Teraźniejsza Prawda nr 59 – 1932 – str. 63
Bożego i cierpienie w posłuszeństwie i wierności Słowu Bożemu. W paragrafie 17 on więcej obelg rzuca na wiernych słowami: „mieszańcy religijni (religious hybrids) i człowiek grzechu”, tak jak wielkie papiestwo zawsze ich lżyło tymi samymi fałszywymi oskarżeniami.
W par. 20 on twierdzi, że poruszenie wszystkich rzeczy rozpoczęło się od roku 1914; ale Pismo św. i f akta dowodzą, że ono rozpoczęło się od roku 1878 w pierwszym przesiewaniu żniwa i trwało nadal w tych drugich pięciu przesiewaniach, poruszając co było możebnym poruszyć w świątyni, dziedzińcu i mieście w każdym z sześciu przesiewali. W tym szóstym przesiewaniu J.F. Rutherford był jednym z tych przesianych z świątnicy, bo on jest głównym przesiewaczem w tym przesiewaniu. Jego kolosalne odstąpienie od Prawdy, jej ducha i jej zarządzeń są faktycznymi dowodami tego, jak również Zach. 11:15-17 i Mat. 24:47-51 są biblijnymi dowodami. W tym samym paragrafie on twierdzi, że morze przedstawia tych, którzy przez zorganizowane wysiłki w kapitale, państwie i kościele [co jest rzeczywistą symboliczną ziemią], a szczególnie jego nowo wynaleziony człowiek grzechu, sprzeciwiają się jego organizacji, gdy zaś morze przedstawia niezadowolone masy niepowstrzymane przez prawo i religię a wzburzone do wściekłości przez ludzkie błędy i grzech. W par. 21 on twierdzi, że wołanie pokój i bezpieczeństwo rozpoczęło się w roku 1918, gdy zaś fakty dowodzą, że ono rozpoczęło się w roku 1874. Ten sam paragraf również twierdzi, że nagłe zginienie 1Tes. 5:3 jeszcze nie rozpoczęło się, gdy zaś wiemy, że rozpoczęło się z wojną w roku 1914, potrwa przez rewolucję i zakończy się anarchią i uciskiem Jakuba. W paragrafie 39 mówi, że Żyd. z Zach. 8: 22, 23, oznacza jego zwolenników, a nie Disraela w Berlińskim kongresie państw, jak nauczano przez naszego Pastora. W par. 44 docina on naszemu Pastorowi, przecząc, że on był wyłącznym mówczym narzędziem Bożym, jak „ów Sługa” jak również natrząsa się złośliwie z tych, co go tak uważają.
W tym wszystkim dowodzi on dosadnie – swej pijackiej głupoty i zaćmiewania się prawego oka.
W artykułach powyżej przeglądanych, J.F. Rutherford dał dalsze i potwierdzające świadectwo, że on jest tym złym sługą z Mat. 24:47-51, który tacza się w symbolicznym pijaństwie; ten głupi i niepożyteczny pasterz z Zach. 11:15-17, którego prawe oko stopniowo się zaćmiewa, i główny wódz (2 Tym. 3:8, 9) pozaobrazowej części Jambressa między ludem w Prawdzie, którego szaleństwo jest coraz więcej okazywane ludowi Bożemu. Dlatego, niech ci, którzy uważają go za fałszywego nauczyciela i złego sługę odłącza się od niego, który rzeczywiście jest małym papieżem w małym Katolickim Kościele Małego Babilonu, a tak więc ujdą dalszego jego zwodzenia i wykorzystywania.
NASZA PIĄTA PODRÓŻ EUROPEJSKA
Tak jak było ogłoszone w tym piśmie, opuściliśmy Dom Biblijny 29 stycznia i wyruszyliśmy w dwumiesięczną podróż do braci europejskich, w tym zamiarze, by ich wzmocnić i zachęcić przed nadchodzącym Armagedonem. Wielka burza na morzu trwająca przez 5 1/2 dni opóźniła nasz przyjazd do Cherbourga o 42 godziny, a wskutek zepsucia się parowozu na drodze z Cherbourga do Paryża spóźniliśmy się dwie godziny na pociąg idący do Charleroi, Belgii, tak iż nie mogliśmy dać nawet wieczornego wykładu braciom w owym zborze. Te opóźnienia przeszkodziły nam tym razem w usłudze braciom belgijskim, w miastach Liege i Charleroi, chociaż czterech członków z ostatniego zboru przybyło do Denain, które było naszym pierwszym przystankiem we Francji, gdzie też uczestniczyli oni na trzech z sześciu danych tam wykładach. Jedną ze czterech członków belgijskiego zboru była siostra, stenografistka, która zestenegrafowała i przepisała trzy słyszane przez siebie wykłady, dla braci belgijskich w Liege i Charleroi. Tym sposobem drodzy bracia belgijscy, których byliśmy zmuszeni nie bez serdecznego żalu pominąć, odnieśli pewną korzyść z naszych odwiedzin. Dwa dni przed naszym przybyciem do Cherbourga, gdy zauważyliśmy, że będziemy musieli pominąć co najmniej Liege zatelegrafowaliśmy do brata Lefevre, prosząc go, aby usłużył w nasze miejsce zborowi w Liege, co też uczynił, jak również zastąpił nas w Charleroi. Tym sposobem Pan zaopatrzył drogich nam braci. Brat Lefevre zaraportował nam, że było obecnych 43 braci i sióstr w obu miejscowościach.
We Francji spędziliśmy częściowo dziewięć dni. Po naszym przybyciu do Paryża, dowiedzieliśmy się zaraz na stacji smutnej nowiny. Brat S. A. Schnegg z Lausanne ze Szwajcarii, który zeszłego roku został reprezentantem Epifanicznego Domu Biblijnego, nad pracą naszą prowadzoną w niemieckim języku, łącznie z tłumaczeniem i wydawaniem pisma w języku niemieckim i który miał w czasie naszej podróży tłumaczyć nas na język francuski, nie stawił się na stację. Gdyśmy się zapytali o niego, dowiedzieliśmy się, że zmarł 25 stycznia, a żona jego 5 stycznia. Oboje przyszli do Prawdy na wiele lat przed zakończeniem się Paruzji, jak również oboje byli od kilku lat w Prawdzie Epifanii. Chociaż radowaliśmy się z ich odniesionego zwycięstwa to jednak odczuwaliśmy brak ich pomocy. A tak jeszcze raz nasza praca dla braci niemieckich jest zatrzymaną. Z Vaud, Szwajcarii przybył brat Boys, aby zająć miejsce zmarłego brata Schnegg, a tak on i brat Lefevre tłumaczyli nas na język francuski i francusko szwajcarski. Początkowo wyznaczyliśmy 10 dni dla braci mówiących po francusku tj. 2 dni na Belgię, 6 na Francję i 2 na Szwajcarię. Lecz z powodu naszego spóźnienia zmuszeni byliśmy zredukować ten czas do 8 dni. Dodatkowo, 2 dni były dane dwom polskim zborom we Francji, z których każdy w dodatku otrzymał po dwa dni usługi od brata Zielińskiego, który towarzyszył nam jako polski tłumacz. Pan błogosławił nasz objazd pomiędzy braćmi mówiącymi po francusku, o których z zadowoleniem podajemy, że ustawicznie wzrastają w Prawdzie Epifanii, chociaż cieszyłoby to nas więcej, gdyby ci drodzy bracia chcieli wykorzystać sposobność, a podjęli pracę do publiczności. Wierzymy, że to samo można nadmienić o większości braci znajdujących się w Epifanii, w tym względzie stanowią jedyny wyjątek bracia w Polsce jako całość, z niektórymi wyjątkami dającymi się zauważyć i gdzie indziej. A więc, na zebraniach francuskich było 178 braci mówiących po francusku. Ta liczba byłaby doszła do 221 gdyby nie nasze opóźnienie z przyjazdem.
Chociaż w niemieckiej części Szwajcarii nie ma zborów Epifanicznych, jednak jest wielu drogich braci, którzy się bardzo interesują Prawdą Epifanii. Odwiedziliśmy tam dwa zbory, to jest, zbór w Bernie i Zurychu. Ponad 100 braci było obecnych na tych dwóch zebraniach i zdawało się nam, że odnieśli błogosławieństwo z wykładów. W obydwu zborach użyliśmy za przedmiot do wykładów tekstów z Obj. 17:7-14 i staraliśmy się, aby im, przez to dopomóc, ze względu na nadchodzący Armagedon. Następnie pojechaliśmy do Polski gdzie było urządzonych 7 konwencji. Na każdej z nich spędziliśmy po 2 dni, oprócz pierwszej konwencji na której byliśmy tylko jeden dzień. Lecz każda konwencja trwała 3 dni i na każdej, w czasie naszej nieobecności, przemawiali inni pielgrzymi. Każda z tych konwencji w Polsce miała wielu uczestników. Ogólna liczba uczestniczących na siedmiu konwencjach dochodziła od 2350 do 2400. Gdy dodamy do tego 100 braci i sióstr uczestniczących na dwóch polskich konwencjach we Francji, to ogólna liczba braci i sióstr biorących udział w Polskich konwencjach dojdzie do 2500 osób, a ta liczba jest o 900 osób większą aniżeli zeszłego lata. Zwiększona liczba uczestników tej zimy była częściowo tego przyczyną, że wielu z tych braci i sióstr przybyło na polskie konwencję, którzy zeszłego lata nie mogli przybyć z powodu żniwa, chociaż i tego roku wielkie śnieżyce i ostra zima były przeszkodą dla wielu przybycia na konwencje, w przeciwnym razie, o wiele więcej mogłoby przybyć. Zwiększona liczba uczestników była także częściowo przyczyną samego wzrostu zborów, a częściowo i to było powodem, że wielu przyjaciół z Towarzystwa i P.B.I. wychodzi, z których niektórzy przyłączyli się do ruchu Epifanicznego.
Dwie z polskich konwencji były urządzone tym razem w miastach gdzie wpierw nie byliśmy na tych konwencjach, a mianowicie: w Katowicach gdzie była nasza pierwsza konwencja i w Bydgoszczy gdzie była ostatnia. Praktycznie wszystkie zbory wzrastają w liczbę, lecz znakomity wzrost można zauważyć w Łodzi, we Lwowie i w Bydgoszczy. W Łodzi 104 braci i sióstr uczyniło symbol swego poświęcenia od czasu gdyśmy ich opuścili zeszłego lata; w Bydgoszczy gdzie brało udział w obchodzeniu Pamiątki Wieczerzy Pańskiej 56 braci i sióstr, uczęszcza na niedzielne wykłady przeciętnie 150 osób. Nasi polscy pielgrzymi, posiłkowi pielgrzymi i ewangeliści sprawują rzeczywiście bardzo owocną pracę. Jesteśmy pewni, że podobne chociaż nie tak wielkie rezultaty byłyby wynagrodzone za nasze publiczne wysiłki i gdzie indziej, gdyby tylko gorliwie były przedsięwzięte. W kolporterskiej i strzeleckiej pracy drodzy bracia w Polsce są cokolwiek w tyle; lecz wierzymy, że ich gorliwość i w tym kierunku będzie stosunkowo wzrastać. I tą rażą Widzieliśmy niezwykłą wytrwałość w poświęceniu drogich nam braci aby tylko mogli być obecnymi na konwencjach, np. niektórzy z nich jechali 90 mil na odkrytych saniach podczas zadymek śnieżnych i mrozów dochodzących do zera. Ich ofiarność na pracę pomimo ubóstwa jest bardzo znamienna. Było dla nas wielką radością im usługiwać jak również nasza społeczność z nimi była pełną radości. To też wszyscy zdawali się być pocieszeni wzmocnieni i zachęceni.
Po trzynastu radosnych i owocnych dniach w Polsce, udaliśmy się do Danii, gdzie spędziliśmy sześć i pół dni w pełnej radości społeczności i usłudze z naszymi drogimi duńskimi braćmi. Tu mieliśmy dobrego dowodu wzrastania w Prawdzie i w jej służbie W Danii spędziliśmy jeden i pół dnia więcej jak początkowo planowaliśmy, a ponieważ nie znaleźliśmy szwedzkiego tłumacza, trzy dni które były przeznaczone dla Szwecji, były podzielone między Danią a Norwegią. Trzech z norweskich braci biorących udział na duńskich Konwencjach, powracało z nami do Norwegii razem z pięciu duńskimi braćmi, którzy towarzyszyli nam do Norwegii, a więc było nas razem dziewięciu w podróży z Danii do Norwegii. Później, nasze grono powiększyło się, gdy siostra Bloomquist, kolporterka, jeszcze z czasów Paruzji, przyłączyła się do nas. Ta siostra, swego czasu, ofiarowała królowej szwedzkiej Wykłady Pisma św. i pomimo podeszłego wieku, albowiem liczy już lat 85, podróżowała z nami do Oslo i Bergen. W Oslo mieliśmy przyjemność widzieć pierwszy numer Szwedzkiej Teraźniejszej Prawdy i ufamy że będzie wychodzić regularnie w tym języku. W Oslo mieliśmy także przyjemność spotkać się z niektórymi braćmi tego miasta,