Teraźniejsza Prawda nr 77 – 1935 – str. 50
ZWYCIĘSTWO MIŁOŚCI NAD BOJAŹNIĄ
„Niemaszci bojaźni w miłości, ale miłość doskonała precz wyrzuca bojaźń. – 1 Jana 4: 18.
(Present Truth 1929, 162).
Tekst powyższy pokazuje, że miłość i bojaźń, to sobie przeciwne rzeczy, i że gdy jedna wzmaga się, to druga upada. Nie możemy powiedzieć, aby między Aniołami panowała bojaźń, lub by oni bali się Wszechmocnego, ponieważ są doskonałymi, a pokrewieństwo ich z Bogiem jest doskonałe. Zgodnie z Boskim prawem i regułą, nie może być bojaźni tam, gdzie doskonała miłość panuje, bojaźni w tym znaczeniu tego słowa, w jakiem jest tutaj użyte.
To było dokładnie zrozumiane, gdy grzech i Boski wyrok śmierci wszedł na świat. Kara spowodowała bojaźń, lecz nie od razu; a ponieważ była sprawiedliwą i rozumną, dała także pewną nadzieję wyswobodzenia. Widzimy jednakowoż, że wielki przeciwnik Boży, Szatan, wpoił najwięcej tej niewłaściwej bojaźni Bożej w serca ludzkie.
Pismo św. mówi dobrze o tym: „A bojaźni, którą się mnie boją, z przykazań ludzkich nauczyli się” (Izaj. 29: 13). Te nauki ludzkie, które fałszywie przedstawiały Boski charakter, usposobienie umysłu i zamiary, pochodzą, jak nas Biblia zapewnia, od przeciwnika. Apostoł Paweł oświadcza w 1 Tym. 4: 1: „Wielu odstąpią od wiary, słuchając duchów zwodzących i nauk diabelskich”. Nauki te pochodzą z różnych wyznań wiary, których wpływ doprowadził świat do mniejszej lub większej bojaźni.
Ta sama bojaźń panuje tak samo i wśród pogan, a sprowadzoną została przez tych samych złych duchów. Poganie posiadają wielką bojaźń odnośnie przyszłości i czegokolwiek, co uważają, że ma władzę nad niemi. Wielu z nich dobrze wie, że demony posiadają wielkie wpływy i dlatego różne czynią ofiary, aby je usunąć. Święty Paweł opisuje nam o tym, co się działo w jego czasie i mówi, że poganie ofiary składali diabłom a nie Bogu (1 Kor. 10: 20). W taki sposób Szatan zwiódł ludzkość i doprowadził cały świat do poglądu, że bojaźń jest jedyną rzeczą, by można mieć kontrolę. Zaiste, że tak wielu dawniej wierzyło i jeszcze dzisiaj wierzy, a także możemy być pewni, że jeszcze przez jakiś czas rządy cywilne będą podtrzymywały religię, która uczy bojaźni i mąk wiecznych, a inna prawdziwa i tej przeciwna religia będzie uznaną za niepewną dla ludzkości.
Jest jednak pewien gatunek bojaźni, która jest właściwą, a taką zaleca Pismo święte. Gdy stajemy się członkami
kol. 2
Boskiej rodziny i zaczynamy rość w łaskach i znajomości, otrzymujemy właściwe wyrozumienie odnośnie charakteru i planu Ojca niebieskiego. Dowiadujemy się z Pisma św., że „Początkiem mądrości jest bojaźń Pańska” (Psalm 111:10). Nie niewolnicza bojaźń, któraby miała trapić i dręczyć, ale bojaźń Pańska, którego słowo daje radość i pokój. Taka właściwa bojaźń i cześć dla Boga daje prawdziwą mądrość. Wtenczas dowiadujemy się, co Bóg rzeczywiście żąda od nas, a gdy dowiemy się o sprawiedliwości, miłosierdziu, miłości i opatrzności Jego, odnośnie zbawienia całej ludzkości, tedy coraz głębsza miłość do Niego napełnia i ugruntowywa serca nasze.
W proporcji jak miłość ta opanowywa nami, wyrzuca ona z nas niewłaściwą bojaźń. Gdy kto w swoim czasie dosięgnie do tego stanowiska doskonałej Boskiej miłości, ten będzie posiadał kompletne i doskonałe wyrozumienie i ocenienie prawdziwego charakteru naszego Ojca Niebieskiego, i nie będzie już więcej w nim ani śladu po tej niecnej i niewolniczej bojaźni, w której znajduje się cały świat w jego upadłym stanie. Dlatego też, jeżeli by dziecko Boże posiadało cośkolwiek z tej niewłaściwej bojaźni, możemy być pewni, iż to było znakiem, że miłość Boża jeszcze nie dokonała w nim swego dzieła.
W jednym miejscu mówi nam Apostoł Paweł o „zewnętrznych walkach i wewnętrznych postrachach” (2 Kor. 7:5). Pytanie zachodzi, co Apostoł miał na myśli, gdy mówił o postrachach? Nie możemy rozumieć, by tenże wielki Apostoł miał się z kim potykać lub prowadzić walkę z jakiem ziemskim wojskiem. Walczył on, lecz jedynie jak „dobry żołnierz Jezusa Chrystusa”. Nie walczył on bronią cielesną, ale „mieczem Ducha, którym jest Słowo Boże”, a walczył przeciwko tym, którzy sprzeciwiali się prawdzie i sprawie Bożej. On miał wielu wrogów na zewnątrz, a wewnątrz, jego własny umysł musiał zwalczać różnego rodzaju bojaźnie.
Święty Paweł nie wyszczególnia nam tej bojaźni. Mogła to być bojaźń odnośnie spotkania się z jego nieprzyjaciółmi, lub też bojaźń, aby nie upadł, ale pozostał wiernym prawdzie lub też, aby nie był odrzuconym od Boga. Choć on nam nie powiedział, jaką bojaźń posiadał, to jednak możemy sami domyśleć się, że on zapewne przechodził te