Teraźniejsza Prawda nr 171 – 1957 – str. 19
zatryumfuje, gdyż bez Jego Krzyża żadne podobne Królestwo Tysiącletnie i Jego „Czasy Restytucji wszystkich rzeczy” nie byłyby możliwe. Naprzód dokonana być musiała ofiara za grzechy zanim „przekleństwo” mogło być zdjęte i błogosławieństwo przyjść na ród grzeszników.
MOWA O KRZYŻU TYM, KTÓRZY GINĄ JEST GŁUPSTWEM
Jeżeli tedy jest planem Bożym aby Chrystus ustanowił Swe Królestwo, obalił władzę Szatana i grzech i śmierć oraz oświecił ludzkość i wyzwolił chętnych i posłusznych, dlaczego nie zaczął tego dzieła dziewiętnaście wieków temu? Dlaczego kosztowny czas został stracony? Czyż nie jest to trwonieniem czasu głosić Krzyż Chrystusa i wiarę i posłuszeństwo w obecnych nieprzyjaznych warunkach? Czy rezultaty tych dziewiętnastu wieków głoszenia nie wykazują głupoty tego postępowania?
Odpowiadamy słowami naszego tekstu: Tak, głoszenie Krzyża Chrystusowego wydaje się być głupotą dla tych którzy giną, tj. dla świata w ogóle. Lecz nie wydaje się to dla nas. Zbawieni, którzy weszli w stosunek z Bogiem przez wiarę i cenną krew i doszli do zrozumienia Boskiego Planu Zbawienia, uświadamiają sobie że „Krzyż jest mocą Bożą” (1Kor. 1:18). Dla nas poselstwo Krzyża było przemieniające, które w miarę jak dochodziliśmy do oceny jego, zmieniało nasze charaktery i życie „z chwały w chwałę” (2Kor. 3:18), umożliwiając nam zbliżyć się do chwalebnego charakteru naszego drogiego Odkupiciela i stać się w sercu „przypodobanymi obrazowi Syna Jego” (Rzym. 8:29).
Słowem, podczas gdy cała ludzkość była niedoskonała, grzesznikami, „dziećmi gniewu”, potępiona, to jednak wśród nich były dwie klasy. Jedna klasa sympatyzowała z otoczeniem i ogólnym stosunkiem odstręczenia od Boga, oraz była w nieprzyjazna z Nim nie tylko zewnętrznie lecz także w sercu, miłując grzech. Druga klasa zewnętrznie taka sama, liczbowo mniejsza, posiadała miłość dla, Sprawiedliwość, – sprzeciwiała się niegodziwości, oraz czuła wstręt dla własnych słabości i przywar. Ta ostatnia klasa dążyła do Sprawiedliwości i doskonałości, których nie mogła osiągnąć z powodu słabości swego ciała niezdolnego czynienia w sposób doskonały; ponieważ w nieprawości poczęta, a w grzechu zrodzona była. Jest to ta ostatnia klasa, którą Bóg teraz pociąga do Syna i pozwala jej na usprawiedliwienie przez wiarę, a potem dopuszcza przez Spłodzenie z Ducha św. do stosunków Duchowych Synów Boga i przyszłych Współdziedziców z Jezusem Chrystusem ich
kol. 2
Panem i Odkupicielem. O tych Jezus powiedział „żaden do mnie przyjść nie może, jeśli go Ojciec mój, który mię posłał, nie pociągnie” (Jan. 6:44).
Słowem, we Wieku Ewangelii Bóg podzielił ludzkość na dwie ogólne klasy i zarządził że tylko jedna z tych klas zostanie specjalnie przyciągnięta, pobłogosławiona i zbawiona przez wiarę, pozostawiając drugą do Tysiąclecia. Klasą uprzywilejowaną w tym czasie są tacy, którzy mają „słuch wiary” i przychodzą do pokrewieństwa z Bogiem na warunkach wielkiego Przymierza Abrahamowego. Ich specjalnym błogosławieństwem nie jest to, że są bez grzechu bo „niemasz sprawiedliwego ani jednego” (Rzym. 3:10) ale dlatego że miłowali sprawiedliwość a nienawidzili nieprawość. Z tego powodu mogą być „towarzyszami” lub „braćmi” Chrystusa bo mają to podobieństwo serca z Nim, o którym jest napisano: „Umiłowałeś sprawiedliwość, a nienawidziłeś nieprawości; przetóż pomazał cię o Boże! Bóg twój olejkiem wesela (Duchem świętym) nad uczestników twoich.” (Żydów. 1:9).
Ci, którzy teraz są specjalnie przyciągani przez Ojca, nie są zmuszani by stali się towarzyszami Jego Syna, ich Odkupiciela, lecz mają przywilej tego zaszczytu, jeśli sobie życzą na pewnych warunkach. Jeżeli chcą osiągnąć ten stosunek muszą wytrzymać próbę w tym obecnym czasie, gdy grzech i śmierć jeszcze panuje i gdy kosztować to będzie poświęcenie ziemskich interesów aby iść w ślady ich Pana i Zbawiciela. Słowem, Pismo oświadcza, że mogą mieć wielką nagrodę wspólnego dziedzictwa z Chrystusem w Jego Tysiącletnim Królestwie i jego dziele błogosławieństwa wszystkich rodzin ziemi, tylko pod warunkiem że „uczynią swe powołanie i wybór pewnymi” przez wierność wśród prób, doświadczeń i trudności.
Stosunkowo nie wiele z tych, którzy wymieniali imię Chrystusa i którzy dostali, się pod różne jarzma wyznaniowe, posiadają znajomość tajemnicy Krzyża Chrystusowego, tajemnicy Ewangelii, „tajemnicy, która była zakryta od wieków i od rodzajów, ale teraz objawiona jest świętym Jego” (Kol. 1:26). Niestety większość zdaje się być zadowolona że posiada tylko „imię”, że żyje i życzy sobie tylko być nazywana chrześcijanami i nosić krzyże ale jubilerskie. Są tylko nieliczni z pośród tych, którzy zakosztowali że dobrotliwy jest Bóg i po czuli prawdziwe pragnienie poznania i czynienia woli Ojca za cenę samopoświęcenia. Dla większości wzmianka, że pewna droga życia jest „wąska drogą”, drogą krzyża, jest wystarczające do odwrócenia ich w przeciwnym kierunku; bo podczas gdy chętnie brali by udział w niebieskiej chwale i czci Pana,