Teraźniejsza Prawda nr 90 – 1937 – str. 74

zwycięzcami w próbie, gdy przytłumimy ich wysiłki, któreby chciały nami kontrolować i gdy wykorzeniamy je coraz to więcej z naszych usposobień; i Pan dozwala tym pokusom uderzać nas na każdym punkcie charakteru, ażeby zdecydować, czy budowaliśmy na Chrystusie jako Opoce, czy Piasku. I tylko ci. co budowali na Nim. jako na Opoce, będą mieli siłę w tych walkach, aby zwyciężyć te pokusy, które, jako figuralne wiatry, uderzają silnie i często, w te punkty charakteru. I ci, co budują na Opoce, są wśród tych walk posileni, utrzymani, poparci, i wzmocnieni, tak, iż mogą odeprzeć te ataki, uczynione na rzetelność ich charakterów i wyjść z ich wojen zwycięsko. Tym sposobem wśród ich walk, wzmocnieni przez Opokę, wytrzymują zwycięsko uderzania symbolicznych wiatrów, jakie są uczynione na nich i wynijdą z tej wojny silniejsi niż przedtem gdy weszli w nią, trzymając chorągiew zwycięstwa wysoko. (Pieśni.Sal. 6:9.) Z wielu ciężkich walk stoczonych, wierni mogą świadczyć o rzeczywistości tej wojny i jej wyniku. Wewnętrzna siła charakteru, jaką oni wyrobili podczas Paruzji, wsparta podtrzymującą łaską Chrystusową, umożliwia im wyjść z tych wojen więcej niż zwycięzcami!

      (55) Lecz jak się sprawa ma z tymi, co budowali charakterową część swego domu na Chrystusie jako na Piasku? Im jest brak tej wewnętrznej siły charakteru zdolnej oprzeć się w tym złym dniu, nie budowali charakteru wiernie jak to powinni byli na Chrystusie, tylko budowali na Nim pod tym względem, jako na Piasku. W ich charakterach są niecnoty, które mniej lub więcej górują, a ich cnoty są za słabe ażeby je powstrzymać w ich wysiłkach kontrolowania, lub żeby je zniszczyć. Przeto pokusy, jakie przychodzą do nich, nie znajdują w nich dostatecznej siły cnót, aby zwyciężyć. Raczej powab tych pokus pobudza ich wady do takiej czynności, że częstokroć się potykają i upadają. Z tego powodu niektórzy utracjusze koron żyją przeważnie w nieczystości ciała; inni żyją przeważnie w nieczystości ducha; a jeszcze inni żyją mniej lub więcej w kombinacji obydwóch. Kuszeni i upadają; kuszeni i upadają ; kuszeni i upadają – takie jest streszczenie ich doświadczeń, gdy bywają wystawieni na uderzenia symbolicznych wiatrów. Brat Wise w r. 1928, podczas pielgrzymowania we Floridzie, bez zdania sobie sprawy z tego, co jego mowa zdradzała, powiedział w różnych miejscach w jednem z swoich kazań, ”Bracia, ja już więcej nie znam siebie. Dawniej byłem przepełniony zwycięstwami ducha, lecz teraz znajduję siebie wciąż upadającego w moich pokusach.” Dalej mówił, „Moje doświadczenie nie jest wcale jedynem. Wszędzie bracia przyznają się do tych samych doświadczeń. Było to przeważnie od czasu, kiedy wyszedł artykuł w Strażnicy zatyt. Przymierze, czy wyrabianie Charakteru – Które? Od tego czasu wszystkie przeszkody zostały usunięte i bracia hulają w grzechu.” Pewna siostra z Towarzystwa wyraziła się po ukazaniu się tego artykułu temi słowy: „Jaka jestem rada, że nie potrzebuję wyrabiać charakteru; że jedyną rzeczą, co potrzebuję, ażeby osięgnąć królestwo, jest sprzedawać książki!” Wianie i uderzanie wiatrów naszego tekstu na ten dom, zbudowany na Piasku, zdaje nam sprawę z uczynków ciała, djabła i świata wśród wielu utracjuszy koron – tej części ludu Bożego, która nie wyrobiła charakteru na podobieństwo Chrystusowe.

NIEKTÓRE ILUSTRACJE TYCH WOJEN

      (56) Możliwie, że niektóre ilustracje wiania tych wiatrów na różnych reprezentacyjnych wodzów w pośród ludu w Prawdzie wyjaśnią, w jaki sposób te symboliczne wiatry działają na tych dwojakich budowniczych. W tych trzech kierownikach Brytyjskich duch ubiegania się o władzę był ożywiony w pokuszeniach, tak w nieobecności br. Russella podczas jego życia, jak również po jego śmierci. Zamiast stawiać opór temu pokuszeniu w rozmaity sposób, chociaż w niektórych rzeczach działając opozycyjnie jeden do drugiego, to oni razem mniej lub więcej starali się je zadowolnić. Tym sposobem sprowadzili mniej lub więcej zamieszania jeden drugiemu i innym. W naszem pokrewieństwie do nich, jako specjalny przedstawiciel Towarzystwa, byliśmy kuszeni, aby się im nie sprzeciwiać, na tej (podstawie, że moglibyśmy popsuć naszą pracę w Brytanji przez ich sprzeciwianie się. Potem rozmaite próby o utrzymanie pokoju były nam przedstawione, chociaż to nawet znaczyło pofolgowanie naszej uwagi na nasze obowiązki. Groźby zniszczenia naszej pracy ciążyły nad nami. Lecz z łaski Bożej mogliśmy zwyciężyć te pokuszenia, i jako wynik pod kierownictwem Pańskiem i przez współdziałalność różnych braci udało się nam wyprowadzić wszystkich tych trzech kierowników z ich stronniczemi popieraczami do bramy. Gdy J. F. Rutherford wiedział, że ma dosyć głosów, aby być obranym za prezesa Towarzystwa, przedstawiła mu się możliwość pokornego przyjęcia tylko kilku nieważnych dodatnich przywilejów usługi, jakie prezestwo Towarzystwa dałoby mu ponad tych sześciu dyrektorów, lub możliwość knucia i chwytania za władzami dodatniemi do owych. W tem pokuszeniu jego pragnienie pierwszeństwa okazało się silniejsze. Wypracował przeto z degradowanemi szczegółami wszystkie spiski, konieczne do zwiedzenia, lub zmuszenia postrachem drugich, aby mu dali wy łączną kierowniczą i wykonawczą władzę we wszystkich interesach i sprawach Towarzystwa. Gdy nam było mówione, iż chcą nas wystawić, jako kandydata na prezesa Towarzystwa, to natychmiast odmówiliśmy, woląc raczej, ażeby J. F. Rutherford miał ten honor, poparliśmy go na ten urząd zamiast siebie samego i radowaliśmy się z jego obrania.

      (57) Gdy dowiedzieliśmy się, że Pan dał nam przewodnictwo pracy kapłańskiej, jako nauczyciel i wykonawca, chociaż wtenczas pomyliliśmy się, biorąc imię za urząd, W szczerości naszego serca, wierząc, że on będzie tak się cieszył z naszego przywileju, jak cieszyliśmy się z jego, o czem powiedzieliśmy mu. Wystawiony na możliwość okazania wielkoduszności, lub zazdrości, nie mogąc znieść przypuszczalnego współzawodnika, on umyślnie, złośliwie i oszukańczo przed całym Kościołem zamordował nas, twierdząc, iż miłuje nas ponad wszystkich innych pielgrzymów, ażeby mógł mieć pierwszeństwo. Wystawiony na możliwość poddania się Zarządowi Towarzystwa, tak jak to był powinien, lub na bezprawne wyrzucenie sprzeciwiającej się większości, obrał to ostatnie, ażeby mógł utrzymać swoją niewłaściwie osiągniętą władzę, chociażby i znaczyło to rozłam w Kościele. Mając do wyboru, albo sprzeciwić się takiej uzurpacji i utracić wiele, co było drogiem dla nas, lub spokojnie poddać się jej i w nagrodę za to stalibyśmy się wielkim w Towarzystwie, śmiało staliśmy za racją i ponieśliśmy wielką stratę. Lecz z tych doświadczających pokuszeń wyszło jawne objawienie od Pana, a następujące wypadki potwierdzają je, że struktura wiary i charakteru J. F. Rutherforda była zbudowana na Chrystusie jako na Piasku.

      (58) Jako nagrodę, nieco później Pan dał nam zrozumieć, że rozdzielenie r. 1917 było rozdzieleniem pozafiguralnego Eliasza i Elizeusza. To było podczas tak zwanej opozycji wystawienia kandydatów na urzędy Towarzystwa. Menta Sturgeon był ich kandydatem na prezesa. Nie byliśmy żadnym kandydatem, gdyż odmówiliśmy naszą kandydaturę na dyrektora. Podczas konwencji w Pittsburghu w styczniu 1918 r., w łączności z którą

poprzednia strona – następna strona