Teraźniejsza Prawda nr 200 – 1962 – str. 8

      Liczne mniejsze zaburzenia powstały w takich krajach jak: Republika Dominikańska, Brazylia, Syria, Tunezja, Kuwejt, na granicy izraelsko arabskiej, w Korei i indyjsko pakistańskim Kaszmirze i Dżammu (są to księstwa w środkowej części Himalajów, stanowiących stan Indii od 1956 roku; tereny sporne pod dotychczasową administracją Pakistanu i Indii, aż do rozstrzygnięcia przynależności (przyp. tłum.) i innych wraz z napięciem międzynarodowym spowodowanym przez przesilenie w Berlinie oraz wznowienie prób nuklearnych i innych wielkich przygotowań wojennych (Joel 3:9, 10).

      W pewnym stopniu, każde „zarzewie wojny” jest częścią większej Zimnej Wojny, ponieważ gdy w obecnych czasach padają strzały, trudno jest powstrzymać każdego od wybrania tej lub innej strony. Z tego powodu najmniejsza „gorąca” wojna zawiera w sobie niebezpieczeństwo.

POWSTAJĄCE NARODY SPOGLĄDAJĄ NA IZRAELA

      Królestwa „kolonialne w dalszym ciągu „topnieją” w miarę jak narody kolonialne zdobywają niepodległość, choć w niektórych wypadkach jak np. w sprawie Portugalii z Angolą, mocarstwa kolonialne walczą o zachowanie dotychczasowych posiadłości. One jednak walczą na próżno (Łuk. 21:29-31). Narody wyzwalające się spod jarzma kolonializmu spoglądają w znacznej mierze na Izraela, i zwracają się do niego z prośbą o pomoc techniczną i inną (tak jak w krótkim czasie ludzkość całego świata będzie oczekiwać „Zakonu” i „słowa Pańskiego” z Jeruzalemu – Izaj. 2:2, 3). Wielka ilość tych próśb doprowadziła Izraela do utworzenia specjalnego wydziału w Ministerstwie Spraw Zagranicznych mającego na celu realizację programu współpracy z rozwijającymi się krajami. Istnieje także w Izraelu specjalny Instytut Afrykańsko azjatycki. W ubiegłym roku studiowało w Izraelu ponad 1.000 osób z około 50 krajów. Powstające narody podziwiała szybki postęp dokonany przez Izraela, jako naród, w ostatnich kilku latach i starają się go naśladować. Postęp ten przejawia się w różnych dziedzinach, np. w technologii jest widoczny w wyniku wystrzelenia niedawno w przestrzeń rakiety meteorologicznej.

INGERENCJA RZYMU W SPRAWY POLITYCZNE

      Hierarchia Rzymsko-Katolicka i jej zwolennicy w dalszym ciągu mieszają się do polityki. Niejednokrotnie znajdowali się w konflikcie z rządami, np. w Polsce i na Kubie (skąd niektórych rzymskokatolickich księży wydalono). W Porto Rico, przed wyborami w tym kraju, biskupi rozpowszechniali listy pasterskie, w których ostrzegali trzodę, że byłoby grzechem głosować na partię gubernatora Luis Munoz Marina. Mimo tych ostrzeżeń i innych wysiłków Marin został wybrany gubernatorem.

      Tymczasem w Stanach Zjednoczonych udział rzymsko katolików w wyborach prezydenckich w Partii Demokratycznej spowodował
kol. 2
wzrost głosów z 51% w 1956 r. do 78% w 1960 r. a odpowiednio spadek w Partii Republikańskiej z 49% do 22 %, w znacznej mierze jako rezultat tajnej kampanii na rzecz p. Kennedy (zob. Sztandar Biblijny z listopada 1960 r.). Rzymsko katolicy zwyciężyli, lecz tylko o włos, wybierając po raz pierwszy na prezydenta Stanów Zjednoczonych rzymsko katolika. Papież przysłał swoje „błogosławieństwo” panu Kennedy, oraz telegram wzywając „boskiej pomocy dla wielkiej misji, do której pan został powołany”.

      Podczas swej kampanii p. Kennedy wyznał, że zdecydowanie stoi na stanowisku rozdziału Kościoła z państwem i przeciw federalnej pomocy dla szkół parafialnych (katolickich). Krótko po objęciu władzy przez p. Kennedy hierarchia zaczęła wywierać presję na niego, aby zmienił swoje stanowisko. Nawet przed objęciem przez niego urzędu kardynał Spellman wiedząc, że p. Kennedy sprzyjał propozycji udzielenia pomocy federalnej dla szkół, która nie obejmowała pomocy dla szkół parafialnych – powiedział, iż jest „nie do pomyślenia”, aby plan pomocy federalnej wykluczał dzieci ze szkół parafialnych. Gdy w lutym wniosek ten przedstawiono w Kongresie jako ustawę, p. Kennedy zapytywany na konferencji prasowej o wyjaśnienie kwestii pomocy federalnej dla szkół parafialnych odpowiedział: „Tu nie jest miejsce na dyskusję w tej sprawie. Broni tego Konstytucja a Sąd Najwyższy bardzo wyraźnie to wyjaśnił”.

      Ta cięta odpowiedź i niedwuznaczne oświadczenie przyniosły mu uznanie protestantów i wielu innych, którzy nie wierzyli w zobowiązanie p. Kennedy dotyczące utrzymania stanu rozdziału pomiędzy Kościołem a państwem. Nie spodobało się jednak wszystkim katolikom i wywołało burzę silnych protestów i ostrej krytyki z ich strony, szczególnie ze strony kardynała Spellmana. Uciekli się więc do różnych precedensów i autorytetów (?), które, jak twierdzą, dowodzą, iż federalna pomoc dla szkół parafialnych nie jest antykonstytucyjna. Na zebraniu Narodowej Konferencji Pomocy Katolicyzmu w Waszyngtonie (założonej przed 42 laty przez rzymskich prałatów w celu „zorganizowania, zjednoczenia i skoordynowania działalności” oraz „zabezpieczenia szkół katolickich”) wszyscy kardynałowie (jest ich pięciu) Stanów Zjednoczonych oraz ośmiu biskupów i arcybiskupów stanowiących jej radę administracyjną, sprecyzowali „stanowisko katolickie” odnoszące się do stosunku Kennedy’ego do ustawy o pomocy dla szkół. Następnie przewodniczący Rady Narodowej Konferencji Pomocy Katolicyzmu arcybiskup Alter z Cincinatti, dobry przyjaciel kardynała Spellmana, ogłosił oświadczenie zawierające groźbę, coś w rodzaju ultimatum, że Kościół będzie sprzeciwiał się programowi p. Kennedy udzielania pomocy szkołom, chyba że zostanie poprawiony tak. aby szkoły parafialne otrzymywały pomoc federalną co najmniej w formie długoterminowych i niskooprocentowanych pożyczek rządowych. W odpowiedzi na żądanie, p. Kennedy na konferencji prasowej wyraźnie odpowiedział: nie. Nie chciał jednak powiedzieć, czy stawi veto ustawie

poprzednia stronanastępna strona