Zielińskiego, Catera i Shuttlewortha, chociaż ten ostatni nie był całkowicie pozbawiony wszystkich przywilejów służby, lecz ograniczony do usług dla Wielkiego Grona, klasy Młodocianych Godnych i tymczasowo usprawiedliwionych, zamiast do Małego Stadka. Brat Johnson kilkakrotnie ostrzegał go, że nie mógł on służyć samowładnie, lecz tylko jako „przedstawiciel Epifanicznego Domu Biblijnego w Philadelphii, Pa, USA” i że jego sfera działalności była ograniczona do „Anglii, Szkocji, Irlandii i Walii”. Po śmierci brata Johnsona on zbuntował się przeciw temu i innym zarządzeniom epifanicznym i wypełnił to, czego brat Johnson obawiał się względem niego, a mianowicie stał się wodzem w przesiewaniu i równoległym E. C. Henningesowi (P1 52, 52, 53).

      My w dalszym ciągu posługujemy się tymi samymi zasadami; a zgodnie z tymi zasadami i z powodu wierności dla Pana zmuszeni byliśmy do zwolnienia niektórych, którzy stali się niewiernymi swemu szafarstwu. W pewnych wypadkach, gdy poznaliśmy szczególne dowody Boskiego Ducha Świętego (co obejmuje wierność w sposobnościach służby jakie się nastręczają, gorliwość w badaniu, praktykowaniu i dawaniu świadectwa o Słowie Bożym itd.), oraz zdolności i nabyte talenty odpowiednie na szczególne potrzeby (zob. E. tom 6, 228), po specjalnej modlitwie i ostrożnym zastanowieniu się,
kol. 2
w imieniu Pańskim przystąpiliśmy ku awansowaniu niektórych braci do większych sfer służby oczyszczonej świątyni, jak ona obecnie egzystuje na ziemi.

      Lecz nie bądźmy jak krowa, która o mało nie łamie karku sięgając przez płot po trawę sąsiada, nie bacząc na wyborne własne pastwisko! Jest wiele sposobności służby dla wszystkich poświęconych. Pan pyta się: „Cóż jest w ręce twej? (2Moj. 4:2). Jeżeli mamy ducha służby, Pan może użyć rzeczy tuż pod ręką, a niekoniecznie tej, która jest daleko od nas. On jest tak mądrym, że może. użyć naszych najpokorniejszych usług na Swą chwałę. Lecz jeżeli np. ewangeliście brakuje gorliwości do służby, którą go Pan uprzywilejował, albo czuje się zbyt wiele znaczącym na to. aby iść i sprzedawać książki lub urządzać małe zebrania z wykładaniem Planu Wieków, to czy taki brat zasługuje na awans? Czy taki brat nie zaniedbuje „wykonywać uczynku ewangelisty” (2Tym. 4:5; zauważmy słowo uczynek w tym wierszu?) Mamy niektórych bardzo gorliwych ewangelistów, lecz inni – przykro nam wspominać – prawie nic nie czynią w pracy ewangelistycznej, oprócz służenia wykładami na zaproszenie S.R.M.E. lub miejscowych zborów. Nie tak dawno pewien ewangelista skarżył się, że nie był zapraszany przez S.R.M.E. aby służy! wykładami, a gdy się go zapytano ile tomów Wykładów Pisma Św. sprzedał minionego roku. odpowiedział: „ani jednego!”. Daliśmy mu poradę, aby się zatrudniał nieco praca ewangelistyczną.

      A zatem pamiętajmy, że tylko ci „którzy by dobrze służyli, stopień sobie dobry zjednają”: i tylko tacy mogą mieć. „wielkie bezpieczeństwo w wierze, która jest w Chrystusie Jezusie”. Zarówno miejscowe zbory, jak również S.R.M.E. nie powinny nigdy gwałcić tej zasady Słowa Bożego przez awansowanie jednostek spośród ludu Bożego do większych sposobności służby, które nie służą dobrze w pracy jaka się im nastręcza. Pan nigdy nie postępuje wbrew tej zasadzie, chociaż Szatan zawsze będzie to czynił, albowiem on zawsze pochlebia pysznym a sprzeciwia się pokornym.

      Tak więc wszyscy starajmy się o awans w łasce i służbie Bożej przez wierne użycie sposobności służby, które już od Niego otrzymaliśmy.
(P 53, 72; T.P.’54, 4)

kol. 1

CZCZENIE ANIOŁÓW

      Najpierw pragniemy podać kilka uwag odnośnie znaczenia słów anioł i czcić. Hebrajskie słowo przetłumaczone na anioł jest maloch; odpowiednio greckie słowo aggelos również oznacza anioła. Obydwa te słowa oznaczają posłannika, bez względu na to, czy jest nim duchowy, ludzki lub też nieożywiony posłannik. Nikt nie będzie zaprzeczał temu, że te słowa odnoszą się do istot duchowych. Lecz malochim odnosi się także do posłanników ludzkich, np. w 1Moj. 32:3, 6. U Jakuba 2:25 o dwóch szpiegach, których ochroniła Rachab
kol. 2
(Jozue 6:17, 25) jest mowa jako o „posłannikach” (liczba mnoga greckiego słowa aggelos). Oni byli ludzkimi aniołami – posłannikami Bożymi. Również posłowie (po grecku aggelos) posłani przez Jana Chrzciciela (Łuk. 7:24) byli ludzkimi istotami, podobnie jak byli nimi żeńcy Żniwa (Mat. 13:39), chociaż w tym ostatnim wypadku słowo to jest przetłumaczone aniołowie. Jako przykłady „martwych aniołów” mamy podany, gniew królewski, który jest posłem (malochim) śmierci (Przyp. 16:14) i wspomniany przez Apostoła Pawła „bodziec ciału, anioł [aggelos]

poprzednia stronanastępna strona