Teraźniejsza Prawda nr 83 – 1936 – str. 55

Anglii w Osiemnastym Stuleciu, Tom 2, 588). Było to przez braci z Morawji, że ta zmiana nastąpiła w Wesleym. My myślimy, że Wesley się mylił w użyciu słowa „nawrócenie” w jego pojęciu tego słowa na określenie tego doświadczenia ; ponieważ on przez wiele lat był nie tylko usprawiedliwionym, lecz również poświęconym człowiekiem. Prawdziwe wytłumaczenie tego doświadczenia jest to, że ono było ożywieniem jego nowego stworzenia, które dało mu głębsze i wyraźniejsze przekonanie, niż on kiedykolwiek przedtem miał o jego usprawiedliwieniu i o jego stanie jako nowe stworzenie, które w nieożywionym stanie on wiele lat posiadał. Lecz niech je nazywa kto co chce, to jednak od tego czasu i nadal Wesley zaczął nową czynność, w której pozostał blisko 53 lata, aż do 2-go marca, 1791, kilka dni przed jego śmiercią.

      (11) Najpierw on ogłosił o usprawiedliwieniu i poświęceniu w doskonałej miłości w kościołach anglikańskiego Kościoła, jako wyświęcony presbyter tego Kościoła; lecz jego kazania trzymające się ściśle punktu, obraziły światowy kler i wkrótce większość kościołów była zamknięta dla niego. D nia 2-go kwietnia, 1739 roku on zaczął głosić w polach i innych miejscach na podwórzu, gdyż kościoły zostały zamknięte dla niego, a jego zgromadzenia stały się za wielkie, aby pomieścić je w budynek kościelny. On często nawet po skończeniu 80-ciu lat głosił do zgromadzeń z 30,000 i w tym wieku był z łatwością słyszany przez słuchaczy, którzy byli 140 metrów od niego, tak wyraźny i przenikający był jego głos. Jedna serja jego historycznych zebrań pod gołem niebem była urządzona w Epworth, w czerwcu, 1742 r. Ówczesny rektor odmówił mu przemawiać z kazalnicy jego ojca i jego własnej, więc stanął na grobie swego ojca i przepełniony uroczystością tego świętobliwego otoczenia, głosił z nadludzką siłą do kilku tysięcy, którzy się tam zebrali, aby go posłuchać. Skutek był elektryczny; setki się nawróciły i to jedno zebranie było powodem urządzenia kilku. Jako kaznodzieja, Wesley nie używał żadnych sposobów oratorskich. Jego mowa była prosta; jego styl był udowodniający, jego sposób i mowa były bezpośrednie i ciche, prawie jak rozmowa; jego wygląd nie był przerażający, on był mniejszy od przeciętnego wzrostu, jednak jego twarz była odznaczająca, a jego oko zatrzymujące uwagę. Lecz tam była siła w jego głosie, myśli i słowa, które wypływały z jego zadziwiającego charakteru, .co uczyniło go jednym z najwięcej przekonywujących kaznodziei, jacy kiedykolwiek żyli. On głosił kazania około 900 razy w roku przez około 53 lata, podróżował około 5,000 , mil rocznie, do 70-go roku życia na koniu, czytając i studjując w podróży, a odtąd do 88go roku życia podróżował konno i bryczką. On często przyjechał do miasteczka, poszedł na rynek, zaczął śpiewać hymn, który przyciągnął ludzi do niego, pomodlił się i wtedy zaczął głosić zgromadzonym. Rychlej w jego krucjatach on spotykał wiele opozycji od motłochu, który był zwykle pobudzony przez jakiegoś fanatycznego klery kała. Czasami on był uderzony, często rzucano na niego kamieniami, błotem, staremi jajami, jarzynami i paskudstwem. Lecz on nigdy nie cofał się; on zwykle stał przed tłumem i tak ich zadziwił swojem silnem charakterem, odwagą i łagodnemi słowami, że ich rozbroił z ich opozycji.

STARCIA WESELY’EGO Z MOTŁOCHAMI

      (12) Wiele jest powieści o jego starciach z motłochami, dążącymi do psoty i o jego skutecznem obchodzeniu się z nimi. Dom, w którym on był w Walsal, był otoczony zgrają, która wołała: „Wyprowadźcie kaznodzieję; my chcemy kaznodzieję”. On poprosił jednego ze swych przyjacieli, żeby zaprosili kapitana tej zgrai, aby wszedł do domu. Kapitan z kilkoma towarzyszami wszedł do domu i był, albo tak zadowolony, albo tak zdumiony przez słowa Wesley’ego i jego usposobienie, że on jakoby się zmienił na zupełnie innego człowieka; ponadto, dwóch, lub trzech towarzyszy tego człowieka było tak pozyskanych przez łagodne słowa Wesley’ego i jego łagodne obchodzenie się z nimi, że i oni doświadczyli tę samą zmianę uczucia. Potem Wesley wyszedł do motłochu, stanął na krześle i przemówił
kol. 2
do nich. Jego słowa zmieniły usposobienie zgrał. Zmieniając swoje wykrzyki, zgraja zaczęła wołać: „Ten człowiek jest rzetelnym człowiekiem i ci, co szukają jego krwi, muszą wpierw naszą przelać!” Innego razu w Walsal on był schwytany i poturbowany przez motłoch, On odezwał się do nich, żeby go wysłuchali i w końcu na chwilę zapanowała cisza, on zaczął się modlić tym przeczystym i dalekosięgającym głosem. Wodzem tego motłochu był dawniejszy pięściarz; i on był tak bardzo wzruszony, że obrócił się do Wesley’ego, mówiąc: „Panie, ja spędzę swoje życie dla ciebie! Pójdź za mną, a żaden ci tu nie dotknie ani włosa na głowie”. W Plymouth, podczas jego kazania, chałastra stała się bardzo gwałtowną. On zeszedł z estrady, poszedł w pośrodek najgwałtowniejszych i przywitał się z ich wodzem. Wódz natychmiast powiedział: „Panie, ja dam baczenie, abyś szczęśliwie dostał się do domu. Żaden człowiek cię nie dotknie. Panowie usuńcie się. Ja uwalę pierwszego człowieka, któryby się go dotknął.” „I tak”, mówi Wesley, „on szedł ze mną do mego mieszkania; i rozeszliśmy się w wielkiej miłości.”

      (13) W Penfield pospólstwo starało się wprowadzić byka pomiędzy jego słuchaczy i na estradę. W Whitechapel zagnali krowy pomiędzy zgromadzonych. W innych miejscach trąbili w trąby, dzwonili dzwony kościelne, wysyłali miastowego obwieszczyciela, aby krzyczał przed nim, najmowali skrzypków i śpiewaków, baladów, aby zagłuszyć jego głos. Czasami ludzie w jego zgromadzeniach bronili go przed atakami, np. w Bawden, Irlandji, pewien kaznodzieja, trochę pijany, szedł do niego z dużym kijem; lecz dwie lub trzy odważne kobiety siłą wypchnęły go przez dom do ogródka, gdzie się zaczął zalecać jednej z nich, ale ta dała takiego szturchańca, że się przewrócił na ziemię. Inny napastnik przybliżył się z wielką wściekłością, lecz miastowy rzeźnik, nie metodysta, uwalił go na ziemię jak woła. „To,” powiada Wesley, „ochłodziło jego odwagę, i ja spokojnie zakończyłem swój wykład.” Takie doświadczenia towarzyszyły mu w wielu jego zebraniach od 1740 do 1745. To jest tylko kilka przykładów z pomiędzy wielu, jakie Wesley doświadczył na początku. Lecz w późniejszych latach, szczególnie w jego podeszłym wieku, warunki się bardzo zmieniły. Na głębsze uszanowanie było jemu bardzo oddawane ; a jego przyjazdy stały się powodem zaświętowania całych miast. Do czasu jego śmierci on był prawdopodobnie najwięcej miłowanym i szanowanym człowiekiem w Anglji, Szkocji i Irlandji.

W PRACY WIĘCEJ OBFITUJĄCY

      (14) Ktośby pomyślał, że podróżowanie i głoszenie Wesly’ego więcej niż dosyć było pracy na jednego człowieka ; lecz to było tylko częścią jego pracy. On spędzał dużo czasu na pastoralne wizyty w swojem podróżowaniu. On napisał wiele tysięcy pomocnych i pocieszających listów, które nawet są budujące. Ponadto on wykonał wiele pracy, jako autor. Dwadzieścia lat przed jego śmiercią jego dzieła były zebrane i wydane w trzydziestu tomach. I wiele więcej bvło dodanych później. Jego czasopismo, jego notatki o Nowym Testamencie i jego cztery tomy kazań, są jego najlepiej znanemi utworami literackiemi. On nie tylko napisał o religji; lecz także wydał dobre książki do nauki, używane w szkołach i książkę o medycynie, która za jego czasów była dziełem na pierwszem miejscu o sztuce leczenia dky użytku domowego, która była wydana coś trzydzieści razy za jego życia. On także był redaktorem kilku czasopism najzdolniejszem było Arminian Magazine, dla którego on pisywał bardzo wiele. Ponadto on wydał co on nazwał Biblioteką Chrześcijańskiej Rodziny, która zawierała kilka set najlepszych książek religijnych, moralnych, literackich historycznych i filozoficznych zebranych z dzieł najlepszych pisarzy świata. To okazało się być bardzo owocnem dziełem pracy i aktualnie wykształciło jego zwolenników tak, że mało kto z zwolenników innych religijnych wodzów był tak wykształcony. Wesley założył i doglądał specjalni szkoły i kolegja. On zebrał pieniądze na budowanie setel kaplic, budowanie których też dozorował. Kierował równie: pracą i wyznaczaniem miejsc dla jego kaznodziei. On miał troskę o wszystkie kościoły. Zorganizował i prowadził

poprzednia strona – następna strona