Teraźniejsza Prawda nr 200 – 1962 – str. 7
gliny i skruszy dzieła ludzkie [systemy lub organizacje grzechu, samolubstwa i błędu] jako „naczynia gniewu na zginienie zgotowane” (Obj. 2:26, 27 por. Rzym. 9:22). Przyszła perspektywa jest jasna: „Bo tak mówi PAN zastępów: Oto Ja jeszcze raz, a to po małym czasie, poruszę niebem i ziemią, i morzeni i suchą; Poruszę, mówię, wszystkie narody, i przyjdę do Pożądanego od wszystkich narodów; i napełnię ten dom chwałą” (Agg. 2:7, 8). „A to że mówi: Jeszcze raz, pokazuje zniesienie rzeczy chwiejących się, jako tych, które są uczynione [zmyślone], aby zostawały te, które się nie chwieją [zgodne z Boską mądrością, sprawiedliwością, miłością i mocą]” – Żyd. 12:27. Eden będzie przywrócony i założony na całej ziemi na ruinach imperium Szatana. Należy więc, wpierw usunąć gruz, aby móc założyć właściwy fundament w prawdzie i sprawiedliwości.
Widzimy na każdym kroku, jak królestwo Szatana szybko rozpada się na kawałki i zbliża do powszechnego zniszczenia. Podczas ostatniego roku stało się to bardziej widoczne z postępowania Organizacji Narodów Zjednoczonych, która bardzo mało może zdziałać, gdy powstają poważniejsze kłopoty, szczególnie wśród wielkich mocarstw. Jej bezsilność podobna do bezsilności zmarłej poprzedniczki, Ligi Narodów, stała się zupełnie widoczna z powodu wielkiego deficytu i zmniejszonego poparcia finansowego, z powodu kwestionowania przez liczne narody jej autorytetu i mocy działania, z powodu niestosowania się do jej zaleceń oraz z powodu zniewag rzucanych na nią nawet przez niektórych jej najbardziej wpływowych członków. Nic. dziwnego, że się widzi ludzi nie będących chrześcijanami, którzy nie potrafią wyobrazić sobie wyższej nadziei ustalenia pokoju od pokładanej w ONZ. lecz przykro patrzeć na licznych praktykujących chrześcijan nie dostrzegających lepszej nadziei ustanowienia światowego pokoju jak przez tę organizację, która dała już tyle znamiennych dowodów swego upadku i bezskuteczności w działaniu na rzecz pokoju. Obowiązkiem chrześcijan oświeconych Słowem Bożym jest jasno i śmiało potwierdzać fakt, że nie będzie pokoju na ziemi, dopóki Książę Pokoju nie ustanowi na niej Swego Królestwa prawdy i sprawiedliwości (Izaj. 9:6, 7; Jer. 23:5).
WALKA ARMAGEDONU
Miniony rok był świadkiem dalszych wybuchów „wojny onego wielkiego dnia Boga Wszechmogącego” (Obj. 16:14), dalszych trzęsień królestw ziemi (gór) i rozkładania się mniejszych rządów (pagórków) w obecności Pańskiej, który objawia się w wichrze rewolucji i w burzy ucisku (Nahum 1:3, 5); D. str. 33, 300, 301 i 662). Coraz bardziej staje się widoczne, że cały świat znajduje się w początkowych bólach ogólnej rewolucji, której najbardziej gwałtowna faza walki wkrótce nastąpi. Bóg powiedział, że podczas gdy On będzie „rozpierać się z tymi narodami” nastąpi ucisk we „wszystkich królestwach ziemi, którekolwiek
kol. 2
są na obliczu ziemi” a „huk [krzyk, wrzawa] przejdzie [odbije się], aż do kończyn ziemi” Jer. 25:26, 31). Ucisk ten w procesie wybuchu nie miał ogarnąć naraz wszystkich narodów. Bóg raczej mówi: „Oto udręczenie wychodzi od narodu do narodu, a wicher wielki powstanie od kończyn ziemi” (Jer. 25:32 – Rotherham).
Obecny ucisk w jego początkowym lub zarysowującym się stadium Armagedonu jest pospolicie nazywany „zimną wojną”. Gdybyście jednak zapytali żołnierza laotańskiego lub partyzanta kongijskiego albo milicjanta kubańskiego, prawdopodobnie odpowiedziałby wam, ze wojna w jego kraju podczas 1961 roku była w rzeczywistości bardzo „gorąca”. W różnych okresach czasu ostatniego roku co najmniej siedem „gorących” wojen, o poważnych konsekwencjach, szalało w różnych stronach świata, nazwanych przez niektórych „zarzewiem wojen”.
Najdłuższą z tych małych „gorących” wojen jest konflikt trwający pomiędzy Francją a Algierią. Oblicza się, że na skutek prowadzenia siedmioletniej walki poległo w tej wojnie ponad 200.000 osób. Pomimo pokojowych rokowań w 1961 r. w Evian, osiągnięcie zadowalających rezultatów zdaje się być odległe a walki i terror trwają nadal (pisane przed podpisaniem układu o zawieszeniu broni – przyp. red.).
Walki z chwilowymi przerwami trwały na terytorium Konga w Afryce od czasu udzielenia temu krajowi niepodległości przez Belgię w czerwcu 1960 r. W 1961 roku wojska Narodów Zjednoczonych podjęły akcję ofensywną przeciwko armii Czombego, secesjonisty prowincji Katangi, co być może pośrednio stało się przyczyną śmierci sekretarza generalnego ONZ, Daga Hammarskjoelda.
Dodatkowe perturbacje powstały w innych krajach Afryki, w których miała miejsce „gorąca” wojna, np. na terytorium Portugalii, w Angoli, gdzie ubiegłego marca zapłonęło powstanie narodowe, przypłacone życiem setek Portugalczyków i tysięcy Afrykańczyków – a walki trwają nadal.
Na Dalekim Wschodzie sporadyczne konflikty między nacjonalistycznymi wyspami Cjuemoy i Matsu a Chinami kontynentalnymi są znamiennym dowodem wyzwania do otwartej walki.
W Laosie powstańcy i lojalne siły zbrojne osiągnęły ubiegłego maja, na mocy porozumienia, zawieszenie broni. Trwające jednak walki wskazują, że rozejm często jest łamany.
„Zarzewie wojny” w południowym Wietnamie, gdzie około ćwierć miliona mężczyzn jest pod bronią, osiągnęło takie rozmiary, że prezydent Kennedy wysłał gen. Maxwell Taylora, aby określił rozmiary pomocy amerykańskiej, jakiej potrzebuje rząd.
Ameryki też nie zostały zachowane od pożogi, o czym szczególnie świadczy przygotowana do walki wyspa Kuba, na której krótko odczuto gorący powiew wojny ubiegłego kwietnia podczas nieudanej inwazji w zatoce Pig dokonanej przez wypędzonych rebeliantów.