Teraźniejsza Prawda nr 83 – 1936 – str. 51
miejsce w Królestwie! Z raportów danych nam, straszny stan panuje w niektórych zborach, gdy wybory mają się odbywać. Słudzy Kościoła usiłują być panującymi, dyktatorami – czasami nawet przewodnicząc w zebraniu z widocznym celem, aby dać baczenie, żeby oni i ich specjalni przyjaciele zostali obrani Starszymi i Diakonami. Słyszeliśmy o wypadkach, w których starszy nie chciał mówić do jednego ze zgromadzenia, ponieważ ten ostatni nie głosował na niego. A jednak nie ma wątpliwości, że ten Starszy myślałby o sobie, iż on jest uosobieniem skromności, pokory i potulności.
O! co za wstyd, że taki duch ma mieć miejsce między tymi, którzy mają jakąkolwiek wiedzę o naukach Słowa Bożego i o warunkach, na których możemy pokładać nadzieję na współdziedzictwo z naszym Mistrzem! Rozumie się są rozmaite stopnie bezczelności w takich sprawach. Niektórzy po cichu starają się wykorzystać zbór przez urządzenie wyborów w takim czasie, który jest specjalnie korzystnym dla nich i ich przyjacieli. Inni starają się przepełnić zebranie swoimi przyjaciółmi, przyprowadzając poniekąd obcych, którzy nie mają myśli uczęszczać regularnie do zboru, lecz przychodzą tylko, jako czyn przyjacielski, aby głosować na jednego ze swoich przyjacieli.
Ponadto, można zwykle spodziewać się, że tacy, co objawiają ambicję tego rodzaju, aby być wodzami i nauczycielami, a ignorują zasady Złotej Reguły, jak również specjalne nauki dane Nowemu Stworzeniu, są zwykle ci, którzy wprowadzają fałszywe doktryny. Ten sam ambitny duch Przeciwnika, który prowadzi ich, aby ubiegać się o honor w zborze zdaje się prowadzić ich do przedstawiania samych siebie za wielkich nauczycieli – wprowadzicieli nowego światła. To także, Apostoł tłumaczy, jest charakterystyką Szatana. On mówi: „A nie dziw, bo i szatan sam przemienia się w Anioła światłości” – okazuje się być wodzem między dziećmi światłości. – 2Kor. 11: 14.
We wielu wypadkach jedynie zbory są winne, według ich własnego zdania. W niektórych wypadkach osoby były obrane do Starszeństwa, które nawet nie oświadczyły się, że poświęcili się Panu, albo nie okazali swego poświęcenia przez zanurzenie w wodzie. Dlaczego? Dlatego, że ów zbór nie posiadał żadnego specjalnego talentu, a ten, który wcale nie był bratem, nie był Nowym Stworzeniem w Chrystusie, był obrany, ponieważ on miał nieco talentu do przemawiania. Co mogli byśmy się spodziewać od takiego postawionego na stanowisku nauczyciela pomiędzy Badaczami Pisma Św.? Moglibyśmy spodziewać się tylko szkody dla Sprawy i szkody osobie, która była w ten sposób wysunięta naprzód wbrew przepisom słowa Pańskiego. Jeżeli niepoświęcony człowiek sam nie może pojąć rzeczy Ducha, Jak mógłby on udzielić rzeczy Ducha ofiarowanym Pańskim?” Jak moglibyśmy spodziewać się, że Pan przyprowadzi takiego, który nie oddał swego życia, aby być naśladowcą Pana i aby być pouczony przez Jego Słowa?
Obranie niewłaściwych wodzów jest widocznie grzechem, i odbija się przeciwko zborom, które mają tych niewłaściwych wodzów. Jak mogliby się tacy dostać na stanowisko przedstawicieli ludu Bożego, jak tylko przez głosy tych ostatnich? Kiedy lud Pański się nauczy, że zdolność przemawiania publicznie jest tylko jedną z kwalifikacji Starszego? Zauważyliśmy bardzo często jak przeszkadzało sprawie Pańskiej i jak duchowość między braćmi była przytłumiona staraniem się naśladować nominalny kościół przez wysuwanie naprzód osób wymownych, którym brakowało duchowości.
W takim wypadku, czy nie jest to pychą ze strony zboru – pragnienie dobrego przedstawiania się cieleśnie światu? Jeżeli nie, to dlaczego oni obierają takie osoby? Jeżeli uczynili pomyłkę, dlaczego natychmiast nie naprawią tego w cichy i stanowczy sposób? Gdy Starsi starają się przyprowadzić Zbór pod swoją władzę i kontrolę i to im się udaje, czy to nie pokazuje, że zborowi brakuje tej właśnie zalety, którą nasz Pan mówi nam, że On chce widzieć – odwagę, zwycięstwo. I czy zbór nie szkodzi takiej osobie niezdatnej
kol. 2
do panowania, jak również sobie, przez pozwolenie tej osobie na te niebiblijne metody?
„ZWODZĄC I BĘDĄC ZWIEDZIENI”
Wspomnieliśmy już o ambicji i duchu samolubstwa w świecie, prowadząc do anarchii; i dopiero cośmy nadmienili, jak ten sam samolubny, ambitny duch prowadzi do anarchii w Kościele. Przewidujemy Czas Ucisku dla świata z tego powodu, i Czas Ucisku dla Kościoła. Świat nie może oczyścić się z tej klasy; przeto ich wodzowie i ci, których oni prowadzą mają światowego ducha, który postąpi coraz to w gorsze. Lecz nie tak się rzecz ma w Kościele Chrystusowym. Nasz jest duchem naszego Mistrza, duchem wierności Prawdzie, duchem Złotej Reguły, duchem braterskiej miłości, duchem wolności i pomocy, duchem wierności temu, co uważamy być Prawdą. Nie ma tu wymówki dla kościoła, posiadającego tego ducha, aby miał trwać pod panowaniem ambitnych osób (a czasami ambitnych niewiast). Jeżeli oni nie prowadzili swoich spraw zborowych właściwie, czy oni nie powinni zacząć natychmiast? Wierzymy, że obecny jest to czas, w którym powinniśmy uporządkować Dom Pański.
Lecz ktoś powie, „Ale mieli byśmy wielkie zamieszanie, jeżeli byśmy chcieli coś uczynić przeciw życzeniom tych, którzy przyczepili się do nas, jako nasi wodzowie i panowie nad nami. Najmniejsze poruszenie tej sprawy sprowadziłoby niebezpieczeństwo rozdzielenia w zborze, a jakbyśmy mogli pomyśleć o czymś, co spowodowałoby taka katastrofę?”
Lecz zapytujemy się, co byłoby lepiej, mieć mniejszy zbór, prowadzony według wskazówek Pańskich, czy większy zbór, popierający zasady przeciwne wskazówkom Pańskim, szkodząc sobie, swemu wpływowi i zachęcając, jako wodza takiego, który jest albo „wilkiem”, albo „owcą”, która była błędnie zwiedziona w ducha wilczego? Zachęcamy wszystkich drogich braci, którzy są w takim kłopocie, aby postąpili bardzo mężnie; aby dali baczenie, żeby nic nie uczynić spornie lub przez próżną chwałę, lecz wszystko w duchu pokory i miłości, ażeby mogli powrócić do wolności Chrystusowej, a nie poddawać się znowu pod niewolę ludzka.
PAMIĘTAJCIE TAKŻE NA PRÓBY DOKTRYNALNE
Często Badacze Pisma Św. piszą nam, że ich starsi starają się przeszkadzać w używaniu podręczników, wydawanych przez Towarzystwo Strażnicy do badania Pisma św. (To się działo za dni br. Russella). Niektórzy z tych Starszych posuwają się tak daleko, że mówią zborom, iż oni nie zgadzają się z wielu rzeczami w tych podręcznikach. Czasem jako władcy zabraniają oni używać takowych w zborach. Jesteśmy zapytani, co ma być uczynione w takich okolicznościach.
Odpowiadamy, niech ci, co chcą iść za takimi wodzami, idą za nimi. Oni mają prawo iść za nimi. Będziemy życzyli im dobrze. Lecz nie idźmy z nimi, ani poddawajmy się na moment takim zarządzeniom. Jest to wielką zuchwałością w takim wodzu, który się tym sposobem narzuca i chce powiedzieć Kościołowi, co mają, a co nie mają czynić. Tak, jak moc wyboru jest w rękach Kościoła, tak moc usunięcia ze stanowiska jest w ich rękach. Radzimy, aby takie zbory głosowały za usunięciem takiego Starszego z jego stanowiska usługiwania, mówiąc mu grzecznie, że jego usługiwania nie są więcej pożądane. Możliwie, że posadzenie go w niższe miejsce na pewien czas i danie mu sposobności do pomyślenia o tej sprawie będzie pomocą dla niego i Zbór też będzie tym sposobem wzmocniony przez okazanie swego stanowiska chociażby nawet nie było żadnej innej osoby w zborze, która by mogła przemawiać na publicznym zebraniu, lub która by była przyzwyczajona prowadzić zebrania zborowe. O wiele lepiej byłoby naznaczyć kogoś z pomiędzy zgromadzenia, aby działał jako przewodniczący, lub przez kolejne następstwo niech ktoś zaczyna i kończy zebrania albo jakkolwiek, ażeby zachować waszą wolność i, ażeby dalej prowadzić pracę w zebraniach modlitwy oświadczeń i badań około właściwych wskazówek.