Teraźniejsza Prawda nr 121-122 – 1949 – str. 6

zręcznie i sprytnie, przemienia się w anioła światłości! i teraz sobowtór tamtego przesiewania wychodzi na jaw. Tak we Filadelfii jak i innych miejscowościach nawoływano do modłów za ”drogim bratem Johnsonem,” ażeby zmienił swoje postępowanie zanim będzie za późno. ”On potrzebuje naszych modłów,” szeptali jedni do drugich, dając znaki przez znaczące spojrzenia, wznoszenie oczu do góry lub politowanie, które miały oznaczać, że modły są potrzebne o poważniejsze wyzdrowienie jak wyzdrowienie fizyczne. Niezawodnie usłyszymy więcej takich rzeczy z rozwojem przesiewania. Już wyrażono się o nim w tym przesiewaniu, że ”krzyczał jak wariat,” to samo mówiono swego czasu i o Pastorze Russellu. Lecz ci świątobliwi przesiewacze, zamiast pokazywania, że są pobożni by czynić to, co mu przypisują że czyni, i zamiast ofiarowania pobożnych modłów za nim, powinni pamiętać na napomnienie Pańskie zapisane w Ew. Mat. 5:23, 24 ,” A tak jeślibyś ofiarował dar swój na ołtarzu, a tambyś wspomniał, iż brat twój ma co przeciwko tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a odejdź, pierwej się pojednaj z bratem twoim, a potem przyszedłszy ofiaruj dar twój.” Tak modlitwy jak i służba przesiewaczy i drugich mających tego samego ducha, nie mogą być przyjęte przez Boga i naszego Pana Jezusa.

DZIESIĄTA RÓWNOLEGŁOŚĆ

      (10) Prawo prowadzenia zebrań interesowych było przyczyną potknięcia się wielu w obu przesiewaniach. Niektórzy mówią: ”Ja nie lubię zebrań interesowych, a zwłaszcza gdy powstaje kłopot. W takich razach zwykle powstaję i wychodzę.” Moi drodzy bracia, Pan czasami daje nam zadanie do spełnienia, które nie zawsze jest przyjemne. Przez wierne wykonywanie naszego obowiązku, okazujemy miłość i lojalność w sprawie Pańskiej. W czerwcu (1948) wielu zgorszyło się kiedy brat Johnson, przy pomocy braci z powodu cielesnej słabości, zajął estradę i przewodniczył na zebraniu interesowym w Kościele filadelfijskim. Kiedy wyjawiał skandal, jaki o nim krążył, i gdy karcił tego i tych, którzy byli powodem tego skandalu, ganiono go, że za surowo obszedł się z bratem, który ten skandal zapoczątkował, a który przyznał się do tego i o przebaczenie prosił. Kiedy pewna siostra na tym zebraniu podawała w wątpliwość czy on jest posłannikiem epifanicznym, ganiono go za to, że dał pytanie, jak dużo czasu potrzebuje aby się o tym dowiedzieć, wiedząc iż była w Prawdzie Epifanii długie lata. Kiedy pewien brat z pozamiejscowego zboru, będąc na zebraniu interesowym, domagał się głosu, szydząc w tym samym czasie z posłannika, ganiono go za to”, że kazał temu bratu usiąść, bo naruszał porządek zebrania, a gdy ten w dalszym ciągu nie zachowywał się spokojnie, kazał go wyprowadzić z sali; brat ten będąc wyprowadzany, szydził jeszcze i krzyczał: ”Ty jesteś fakirem!” Ci, którzy sprzyjali czynicielom złego, utrzymują, że całe to zebranie było wywróceniem porządku, z powodu że brat Johnson wziął się do prowadzenia zebrania, nie będąc do tego powołany przez regularnie naznaczonego przez zbór przewodniczącego, który zwykle prowadzi zebrania interesowe. Co za niedorzeczność! Czy Pan, lub Jego mówcze narzędzie do Kościoła powszechnego, ma prosić zbór miejscowy o pozwoleństwo do przemawiania lub przyprowadzenia czynicieli złego, jacy znajdują się wpośród niego, pod sąd?! Jak Szatan musi się cieszyć z tego, gdy może nasunąć na myśl, że Jezus wywraca porządek z powodu przemawiania do zgromadzenia miejscowego przez swoje specjalne narzędzie mówcze! Wpierw musi otrzymać pozwoleństwo na zabranie głosu i to tylko od przewodniczącego zebrań interesowych!

      Jak wielkie jest podobieństwo pomiędzy owym zebraniem a zebraniami interesowymi jakie Wierny Sługa
kol. 2
prowadził w Paruzji w czasie piątego przesiewania! Wiele przykładów można by tu przytoczyć, lecz ja wspomnę tylko o jednym. Było to we Filadelfii po regularnym zebraniu wieczornym, kiedy Pastor Russell niespodzianie ukazał się we drzwiach i prosto wszedł na estradę, klasnął w dłonie, przywołując zgromadzenie do porządku. W tym czasie przesiewanie wzmagało się w zborze filadelfijskim i warunki były złe. Spirytyzm zaczął dokonywać spustoszenia między ludem Prawdy. Pewna siostra (?), w której domu były prowadzone zebrania wśród tygodnia, zabroniła odmawiania modlitwy, dowodząc, że to pokazuje na brak wiary w Boga, bo On zna nasze potrzeby i dostarcza w swoim czasie, iż to byłoby zniewagą mówić Bogu co my potrzebujemy lub pragniemy, tak jakby On o tym nie wiedział. Tymi słowy wpłynęła na niektórych, że się z nią zgadzali. Pewien brat wyraził na zebraniu świadectw wielką radość, z powodu że został przyprowadzony do prawdziwego ludu Bożego, bo gdy szedł ulicą, ujrzał nagle przed sobą małe światełko, które tańczyło przed nim, prowadząc go do tego miejsca, a tańcząc do góry po schodach, przyprowadziło go na zebranie do prawdziwych przyjaciół Prawdy. Niemoralność też panowała w owym czasie, tak we Filadelfii jak i w innych miejscowościach, rozwody i ponowne wstępowanie w związki małżeńskie z żonami drugich były dość często praktykowane. Również szemrząca kontradykcja robiła wielkie postępy w przesiewaniu. Tego wieczoru Pastor Russell nie prosił o pozwoleństwo przewodniczącego interesowych zebrań, ale poprosił braci o zajęcie swoich miejsc, mówiąc, iż ma ważne sprawy do przedstawienia. Jego również posądzono o wywracanie porządku, bo jak twierdzono, bezprawnie zajął miejsce przewodniczącego. Było wielkie starcie słowne podczas tego zebrania. Dwóch przedniejszych braci domagało się załatwienia ich sprawy osobistej na tym zebraniu. Brat Russell kazał im usiąść i w surowych słowach oznajmił im, że nie mają prawa wnosić przed zbór spraw osobistych, jeśli wprzód nie postąpili według rady Pańskiej, zapisanej w Ew. Mat. 18:15-17. Pewna siostra wstała, a podnosząc w górę pewne tomy Badań Pisma Św., zaczęła krzyczeć: „My nie potrzebujemy ciebie, Pastorze Russell, ani twoich książek.” Czterech z pięciu starszych ze zboru we Filadelfii okazało mu wielką opozycję, a później tych czterech porzuciło prawdę i onego sługę. Smith Walker, jeden z pielgrzymów, powstał i oznajmił, iż zrobił błąd, przyjmując specjalny ślub, i pragnie by wszyscy wiedzieli, że go odrzuca. On sługa powiedział mu, że jeśli ślub już przyjął, to nie ma prawa teraz go odrzucać i że powinien być ostrożny, by Pan nie odrzucił jego.

      Było to bardzo burzliwe zebranie i wielu z tych, którzy później zostali przesiani, dowodziło, że Pastor nie okazał ducha Pańskiego. I wielu odstąpiło od niego jako od wiernego sługi i mówczego narzędzia Pana.

      Wszyscy ci, którzy zarzucali w Paruzji posłannikowi, że stracił samokontrolę nad sobą i przeto okazał niewłaściwego ducha, są z tej samej klasy, która obwiniała Jezusa o brak równowagi, kiedy pocił się krwawym potem w ogrójcu i która szydziła z Jego boleści na górze Kalwarii, mówiąc: „Jeśliś jest Syn Boży, zstąp z krzyża, innych ratował, a samego siebie ratować nie może.” Podobnie i teraz lamentują naśmiewcy, że posłannik Epifanii nie okazuje ducha Pańskiego i że ten, który drugich oddawał w ręce Azazela, sam jest w jego rękach. Jak ślepymi są ci naśmiewcy, którzy nie chcą zrozumieć, że gdy szydzą ze specjalnego sługi Pańskiego, to szydzą z Samego Pana. Ani nie rozumieją, czym właściwie jest duch Pański, bo mówią, że ktokolwiek ma wyraz twarzy, jaki Pan miał. gdy wyganiał kupców ze świątyni, taki nie okazuje ducha Świętego! Jakiego ducha Pan okazał

poprzednia stronanastępna strona