Teraźniejsza Prawda nr 32 – 1928 – str. 7
jak używa takowy, swoje życie i pracę? Daje swój czas, pracę i talent do swego zawodu. Otrzymuje o ile możebne, jak najwięcej wygód i zbytków życiowych, i jeżeli by mógł, to by jeszcze zgromadził sobie jakie ziemskie skarby. Daje na to swój czas i energię tak samo jak ci co mają lepsze powodzenie w życiu. Lecz pytanie zachodzi, ile czasu i talentu zużył na szukanie niebiańskich skarbów? Ktoś znów będąc gospodynią domu, żoną, pytanie zachodzi, jak jest jej życie i poświęcona praca w służbie Bożej zużyta? Po większej części w obowiązkach domowych, aby uczynić jej dom wygodnym, czyni starania, aby wszystko było do smaku i elegancko, trzyma dzieci w największej czystości i otrzymuje i oddaje więcej odwiedzin ziemskim przyjaciółkom. Wszystko to razem z jej własnym ubieraniem się, zabiera jej wszystek czas. Tak, tak, lecz jaki skarb, jakie inne małe rzeczy były uczynione dla niebiańskiego mieszkania?
SZUKAJĄCY PRAWDZIWYCH SKARBÓW
A teraz wdowo, co ty czynisz z twoim życiem i talentem w służbie Bożej? Odpowiadam moje życie jest bardzo pokorne, a moja sposobność do czynienia dobrze jest na małej skale, lecz gdy dowiedziałam się ze Słowa Bożego, że zostałam przez mojego Pana odkupioną od grzechu i usłyszałam o Wysokim Powołaniu, aby stać się małżonką Chrystusa, współdziedziczką nieskazitelnego i niezwiędłego dziedzictwa w niebiesiech (1Piotra 1:4), pytałam się, na jakich warunkach mogłabym się stać jedną z Jego ułaskawionego ludu. Słowo poinformowało mię, że muszę się całkowicie poświęcić (ofiarować) mój umysł, ciało, talenty, sławę i wpływ dla Pana i dla Jego użytku, i że dla siebie muszę być umarłą, tak że z Sw. Pawłem mogłabym powiedzieć: „Żyję, nie ja, tylko Chrystus we mnie.” Tak więc moja wola, talenta i wszystko ma być Jego i przez Niego użyte. Mam tak mało do dania, mam mały talent, nie mam pieniędzy i żadnego wpływu. Bałam się nawet przyjść do Niego, lecz Słowo upewniło mię, że Ojciec chciał tylko moje serce i poświęconą służbę, i że On jest bardzo bogaty i ma wielką sławę. Tak więc przyszłam, i oddałam się całkiem Jemu.
Wszystko daje dla Jezusa,
Odkupione siły me,
Wszystkie myśli, słowa, czyny,
Wszystkie moje dni, godziny.
Gdy zupełnie wszystko ofiarowałam, zastanowiłam się nad tym, że to moje ofiarowanie nie ma być uczynione jedynie słowami, ale uczynkami. Starałam się dlatego o wskazówki ze Słowa Bożego i modliłam się o wyrozumienie. Zapytałam siebie, czy Pan chce, abym szła głosić Ewangelię po ulicach i abym miała spodziewać się, aby cudownym sposobem otrzymać pokarm i odzienie dla siebie i mego dziecka? Dowiedziałam się, że wolą Bożą jest zapracować na życie — że kto nie ma starania o swoich, gorszy jest niż niewierny. Dowiedziałam się również, że Apostoł Paweł pracował swoimi własnymi rękami, aby go nie obwiniono. Tak więc jak zwykle chodzę do pracy, wiedząc, że aby być czynną jako Boska posłannica. Bóg chce, abym jadła i ubierała się na Jego chwałę. Tedy przyszło pytanie: mam pracować i oszczędzać pieniądze, tak że za kilka lat mogę przestać wszelkiej pracy i potem oddać mój cały czas na służbę Bogu? I znów Słowo Boże dało mi odpowiedź: „Nie skarbcie sobie skarbów na ziemi” i „mając pokarm i odzienie, przestawajcie na tem.”
Następnie dowiadywałam się: jak wygodnie mam żyć, ile czasu spędzić na podtrzymanie mego starego
kol. 2
„ziemskiego naczynia” i ile czasu mam oddać na pracę Pańską? Zaporządkowałam i uregulowałam mój czas, aby nic z niego nie zmarnować; jedzenie, pracowanie i spanie było tak zarządzone na chwałę Bożą, że pozostały 3 godziny dla mnie dziennie dla mojej poświęconej pracy. Jak już powiedziałam, zdolności moje nie są wielkie; i zastanawiałam się, jak by użyć ten czas. Powiedziałam sobie: że jeżeli mam być Jego służebnicą, to powinnam wiele wiedzieć względem woli mego Ojca. Dlatego muszę zużyć mój poświęcony pozostały czas do nakarmienia mej nowej natury, aby upiększyć moją szatę weselną. Ojciec mówi mi: „Badaj Pismo Św.” tak więc z moją Biblią i podręcznikami spędzam dziennie godzinę — nie w czytaniu, tylko w szczerym badaniu. Badałam i znalazłam duchowy pokarm, i na który czasami spędziłam 2 godziny dziennie, zamiast godzinę. Na co mam teraz użyć pozostały czas? Znów szukałam w Słowie Bożym, które mówi: „że póki mamy sposobność, abyśmy czynili dobrze wszystkim, a najwięcej domownikom wiary”, patrzałam do Jezusa, apostoła Piotra i Pawła, którzy mówią „Bierzcie nas sobie na wzór” i „który dał nam przykład, abyśmy naśladowali stóp Jego”. To uczyniło moją drogę jasną. Moją główną rzeczą dać duchową pomoc, a drugą rzeczą dać doczesną pomoc lub wygodę potrzebującym. Jeżeli dwóch by miało otrzymać pomoc, jeden z domowników wiary a drugi grzesznik i tylko jednemu z nich mogłabym dopomóc, to dopomogę domownikowi wiary. Najprzód odwiedziłam moją sąsiadkę, która była chora i zakłopotana, pomogłam jej uporządkować jej dom i słowami pocieszyłam ją, wskazałam jej wielką opokę w tym grzesznym świecie, w której ona może mieć ulgę i protekcję od kłopotów i ucisku. Byłam za to wdzięczną Ojcu memu, że dał mi taką sposobność. Następnie poszłam do pewnej niewiasty, o której wielkiej pobożności i charakterze Chrystusowym wiele słyszałam, i przypuszczałam, że ta niewiasta żyje bardzo blisko Boga. Chciałam dowiedzieć się, czy słyszała coś o Boskim wspaniałym miłującym Planie — o Kościele, o Wielkim Gronie, o Starożytnych o Młodocianych Świętych, o klasie Restytucji, że będzie ludzkość doprowadzona do pierwotnej doskonałości utraconej w Raju, z powodu okupu Chrystusa.. Dowiedziałam się, że była gorliwą i szczerą w służbie Bożej, lecz jej gorliwość nie była według umiejętności; ponieważ miłowała ludzkość, i myślała, że Bóg nie miłuje ludzi. Nosiła ciężary błędu, i myślałam ile dobrego mogła bym uczynić tej drogiej siostrze z domowników wiary, czy zna jak my Boski chwalebny Plan zbawienia.
Pomyślałam sobie: pytałam się Boga, aby mię użył w Jego służbie, może że użyję mię biedną za Jego narzędzie, do opowiedzenia tej siostrze o Boskim Planie. Ta myśl uczyniła mię pokorną; ponieważ zauważyłam moją małość i bałam się, aby przy przedstawieniu przedmiotu nie uczynić ją uprzedzoną do mnie. W skrytości pytałam się o mądrość. Przedstawiłam się jako dziecko Boże i dziedziczka chwały, aby spędzić z nią pół godziny w chrześciańskiej społeczności. Mówiliśmy o naszych osobistych doświadczeniach i o Miłości Bożej ku nam, i nie miałam dlatego wiele sposobności do przedstawienia planu, tylko nadmieniłam, że będzie to wielkim błogosławieństwem, gdy tysiąclecia panowanie podbije zło i „znajomością Pańską będzie napełniona wszystka ziemia,” i przy opuszczeniu jej domu zostawiłam jej gazetkę. Podziękowała mi za to i obiecała czytać, i prosiła mię ją znów odwiedzić, co też uczyniłam, wziąwszy więcej gazetek ze sobą. Ta siostra teraz raduje się z nami