Teraźniejsza Prawda nr 117 – 1948 – str. 20
CIERPLIWE WYTRWANIE W NIEPOWODZENIU
1Moj. 39:20-40:23; (P. ’47, 50)
Opowieść o doświadczeniach i trudnościach Józefa jest bardzo wzruszająca; jednakowoż dopatrujemy się, że we wszystkich tych przejściach błogosławieństwo Pańskie było z nim, a on, pozostając wiernym, wszystko jemu wyszło na korzyść, nie czyniąc żadnej szkody. Chociaż Józef żył dawno przed zesłaniem Ducha Św., którego to błogosławieństwa doświadczamy, i dawno przed wielkimi i kosztownymi obietnicami, które nam są dane do natury niebiańskiej i chwały Królestwa i zaproszeniem do wybranych, ażeby brali w nich udział – Józef pomimo, iż miał tylko niejasne objawienie miłosierdzia Bożego zawartego w zaprzysiężonym przymierzu Abrahamowym, jednakowoż jego wierność i cierpliwe wytrwanie stanowią piękną lekcję dla domowników wiary i z Ducha spłodzonych synów Bożych Wieku Ewangelii. Jeżeli on mógł tak cierpliwie i tak wiernie wytrwać, dlaczegoż my nie moglibyśmy, którzy jesteśmy o wiele więcej uprzywilejowani? Sekret jego i naszego powodzenia jest ten sam, a mianowicie, jest to silne trzymanie się wiarą Przymierzaj Abrahamowego, które, jak to nam Apostoł mówi jest jakby kotwicą duszy, bezpieczną i pewną, wchodzącą aż wewnątrz za zasłonę (Żyd. 6:19). Zastanawianie się nad tą lekcją powinno dodać energii każdemu poświęconemu z ludu Pana do dalszej wytrwałości i wierności pod okolicznościami i warunkami, jakie Pańska opatrzność dla nich zamierzy.
Kupcy izraelscy, którym Józef został sprzedany przez braci za dwadzieścia srebrników, zabrali go do Egiptu, gdzie według ówczesnego zwyczaju był wystawiony na sprzedaż na rynku. Możemy sobie wyobrazić trwogę młodzieńca. Wydobyty ze studni, do której go bracia wpuścili ażeby umarł, on wnet zrozumiał, że wydobywając go stamtąd nie czynili tego z powodu pokuty w sercu, lecz tylko zmienili sposób swej morderczej zazdrości. Przejeżdżając niedaleko od domu ojcowskiego, możemy sobie łatwiej wyobrazić niż opisać przygnębienie siedemnastoletniego młodzieńca. Po przybyciu do stolicy egipskiej, centrum onej cywilizacji, i przypatrując się dziwnym rzeczom zupełnie nowym dla niego jako syna pasterza, serce jego musiało być pełne niepewności, oczekując kto go kupi i jaka będzie przyszłość i los jego. Było wiele powodów w tych wszystkich doświadczeniach, które przeżył, ażeby utracić wiarę w Boga. Dziwiło go jednak, dlaczego ulitowali się nad nim Jego niemiłosierni bracia i dlaczego miał zostać niewolnikiem odłączonym od domu ojcowskiego. Jednakże nie mamy wzmianki, że wiara go opuściła. W opatrzności Pańskiej kupił go bogaty dworzanin egipski imieniem Potyfar. Jako sługa był on wiernym swym obowiązkom, tak małym jak i wielkim, a wzrastając w zaufaniu ł poważaniu u swego pana, w dwudziestym drugim roku życia był on postawiony nad całym majątkiem jego. Kiedy miał lat dwadzieścia siedem, dziesięć lat po przybyciu do Egiptu, będąc i w sile wieku młodzieńczego, bezwiednie z jego strony zakochała się w nim żona jego pana, lecz gdy ta jej miłość objawiła się, on natychmiast oparł się jej pokusom, z wzniosłych powodów wierności Bogu i wierności panu swemu. Dr. Blakie pisze o tym: „Wierzymy, że nie była to zwyczajna pokusa, kiedy to dzień po dniu pani domu, znawczyni sztuki miłosnej, przychodziła by zastawiać swe sidła z wszelaką przynętą, Jaką jej przebiegłość i namiętność mogły wymyślić. Możemy sobie wyobrazić, że nawet Józef mógł się dać unieść myślom, że gdy on jako niewolnik wzbudził miłość ku sobie niewiasty tak wysokiej rangi, to za jej wpływem mógłby odzyskać utraconą wolność ł w wybitnej karierze zrealizować swe sny w ten sposób.”
Zachowanie się żony Potyfara dobrze przedstawia jak miłość może się zamienić w gorzką nienawiść. W postanowieniu swym by go nakłonić do złego, uchwyciła się jego płaszcza, lecz on wymknął się, pozostawiając płaszcz swój w jej rękach; to było powodem jej gniewu i wielkiej urazy. Zatrzymała wiec płaszcz i powiedziała mężowi, że jego ulubiony sługa usiłował skusić ją do złego, lecz z powodu Jej oporu i krzyku, on uciekł, pozostawiając swój płaszcz aa sobą. Jaki dziwny obrót sprowadziło to oskarżenie w życiu Józefa! l Dlaczego Pan dozwolił, ażeby on był tak haniebnie oczerniony, nie tylko w oczach swego pana, lecz także pomiędzy tymi, których zapoznał w dziesięciu latach swego pobytu w Egipcie? Dlaczego Pan dozwolił, ażeby jego cnota była tak źle przestawiona? To prawdopodobnie zdawało się tajemniczą opatrznością Józefowi, lecz w świetle następnych wydarzeń możemy wyrozumieć, że Pańska opatrzność nie o-puszczała go, lecz była gotową, ażeby to doświadczenie wyrobiło w nim skłonność do sprawiedliwości, cierpliwości, doświadczenia, wierności, i ażeby przygotować go do większych błogosławieństw w przyszłości. Lekcja dla nos w tej dyspensacji duchowej Jest wyraźna i dobitna: nie było to z powodu niewierności Józefa, że Pan dopuścił te doświadczenia na niego, tak samo Pan dopuszcza doświadczenia i trudności na nas, chociaż nie jesteśmy winni żadnej niewierności. Czy nie uczymy się coraz to więcej, z dnia na dzień, ażeby ufać Panu, chociaż nie możemy wyśledzić Jego opatrzności, kiedy nie możemy się dopatrzyć końca drogi naszej? Jeżelibyśmy mogli wyrozumieć koniec, czy wiara byłaby potrzebna? Czy nie brak poznania przyszłości stanowi cnotę wiary w czasie obecnym?
Sławny angielski kaznodzieja Karol H. Sturgeon (1834-92) pewnego razu tak powiedział, „W potykaniu się z pewnymi grzechami, nie ma innego sposobu zwycięstwa jak przez ucieczkę. Starodawni naturaliści wiele pisali o bazyliszkach, których oczy oczarowywały swe ofiary do tego stopnia, że czyniły ich łatwymi ofiarami; tak samo moralny wzrok bezbożności stawia nas w wielkim niebezpieczeństwie.” W zgodzie z tą myślą Apostoł pisał do Tymoteusza: „Chroń się też pożądliwości młodzieńczych” (2 Tym. 2:22). Przykład Józefa w tej sprawie jest wspaniałą nauką dla nas co do wierności zasadom sprawiedliwości, nawet do stopnia narażenia się na utratę wielkich nadziei i ziemskich widoków. A jeżeli my naśladujemy ten sposób, chronienia się od pokus, możemy także naśladować jeszcze inną lekcję w łączności z pierwszą, a to jest, że chociaż Potyfar bardzo się zgniewał na Józefa, jak dowody wykazują, to Józef zadowolił ale tylko zaprzeczeniem oskarżenia, bez usiłowania poniżenia żony Potyfara przez opowiedzenie faktów sprawy. Jaki wzniosły przykład jest nam tu dany, ażeby zaniechać i złego mówienia o drugich, chociażby nawet było prawdą! Szlachetne serce Józefa prawdopodobnie rozumowało, że chociażby według sprawiedliwości wyjawił złość tej niewiasty, taki sposób postępowania nie tylko by zaszkodził żonie swego pana, ale także zadałby cios przywiązaniu Potyfara do żony, a w ten sposób zniszczyłby zaufanie swego pana i rozbiłby jego dom. Chęć, ażeby ponieść szkodę pod takimi warunkami jest wspaniałą ilustracją wysokiej i szlachetnej prawości charakteru. Taki mąż jak Józef był godnym by zająć tron, lecz ten czas Jeszcze nie przyszedł; Bóg miał jeszcze inne doświadczenia dla niego zanim byłby gotów na zamierzone wywyższenie. Tak samo i z nami: Bóg nas powołał do tronu Tysiącletniego Królestwa, ażebyśmy byli współuczestnikami z naszym Panem i Odkupicielem w Jego wspaniałym dziele; lecz najpierw musimy być