Teraźniejsza Prawda nr 1 – 1921 – str. 10
a nie lackach. Niech ta myśl będzie zachowaną dobrze w umyśle, a wszystko stanie się jasnym w pozaobrazie, tak jak to jest jasnym w obrazie.
Teraz, co się odnosi do znaczenia woza. Autor rozumie, że to reprezentuje Stowarzyszenie w jego organizacyjnych aspektach, będąc samo wciągnięte, wytworzyło ognistą próbę pomiędzy ludem Pańskim. Ta myśl była jasną w umyśle autora już we wrześniu, 1917 r. ale będąc pod wpływem, jak i wielu innych było przez ostatnie wyrażenie się „Onego Sługi” odnośnie pierwszego uderzenia Jordanu, jakoby miało być w przyszłości, a jak i wielu innych zapominając jego oświadczenie się w komentarzach zacytowanych powyżej odnośnie tego 1) że w czasie Nowego Roku 1916 uderzenie już było w ruchu, i 2) że od jakiegoś czasu po jesieni 1914, chodziliśmy i rozmawialiśmy poza Jordanem, autor nie mógł widzieć jasnej drogi, aby mógł poprzeć ten pogląd aż na początku grudnia, przyszedł do jasnego zrozumienia, że Jordan był uderzony od 1914 do 1916 roku.
Niektórzy mogliby zarzucić, że „On Sługa” nigdy nie mówił, aby Stowarzyszenie organizacyjnie można uważać za wóz, ale raczej określił ognisty wóz, jako bolesną próbę. Nasza odpowiedź jest: Prawdą jest, że on czasem określał ognisty wóz jako bolesne doświadczenie, ale w innym czasie on powiada nam, że on nie wie czym miałby być on wóz, Z. 1915, str. 286, kol. 2, par. 7, „Niemożemy pokładać nadziei, aby naprzód zrozumieć jasno pełne znaczenie ognistego wozu i wichru;” a Z. 1916, str. 39, kol. 2, par. 1, „Ale tu jest sposób za pomocą którego Pan podaje obraz sprawy: pierwsze, że będzie ognisty wóz. NIE WIEMY CO TO BĘDZIE ale rozumiemy, że jakieś ogniste doświadczenie przyczyni rozłączenie pomiędzy ludem Pana.” Brat McGee, jednostronnie obstaje w obronie pierwszego kompletu wyrażeń, a ignoruje drugie, a wtedy stara się udowodnić; że nie zgadzamy się z „Onym Sługą”. Pewnie, że nie jest to słusznym, aby w taki sposób traktować Brata Russella, lub Kościół, lub swego współsługę. Gdziekolwiek znajdujemy sprzeczność w dziełach „Onego Sługi” powinniśmy starać się, aby je pojednać ze sobą, a nie ignorować tego, albo dawać dogmatycznie nacisk wyrażeniom, które tylko zbijają naszą opozycję, jak to czynią nasi bracia Rutherford i McGee.
Następnie przedstawiamy zharmonizowanie jawnego sobie sprzeciwiania się. Wyrażenie wóz ognisty zawiera w sobie dwie połączone ze sobą idee – myśli – pierwszą jest wóz, a drugą, ogień. Zgodnie z Biblijnym zwyczajem, (1 Piotra 4: 12, Zob. Diaglott) ogień palenie, wyraz używany w Piśmie świętem, aby oznaczał srogie próby, doświadczenia, tak dobrze jako też zniszczenie, w czasie gdy wóz według biblijnego zwyczaju reprezentuje organizację. Zobacz Bereańskie Komentarze 2Moj. 14:9; Izaj. 31:1, jako też i wielu innych komentarzy. Mając te dwie myśli ognia i woza oddzielone w naszych umysłach, możemy łatwo widzieć harmonię. Gdy „On Sługa” oznaczył, że ognisty wóz miał znaczyć ogniste doświadczenie, Pan użył go tedy, aby wyjaśnić ogień w obrazie, a nie wóz, a gdy on mówił, że nie rozumie co wóz reprezentuje, wtedy Pan używał go, aby pokazać, że on nie wiedział, co by miał wóz reprezentować odrębnie od ognia. Powód, dlaczego Pan wtedy nie dawał „Onemu Słudze” jasno rozpoznać tej fazy przedmiotu jest bardzo jawną, bo nie było wtedy jeszcze na czasie, aby mogło być zrozumiane, bo uczyniłoby przejście tak jasne,
kol. 2
że zniszczyłoby doświadczenie jako próbę tym, którzy rozumieliby pełne znaczenie tego, gdy Pan zamierzył, aby to doświadczenie było najostrzejszym z prób swego ludu na końcu wieku. A tak można będzie widzieć, że autor w żaden sposób nie jest w niezgodzie z „Onym Sługą”. A gdy światło postępowało, potem dopiero z łaski swojej dał widzieć to, czego „On Sługa” (w porównaniu z którym autor uważa sobie jako niedorostka z olbrzymem) nie był w stanie widzieć, bo nie był jeszcze czas na to.
Zastanówmy się teraz w krótkości nad słowem „Stowarzyszenie,” jak to użyliśmy w powyższym wyrażeniu, patrząc z „organizacyjnych aspektów” na Stowarzyszenie. Z punktu zapatrywania na Stowarzyszenie, słowo „organizacja” ma przynajmniej dwa znaczenia. Pierwsze, pewna grupa jednostek połączone jako ciało z zamiarem prowadzenia pewnego dzieła, opisane w ich wchodzących w skład artykułów czyli Czarteru – prawa; drugie, z ich opiekunów, czyli dyrektorów, systematycznie uporządkowanych, aby wprowadzić zamiary ciała w życie, i wykonywać funkcje kontroli, egzekutywy, i zarządzającej maszynerii jako ciało. W.T.B. & T.Stowarzyszenia, zgodnie z pierwszą definicją – określenia – swych członków, akcjonariuszy, a co się tyczy drugiej definicji – określenia, oznacza Radę – Dyrekcję systematycznie urządzoną i wykonywającą swoją funkcję kontrolnej, wykonawczej i gospodarczej maszynerii ciała. Dlatego słowa Stowarzyszenie i organizacja, właściwie zawierają w sobie oba znaczenia słowa, a zwyczaj względnie W.T.B. & T.Stowarzyszenia i spraw tegoż udowadnia być prawdziwym. Jest to raczej w znaczeniu drugiej definicji – określenia – że słowo organizacja jest częściej użyte, W.T.B. & T.Stowarzyszenie, a organizacja tego znaczenia według naszej myśli była figurowaną przez wóz w tym ustępie, pod rozwagą. Według znaczenia drugiej definicji, na podstawie której stale używaliśmy słowa organizacja w wyjaśnieniu woza i dowodzi jak niestosowną jest uwaga brata McGee, gdy on mówi, że jeśli Stowarzyszenie było oznaczone przez wóz, Eliasz i Elizeusz mieli być we wozie aż do ich rozłączenia. Wszyscy ludzie w Prawdzie nigdy nie byli ani nie mogliby być w Radzie – Dyrekcji – organizacyjnie, a ten fakt odrzuca jego zarzut, a nawet jeśliby przyjąć, że w tym miejscu możnaby zastosować pierwszą definicję, Brata McGee krytyka będzie jeszcze błędną; bo Stowarzyszenie jako akcjonariusze złożone prawie z jednej dziesiątej części ofiarowanego ludu, dlatego wyłączyłoby dziewięćdziesiątych części Eliasza i Elizeusza z symbolicznego woza. Co więcej, że takie poganianie woza nasuwa myśl kontroli, a więc widzimy, że oni nie byli w „wozie.”
Co się tyczy tego punktu pozycja brata Rutherforda jest logiczniejszą aniżeli brata McGee, bo on słusznie uznaje, że Stowarzyszenie jest wozem, definicja, którą przyjaciele Stowarzyszenia (odrzucając ich pierwszą definicję to jest, w VII tomie) pożyczyli sobie od autora, dla użycia, której autor daje im pełne pozwoleństwo! Ale tu powinniśmy się ograniczyć, aby używać drugiego słowa (w określeniu organizacji), bo to nie jest prawda aby akcjonariusze będąc sami w kłopocie, wtargnęli Kościół w kłopot i podzielili go. Ale prawda jest o Stowarzyszeniu, które samo dostało się w kłopot a potem wciągnęło Kościół w kłopot, tylko wtedy, gdy patrzymy na to z punktu zapatrywania według drugiej definicji. Ale z punktu zapatrywania