Teraźniejsza Prawda nr 217 – 1964 – str. 85
Drugą modlitwą Jezusa na krzyżu było „Boże mój! Boże mój! czemuś mię opuścił?” (Mat. 27:46; Mar. 15:34). Gdyby On był Bogiem — człowiekiem nie mógłby modlić się w ten sposób; bo zgodnie z tą teorią będąc Bogiem nie mógłby opuścić Samego Siebie. Ponieważ jednak był istotą ludzką, w której zamieszkiwało Nowe Stworzenie jako kapłan i które poświęcało Swoje człowieczeństwo jako ofiarę za grzech, dlatego łatwo nam jest zrozumieć Jego wołanie. Było to wołanie Jego ludzkiej natury, a nie Nowego Stworzenia, jak tego dowodzi Psalm 22:2—19. Jezus jako zastępca Adama musiał w Swej ludzkiej naturze cierpieć to wszystko, co cierpiał Adam za swój grzech. Jedną z tych rzeczy, którą Adam musiał cierpieć za swój grzech było opuszczenie go przez Boga. Dlatego Jezus jako zastępca Adama musiał cierpieć tę część klątwy. Dlatego też Jego ludzka natura cierpiała przez chwilę, co musiało być największym złem dla doskonałej, bezgrzesznej ludzkiej istoty — opuszczenie jej przez Boga; bo gdy uświadomił Sobie z całą siłą tę straszliwą myśl, iż był opuszczony od Boga, wtenczas zawołał jako bezgrzeszny, doskonały człowiek w największym nieszczęściu ze wszystkich nieszczęść ludzkich: „Boże mój! Boże mój! czemuś mię opuścił?” Będąc już bardzo bliskim śmierci, prawie nie mając pierwiastka życia, by operować w sposób normalny procesami myślowymi, nie mógł zrozumieć dlaczego On, który wypełnił doskonale wymagania prawa naturalnego i Prawa Mojżeszowego miał być opuszczony od Boga. Lecz jak często się zdarza umierającym, wkrótce Jego pozostała siła życiowa powróciła do mózgu i przyszedł do świadomości z tej głębokiej agonii. Albowiem najgłębszej agonii doświadczało Jezusowe Nowe Stworzenie w Getsemane, zaś najgłębszej agonii doświadczyło Jego człowieczeństwo w jednym z Jego ostatnich momentów na krzyżu, kiedy zdał sobie sprawę, że jako człowiek był On opuszczony przez Boga! Jego ostatnia modlitwa „Ojcze, w ręce twoje polecam [greckie słowo oznacza „składam”] ducha mojego” (Łuk. 23:46), zawierała dwie myśli: (1) że składał On u Ojca Swe prawo do życia należące do Jego Nowego Stworzenia zabezpieczone aż do czasu Jego zmartwychwstania, kiedy to prawo Bóg Mu zwróci i (2), że składał On Swe ludzkie prawo do życia, aby mógł je użyć po zmartwychwstaniu w Boskiej Naturze, na przypisanie go Kościołowi w czasie Wieku Ewangelii i na zastosowanie go światu w czasie Tysiąclecia; uczynił On ten depozyt w pełnym zaufaniu wiary, że Bóg zatrzyma oba depozyty dla ich zamierzonego użytku. Nasze zastanawianie się nad modlitwami naszego Pana na pewno dowodzi, że On przedsięwziął szósty rodzaj kroków na wąskiej ścieżce w sposób doskonały.
Teraz dochodzimy do siódmego a zarazem ostatniego rodzaju kroków, którymi postępował Jezus po wąskiej ścieżce: doskonałego znoszenia zła w posłuszeństwie Słowu Bożemu w czasie sześciu poprzedzających kroków. Należy zauważyć, że ten krok nie był brany osobno ani oddzielnie od innych kroków, ale razem z innymi sześcioma krokami. Na początku przedsiębrania każdego z tych sześciu gatunków kroków, oszczędzone Mu było znoszenie zła aż do czasu gdy postąpił trochę w rozwijaniu danej fazy; ale. gdy ta faza została nieco rozwinięta znoszenie zła zaczęło zaraz następować w dalszej jej części. Bo trzeba pamiętać, że każdy z siedmiu gatunków tych kroków miał różne fazy rozwoju, i że każda początkowa faza rozwoju była względnie wolna od dręczących doświadczeń, aż do czasu gdy dana faza była dostatecznie rozwinięta by przejść próbę wśród przeciwnych doświadczeń, które wymagały znoszenia zła. Przeciwne doświadczenia ściągał On również na Siebie dzięki Swej wierności w przechodzeniu każdej fazy rozwoju w każdym z sześciu rodzajów kroków. Wszystkie cierpienia jakie przychodziły na naszego Pana były z powodu Jego lojalności Słowu Bożemu i wypływały z takiej lojalności. Tak jak wierność charakteryzowała każdą fazę tych sześciu rodzajów kroków i każdą część postępu w każdej fazie tych kroków oraz w całości każdej fazy, a w ten sposób była wiecznie obecną łaską w Jego charakterze, tak samo wierność charakteryzowała każdy szczegół siódmego rodzaju kroków, które Jezus przedsięwziął w podróży po wąskiej ścieżce. Wierność była nie tylko Jego uniwersalną łaską, tzn. taką, która działała przez każdy zarys i wyraz Jego dyspozycji, myśli, motywów, słów i czynów w Jego otoczeniu oraz wśród wpływów działających na Niego we wszystkich sześciu rodzajach kroków jakie czynił po wąskiej ścieżce; lecz wierność była także w ogólności Jego ostatnią łaską przenikającą każdą fazę siódmego rodzaju kroków w Jego postępowaniu po wąskiej ścieżce. Niepodobna pomyśleć o jakimkolwiek doświadczeniu, które by nie było całkowicie przeniknięte przez tę Jego wierność. To zaś jej przenikanie było doskonałe w tym sensie, iż było całkowite i bez uszczerbku. Jest to zupełnie co innego przedsięwziąć sześć rodzajów kroków wśród sprzyjających, łatwych, przyjemnych, zachęcających, przyjaznych i ułatwiających doświadczeń, a zupełnie co innego przedsięwziąć je wśród niesprzyjających, ciężkich, nieprzyjemnych, zniechęcających, nieprzyjaznych i przeciwnych doświadczeń. Jezus przedsięwziął te kroki wśród obu rodzajów takich doświadczeń; w związku zaś z drugimi rodzajami doświadczeń musiał praktykować znoszenie zła. Niektóre szczegóły odnośnie tych drugich rodzajów doświadczeń posłużą do wyjaśnienia siódmego rodzaju kroków na Jego wąskiej ścieżce — doskonałego znoszenia zła z powodu lojalności Słowu Bożemu w czasie przedsiębrania poprzednich sześciu kroków.
Wiele było rodzajów doświadczeń, wymagających znoszenia zła, które Mu przypadły w udziale. Jednym z nich były straty. Stracił On Swą reputację, wygodę, bezpieczeństwo, własność, siłę, wpływ na wielu, prawo samoobrony, zdrowie i życie i każdy ze Swych społecznych przywilejów, jeśli chodzi o ludzki szacunek. Jego ludzkie zalety łączące się z większym przywiązaniem do szacunku znacznie