Teraźniejsza Prawda nr 216 – 1964 – str. 69

ŚW. FILOMENA – ODRZUCONA „ŚWIĘTA”

      Wielkie przerażenie powstało trzy lata temu, kiedy Watykan ogłosił, że imię „Św. Filomena, panna męczennica” zostało skreślone z religijnego kalendarza kościelnego, ponieważ nie było dowodu, że ona kiedykolwiek istniała. Wywołało to wielkie zamieszanie, tak wśród duchowieństwa jak i osób świeckich. Prasa światowa szeroko się na ten temat rozpisywała, szczególnie w Ameryce i w Europie.

      Fotografia nadesłana telegraficznie przez Associated Press przedstawiała tęgiego irlandzkiego księdza ze stanu Massachusetts (Stany Zjednoczone) wlokącego ze swego kościoła naturalnej wielkości posąg św. Filomeny. Posąg biednej nabożnej dziewicy, z oczami wzniesionymi w górę i złożonymi w nabożnej modlitwie rękoma, został bezlitośnie wyrwany z jej zaszczytnej niszy przez krzepkiego księdza i wyrzucony na śmietnik, jak każdy inny kawałek starego stłuczonego gipsu. Co za degradacja! Dziwny to widok patrzeć w jaki sposób obchodzi się on z posągiem „świętej”, przed którą poprzednio zginał kolana, oddając jej cześć (2 Moj. 20:5)! Jednego dnia będąc na zaszczytnym miejscu w sanktuarium, otrzymując cześć wiernych i wstawiając się za nimi przed trybunałem niebieskim — następnego dnia imię jej wymazane z kościoła, nad którym miała pieczę tak długo, jej witraż usunięty, a posąg zepchnięty na śmieci!

      W Quebec, w jednej z prowincji kanadyjskich pogrążonej w zabobonach i czczeniu aniołów Katolicyzmu, gdzie ilość „świętych” jest prawie tak duża jak ilość połączonych razem miast i wsi, gdzie wizerunki przewyższają liczebnie słupy oświetleniowe, powstało wielkie przerażenie. Miało ono miejsce szczególnie w dwóch cieszących się powodzeniem miastach, w których święta Filomena była patronką i oczywiście dobrze się ze swego obowiązku wywiązywała. Obecnie została spalona! Z rozporządzenia Watykanu! Kto teraz będzie doglądał tych miast? Co czynić? Burmistrz jednego z tych miast uroczyście oświadczył, że zwoła ojców miasta, aby wspólnie zadecydowali o imieniu innej świętej patronki. Będzie to, oczywiście, zależne od księdza danej parafii, który z kolei podlega arcybiskupowi Montrealu, a ten znowu poddany jest papieżowi. Burmistrz drugiego miasta odwołał się bezpośrednio do decyzji papieża.

      A co z tysiącami małych katolickich dziewcząt, co z ich matkami i babciami nazywanymi tak dla „świętej” Filomeny i poruczonymi pod jej specjalną opiekę i wstawiennictwo? Kto teraz będzie miał pieczę nad nimi? Czy w dalszym ciągu mają być nazywane imieniem ich patronki, po odrzuceniu jej przez nieomylnego „Ojca Świętego” w Rzymie twierdzącego, że ona nigdy nie istniała? Czy to wszystko było bujdą? Czy te niezliczone modlitwy zanoszone do niej. z których wiele zdawało się być wysłuchanymi, były wszystkie na próżno — zbyteczne? A co z tą nieomylnością „Ojca Świętego”, który pierwszy zatwierdził wywyższenie tej nie istniejącej „świętej”? Co z wszystkimi nieomylnymi „Ojcami Świętymi”, którzy zanosili modły do tej św. Filomeny, uznając ją i zachęcając drugich, by tak samo czynili? A teraz inny nieomylny „Ojciec Święty” mówi, że ona nigdy nie istniała! Jak może on tak sprzeciwiać się wszystkim innym nieomylnym „Ojcom Świętym” i samemu być nieomylnym? Niewątpliwie, niektóre szczere umysły ośmielające się myśleć indywidualnie, zadają sobie takie pytania.

„RZEKOMI ŚWIĘCI. RELIKWIE I LICZNE RELIKWIARZE”

      Jest rzeczą naprawdę godną uwagi, że poprzedni papież (Jan XXIII) ośmielił się ogłosić, iż nie ma dowodu na to, że „św. Filomena” kiedykolwiek istniała, pomimo że czciło ją tysiące wiernych i że w przeszłości była czczona przez liczniejsze jeszcze tysiące wiernych. Należy żywić nadzieję, że papież będzie trwał w tym postępowaniu i że zdemaskuje i unieważni wiele innych tzw. „świętych”, z ich długotrwałymi niedorzecznymi baśniami i legendami.

      Pan Stanisław Twardy, pisząc w The Globe and Mail (Toronto) podaje myśl, że wkrótce ten sam autorytet papieski „zdegraduje” wielu innych zmyślonych „świętych, relikwii i relikwiarzy”. Pomiędzy nimi wymienił on „Dom Loretański” — miejsce, w którym rzekomo miała się urodzić Maria, który, jak się utrzymuje, był przeniesiony w całości przez aniołów do różnych miast włoskich, a w końcu do jego obecnego miejsca we Włoszech. Drugi znany europejski relikwiarz mający ulec zdemaskowaniu znajduje się w Compostella, w Hiszpanii, gdzie jak twierdzi się, aniołowie mieli przynieść szczątki Św. Apostoła Jakuba. Papież Leon XIII oficjalnie zagwarantował prawdziwość tej historii w bulli papieskiej. W oczekiwaniu na inspekcję papieską i oficjalny werdykt, jest jeszcze wielka ilość drzewa, o którym się mówi, że pochodzi z krzyża, na którym ukrzyżowano Chrystusa (powiadają, że jest go tyle, iż można by wybudować z niego kilka domów), wraz z beczułkami gwoździ mającymi pochodzić z tego samego krzyża. Nie mówiąc już nic o wielu korcach kości „świętych”, wycinków z ich paznokci, włosów z brody itd.

      Wielu inteligentnych rzymsko-katolików zaczyna rozumieć te okłamywania oraz w jaki sposób ich nabożeństwa zostały skomercjalizowane, tak jak inni rzymsko-katolicy zrozumieli to już kilka stuleci temu. Na przykład jeden z najwybitniejszych pisarzy rzymsko-katolickich szesnastego stulecia, Erazm z Rotterdamu, któremu był nawet proponowany kapelusz kardynalski, lecz którego on nie przyjął, walczył o reformę, a w swojej słynnej książce „Pochwała Szaleństwa” ostro krytykował odrażające zabobony, podtrzymywane przez wielu w systemie papieskim. W sposób dowcipny i ostry tak pisał: „Mówię o tych, którzy lubią słuchać lub opowiadać wszystkie te śmieszne

poprzednia stronanastępna strona