Teraźniejsza Prawda nr 75 – 1935 – str. 26

Pana i Apostołów. Wtedy możemy to przyjąć i za tym postępować, bez względu co na to powie, lub o tym myśli świat w ogólności. Naprzykład: Z Boskiego punktu widzenia możnaby nazwać szaleństwem, gdyby człowiek pracował dzień i noc, by zebrać miliony, o które jego dzieci miałyby prowadzić walkę po jego śmierci, z punktu ludzkiego zapatrywania to byłby rozumny postępek. Z Boskiego punktu zapatrywania było rzeczą rozumną dla apostołów wydać swoje życie na służbę Bożą, głosząc prawdę, pozbyć się wszelkich przyjemności doczesnego żywota, byle tylko ostatecznie dojść do chwały, czci i nieśmiertelności przy pierwszym zmartwychwstaniu, lecz świat tego rodzaju postępek nazywa głupstwem, fanatyzmem.

      Jeżeli spotyka nas prześladowanie z powodu, że naśladujemy życie i naukę naszego Pana i apostołów i z powodu naszej wierności ku Bogu w Jego służbie i zawartemu z Nim przymierzu, że mówią wszystko złe przeciwko nam, fałszywie, zaiste, iż możemy się wtedy radować i weselić, bo w podobny sposób byli prześladowani prorocy, nasz Pan, apostołowie i wszyscy wierni święci. Jeżeli pod tym względem znajdować się będziemy w takim gronie, przez podobne doświadczenia, to możemy się spodziewać, że gdy
kol. 2
skończą się nasze doświadczenia, a pozostaniemy wiernymi do końca naszej drogi, to znajdziemy się również w gronie tych, którzy przechodzili podobne doświadczenia, w on dzień, gdy Pan uczyni ich swoją własnością. Wszyscy, przechodzący tego rodzaju doświadczenia mogą się cieszyć i radować, bo o tym zapewnia nas słowo Pańskie, a im więcej będziemy przechodzili tego rodzaju doświadczeń, tym większą będzie nagroda w niebiesiech. Jeżeli zaś nie przechodzimy tego rodzaju doświadczeń, to powinniśmy wglądnąć w tę sprawę i zbadać, czy postępujemy wiernie po tej „wąskiej drodze” samoofiary, czy czynimy wszystko co jest w naszej mocy, lub też wstrzymujemy od zupełnego ofiarowania naszego człowieczeństwa? Gdyby tak było, niech się nikt nie zniechęca, lecz według słów proroka niech przywiąże ofiarę do rogów ołtarza nowymi związkami miłości i niech wykorzysta nastręczające się sposobności cierpień dla sprawy Bożej i dla Prawdy. – Psalm 118:24.

      Suma tych wszystkich zalet i cnót jest: – Miłość; a ktokolwiek ją posiada będzie przypodobany Panu, który był wystawiony za obraz. Nasze powołanie jest, abyśmy otrzymali ten błogosławiony stan w Jego Królestwie.

kol. 1

ZAWIADOMIENIE

      Do styczniowego wydania Teraźniejszej Prawdy przygotowaliśmy poprawne tłumaczenie Ślubu, lecz z pewnej przyczyny, dotąd jeszcze niewiadomej, został ten Ślub wydrukowany pod niektórymi względami według tłumaczenia brata Oleszyńskiego. Br. Oleszyński pozwolił sobie zrobić zmianę w tłumaczeniu niektórych szczegółów Ślubu, od tego jak było podane przez brata Russella w języku angielskim. A więc dowolnie pozmieniał niektóre części, zaś inne, należące do tego Ślubu, opuścił. Przeto podajemy poniżej poprawiony Ślub zgodny ze Ślubem wydanym przez brata Russella, prosząc Braci i Sióstr, aby używali tegoż Ślubu tak jak jest podany w poniżej właściwej formie, a nie w błędnej w jakiej podał brat Oleszyński. Ponieważ wierzymy według 4 Moj. 15:38-40, że Bóg dał ten Ślub przez naszego Pastora i dlatego wierzymy, że przetłumaczenie tegoż Ślubu z języka angielskiego na inne języki powinno być dokonane tak wiernie jak tylko właściwość językowa tych innych języków pozwoli go oddać, i że Bracia i Siostry powinni używać Ślubu we formie poprawnej, a usunąć formę niepoprawną, jaką upodobało się bratu Oleszyńskiemu im narzucić.

ŚLUB PANU

      Ojcze nasz, który jesteś w Niebie, świeć się Imię Twoje Niech prawo Twoje coraz więcej wchodzi do serca mego, a wola Twoja niech się wypełni w śmiertelnym ciele moim. Polegając na Twej obiecanej łasce, że mi dopomoże w każdym czasie potrzeby przez Pana naszego Jezusa Chrystusa składam ten ślub.

      Codziennie pamiętać będę przez Tronem Niebiańskiej Łaski o ogólnych dobrach pracy Żniwiarskiej*, szczególnie o dziele mnie powierzonym w tej pracy i o drogich współpracownikach w domu biblijnym we Filadelfii i wszędzie.

      Ślubuje, z większą jeszcze starannością, jeżeli możliwe, czuwać nad moimi myślami, słowami i czynami, abym lepiej uzdolnił – a się służyć Tobie i Twemu drogiemu stadku.

      Ślubuję Tobie, iż będę się miał – a na ostrożności, stawiając opór wszystkiemu, co ma łączność ze Spirytyzmem, i Okultyzmem, pamiętając, że jest tylko dwóch panów, będę wszelkimi rozumnymi sposobami opierać się tym sidłom jako pochodzącym od Przeciwnika.

      Ślubuję dalej, iż z wyjątkami podanymi poniżej, będę w każdym czasie i na każdym miejscu zastosowywać się na osobności wobec przeciwnej płci akurat tak, jakbym to czynił – a publicznie w obecności zgromadzenia ludu Pańskiego. I na ile to będzie możebne i właściwe unikać będę, by się nie znajdować w tym samym pokoju z osobą przeciwnej płci, sam na sam. chyba że drzwi do tego pokoju będą szeroko otwarte. Wyjątki dla Braci stanowią żona, dzieci, matka i rodzone siostry, dla Sióstr – mąż, dzieci, ojciec i rodzeni bracia.

kol. 1

OFIARY KSIĄŻĄT WIEKU EWANGELII

      (84) Robert Browne był członkiem Maluczkiego Stadka, przez którego Pan przywrócił Prawdę, że każdy zbór, którego Głową jest Chrystus, jest szafarzem swych własnych spraw i zupełnie niezależny od zewnętrznych osób, zborów lub organizacji zborowych, a przez to zapoczątkował ruch, który był przekręcony na Kościół Kongregacjonalny. Robert Browne urodził się trzy mile na północ od Stamford, Rutlandshire, w Anglji, około 1550 roku, i umarł w Northampton 1631 r. Pochodził z dobrej familii, która miała takich krewnych jak i wielki kanclerz, Lord Burghley. Wstąpił on do Kolegium Corpus Christi, które jest częścią uniwersytetu w Cambridge, około r. 1568 i złożył maturę 1572. Był nauczycielem w szkole przez trzy lata, uczyniwszy sobie nieprzyjaciół przez wskazywanie na upadły stan Kościoła. W roku 1578 powrócił do Cambridge na dalsze studia i stał się członkiem familii Ryszarda Greenhama, bardzo pobożnego kaznodziei purytańskiego, który uczył go teologii i zachęcił go do głoszenia kazań. Jako mówca stał się bardzo wybitnym, to też zaofiarowano mu jedną z kazalnic w Cambridge. Ale jej nie przyjął, ponieważ nie wierzył w episkopalne
kol. 2
wyświęcenie i nie poddał się mu. Jego walki umysłowe zrujnowały jego słabe zdrowie. Formalizm religijny, jaki istniał za jego czasów, trapił go niezmiernie, to też wielce zapragnął społeczności z prawdziwie poświęconym ludem. Mawiał on często o sobie, „że nie miał żadnego odpoczynku co do tego, co on mógłby czynić dla imienia i królestwa Bożego;” często narzekał na te złe czasy i ze łzami szukał gdzieby znaleźć sprawiedliwych, którzy uwielbiają Boga, z którymi mógłby żyć i radować się wspólnie „z sunięcia obrzydliwości.” Przyszedłszy do zdrowia dowiedział się, że są tacy wierzący w Norfolk, udał się tam i pozostał kilka miesięcy, ciągle studiując Biblię i modląc się o światło na sposób wyjścia z panującego formalizmu w jakim znajdował się Kościół Anglikański. Te badania i modlitwy zostały jednak pobłogosławione światłem, że prawdziwy Kościół stanowią wierzący poświęceni, że jego władze rządzenia miały być na podobieństwo demokracji, wolne od dyktatury zewnętrznych osób, kościołów lub grup tychże kościołów. To doprowadziło go z tego samego ducha będącymi do sformowania takiego zboru w Norwich 1580 roku. Tam wykładał swoje poglądy w ten sann sposób, jaki podaliśmy powyżej, jako naukę Biblijną, o władzach zborowych odnośnie rządzenia. Mniemając, że to będzie wzajemną pomocą dla braci, uczynił pomyłkę przez wprowadzenie zwyczaju urządzania regularnie takich zebrań, na których członkowie wzajemnie krytykowali wady jedni drugich; lecz ten zwyczaj wielce zaszkodził
____________________
* Dzieło żniwa składa się z siedmiu procesów: 1) żęcie, i pokłosie, 2) wiązanie, 3) suszenie, 4) młócenie, 5) przewiewanie, 6) przesiewanie i 7) wzięcie do gumna. Ostatnie pięć procesów żniwa jeszcze odbywają się i dlatego jest właściwą rzeczą modlić się, cc w ślubie jest nadmienione: o „ogólnych dobrach pracy żniwiarskiej”.

poprzednia stronanastępna strona