Teraźniejsza Prawda nr 10 – 1924 – str. 43

Dlatego sympatyzujemy z braćmi, mamy miłosierdzie nad światem i nieprzyjaciółmi, ponieważ nie znajdują się w harmonii z dobrymi zasadami.

      Jest różnica między służeniem braterską miłością a miłościwością. W braterskiej miłości, z naszej miłości dla naszego bliźniego jak i dla nas, w poważaniu i sympatii lub miłosierdziu mamy radość w służeniu bratu, a także ponieważ chcemy, aby on nam służył. Taka miłość nie przyczyni się do kładzenia naszego życia za niego. Tu także naturalne, lecz nie grzeszne samolubstwo okazuje się. Jak byśmy chcieli, aby nam czynili, tak im czynimy. Lecz miłościwość objawia się w służbie następująco. Z rozkoszy w dobrych zasadach, z miłości, że są dobremi i staną się dobrymi, w poważaniu i sympatii lub miłosierdziu, chętnie kładziemy nasze życie w interesie tych dobrych zasad dla błogosławieństwa braci, świata i naszych nieprzyjaciół. Tu różnica jest czworaką w powodzie, jakości, ilości i skutku. Z rozkoszy dobrych zasad jest ta miłość im okazywana, i przybiera formę ofiary, która chętnie kładzie życie. Lecz w obowiązkowej miłości nigdy byśmy nie kładli życia za innych. A w miłościwości lub w bezinteresującej miłości to czynimy. Tak w tym jednym wypadku jest to służba, która nie jest ofiarniczą a w drugim wypadku służbą, która jest ofiarniczą. Obie te formy miłości, sprawiedliwości i miłościwości posiadają te trzy elementy: poważanie, sympatie lub miłosierdzie (jak wypadek tego wymaga), i służbę. Pierwsze dwie różnią się w powodzie, jakości i ilości, a ostatnie dwie różnią się razem w powodzie, jakości, ilości i skutku; pierwsza nie ofiaruje, a druga ofiaruje nawet na śmierć.

      Życzymy teraz zwrócić uwagę do funkcji braterskiej miłości. Co uczyni braterska miłość. Każda cnota, która nam Bóg daje jest przeznaczona do wypełnienia swojej funkcji. Wiara jest nam dana na to, abyśmy wyrobili sobie umysłowe uznanie i ufność serca w Boga. Uczynienie tego nazywa się funkcją. Nadzieja ma swoja funkcję; aby zachęcić nas do spodziewających i życzących widoków przyszłych dóbr. Miłościwość ma inną funkcję. Pokora znów inną funkcję. Tak więc każda cnota ma swoją właściwą funkcję. Co więc jest funkcją braterskiej miłości? Ażeby dała nam możność udzielenia naszemu bliźniemu tego, co mu się należy. Jest, aby dać możność mężowi dać żonie co jej się należy; dać możność żonie, aby ona mogła udzielić tego co się mężowi należy; dać możność rodzicom, aby dali dzieciom swoim co im się należy; dać możność dzieciom, aby dali swoim rodzicom co im się należy; dać możność przyjacielowi, aby dał swojemu przyjacielowi co mu się należy; dać możność chlebodawcy, aby dał swemu robotnikowi co mu się należy; dać możność panującemu, aby dał swoim poddanym co im się należy; dać możność poddanym, aby dali swemu panu co mu się należy. Tak więc złota reguła ma swoje funkcje: abyśmy mogli dać każdemu jego mu należące prawa. Dlatego też posiada bardzo ważne funkcje.

      Następnie będziemy rozbierać rozmaitość braterskiej miłości, odnośnie jej stopnia i wyrażenia. Ażeby rozumieć potrzebę do tego, zwrócimy najprzód uwagę na fakt, że są różni bliźni. Niektórzy są nam bliższymi od innych; a z powodu tych różnych stopni bliskości naszych bliźnich, nasze postępki różnią się. Najbliżsi bliźni są mąż i żona; następnie rodzice i dzieci; następnie bracia i siostry; następnie prarodzice i wnuki; następnie
kol. 2
ciotki, wuje, siostrzenice i bratanki; kuzyny, potem przyjaciele, znajomi, potem obcy z naszego kraju a na koniec obcy z innych krajów. To są różne stopnie bliskości naszych bliźnich w Adamie. Potem z punktu zapatrywania na Boską rodzinę, mamy bliźnich w różnych stopniach bliskości. Najbliżsi z tych jest Bóg i przymierze Abrahamowe, które są głównymi w służeniu prawdzie. Figuralnie mówiąc, one są mąż i żona (Iz. 54:5). Następni bliżsi nasi bliźni są nasi rodzice i dzieci w Boskiej rodzinie (Rzym 8:14, 16; Iz. 54:13; Gal. 4:19, 26-31); potem wierni bracia w Chrystusie, potem wielkie grono, potem usprawiedliwieni, a potem nominalni chrześcijanie, potem Żydzi, potem Mahometanie, a potem poganie. Tak więc odnośnie do Boskiej familii, jak też odnośnie Adama familii, znajdują się różne stopnie bliskości w naszych bliźnich. Niektórzy ludzie zarzucają Złotej Regule dlatego, iż mówią, że trzeba wszystkich na równo miłować. Lecz to jest całkiem błędne. Złota Reguła nie wymaga, abyśmy wszystkich na równo miłowali. Przeciwnie, zabrania miłowania wszystkich na równo. Im bliższym jest nasz bliźni, tem więcej dobrej woli jesteśmy winni mu dać i ją pokazać. Dla tej przyczyny mąż i żona mają siebie więcej miłować i traktować, aniżeli jaką inną osobę. Rodzice i dzieci powinni się o jeden stopień mniej miłować, lecz lepiej, aniżeli by mieli innych miłować oprócz męża i żony. Tak mamy też rozróżniać braterską miłość według różnych stopni bliskości do naszych innych bliźnich.

      Pod błędnym podaniem, że Złota Reguła, abyśmy miłowali i obchodzili się z wszystkimi na równo, niektórzy ludzie mogliby żądać, abyśmy miłowali i utrzymywali ich tak samo, jak miłujemy, podtrzymujemy i czynimy staranności dla naszych mężów, żon i dzieci. Dla wielu przyczyn widzimy, że tego nie możemy uczynić. Nasze charaktery zabraniają nam miłowania i traktowania wszystkich na równo. Ani nie mamy na to środków do czynienia ostatnim to samo. Musi więc być coś niewłaściwego z takim tłumaczeniem, które nie można w praktykę wprowadzić. Zegzaminujmy ilustrację, abyśmy mogli ten błąd miłowania wszystkich na równo, zauważyć. Przypuśćmy, że pan A. ma 50 centów; że ma głodną żonę i 5 dzieci. Te 50 centów wystarczy zaledwie do zaspokojenia ich głodu. Przypuśćmy, że obcy człowiek, pan B. przyszedł by do pana A. i powiedział mu: „Panie A. miłujesz ty mnie jak siebie samego?” Pan A. odpowiada: „Tak panie B. ja pana miłuję, jak samego siebie”. Potem Pan B. mówi do Pana A.: „moja żona i pięcioro dzieci są w domu głodni; nie mam żadnej pracy ani pieniędzy. Czybyś pan nie chciał dać coś dla nich? Myślę że za 50 centów będę mógł zadowolnić ich głód. Nie dał by mnie pan 50 centów?” Lecz pan A. odpowiada panu B.: „Ja sympatyzuję z wami panie B., lecz moja żona i dzieci znajdują się w takim samym stanie jak pańskie i wszystko co posiadam jest 50 centów, i nie mogę panu tego dać, ponieważ sam potrzebuję”. Przypuśćmy, że pan B. powiedziałby tedy: „Ja myślałem, że Pan mnie tak miłuje, jak samego siebie, jeżeli tak, to pan powinien mnie tak samo dopomóc, jak pańskiej rodzinie”. Pan A. będąc właściwie poinformowany odpowiedziałby: „Ja miłuję pana jak siebie samego, lecz pan jesteś obcym”. „Co to ma znaczyć”, pyta się p. B. Pan A. odpowiada i mówi: „To znaczy, gdybym ja był obcym do pana, a wola moja byłaby poddana woli Boskiej, chciałbym,

poprzednia stronanastępna strona