Teraźniejsza Prawda nr 178 – 1958 – str. 62

nie mógłby zostać na ziemi w celu osobistego doglądania pracy Wieku Ewangelii? Przyznając, że tą pracą było wybieranie, nauczanie i ćwiczenie w karności ludu dla imienia Jego, gdyby On był pozostał, jako widzialna Głowa Kościoła, czy to nie byłoby bardzo na korzyść Kościoła? W takim razie wszystkie sprawy wiary i postępowania mogłyby być przez Pana załatwione; i odszczepieństwo w „Chrześcijaństwie” byłoby czymś nieznanym; i „człowiek grzechu, którego przyjście jest według działania szatańskiego, ze wszelką mocą i znakami i cudami kłamliwymi i ze wszelkim oszukaniem nieprawości”, nigdy nie byłby powstał; żadni bluźniący papieże, ani inni nie mogliby w takim razie panować nad dziedzictwem Boży. O jak byłoby to błogo – zdaje się według ludzkiego rozsądku – gdyby nasz Pan pozostał ze Swoim ludem po Jego zmartwychwstaniu! Dlaczego nie mogło tak być? Dlaczego było koniecznym, żeby On odszedł i zostawił ich, niby miłosierdziu każdego wiatru nauki i wszystkich machinacji władz ciemności, żeby ich zwyciężyły – przez spryt, pokusy, przywabienia, oszukaństwa i prześladowania?

      Jakkolwiek to może się zdawać, lub zdawałoby się ludzkiemu rozsądkowi, nasz Pan Sam powiedział: „Wamci to pożyteczne, abym Ja odszedł”. „Lecz uważaj Panie” – uczniowie mogliby mówić – „Kościół, gdy będzie powiększał się w liczbie i gdy fałszywi nauczyciele z pewnością powstaną między nami, będzie on bardzo potrzebował widzialnej głowy, która mogłaby kierować jego postępowaniem i zachować go od rozłamów i sporów bez końca. Jak mógłby Kościół pozostać jeden, jak żeś się modlił Panie (Jan 17:11), wśród niezgodnych głosów i wpływów jakie powstaną?” Nie bracia, pierwotni uczniowie nie zadawali żadnych takich pytań; oni nie byli takimi samo-ufnymi, jak mnóstwo wyznających chrześcijan późniejszego czasu, którzy zdaje się jakoby zadecydowali, że ponieważ Pan według ich mniemania tak niemądrze ignorował warunki i potrzeby Kościoła jakie nastąpiły, przeto wybrali z pomiędzy siebie jednego, któremu dali tytuł: „zastępca Jezusa Chrystusa”, i uważają go i jego następców na tym stanowisku za widzialne głowy Kościoła, które mają być uważane przez wszystkich, jako nieomylna zwierzchność we wszystkich sprawach

poprzednia stronanastępna strona