Teraźniejsza Prawda nr 215 – 1964 – str. 59
interesowych ani kompanii dla prowadzenia swego posłannictwa.
(17) Twierdzenie, że Kościół nie może osiągnąć swojego zadania bez takiej organizacji oznaczałoby, że Bóg niedbale go ustanowił, że nie pouczył go przez swoich natchnionych pisarzy, ustnie ani w Piśmie Świętym, aby korzystał z przywilejów korporacji lub kompanii interesowych, sankcjonowanych przez Cesarstwo Rzymskie w czasach Jezusa i Apostołów i że w ten sposób zaniedbał dania mu kompletnej organizacji dla jego posłannictwa. Twierdzenie takie oznaczałoby, że wszyscy Antychryści mieli słuszność robiąc dodatki do pierwotnego urządzenia Kościoła, że prawdziwy Kościół był w błędzie protestując przeciw takim dodatkom oraz, że ludzie są mądrzejsi od Boga, gdy idzie o „praktyczność”! Z pewnością wierni Boży nie zgodzą się na to, że Kościołowi potrzebne są łubki, bandaże, klamry, podpory, krokwie i laski ludzkich organizatorów, aby mógł prowadzić swoje posłannictwo! Czyż nie jest to koniecznością, iż każda praca dla której jest absolutnie konieczna jakakolwiek obca organizacja, musi być pracą obcą dla danego Kościołowi od Boga posłannictwa? Biblia, Rozum i Historia — tak świecka jak i religijna — łącznie odpowiadają na to pytanie w sposób twierdzący (F 284, par. 1; F 294, par. 1),
BARDZO WIELE ZNACZĄCY FAKT
(18) W figurach Starego Testamentu nie znajdujemy nic, co symbolizowałoby, że Małe Stadko będzie potrzebowało obcej dla siebie organizacji, celem urzeczywistnienia swego posłannictwa; podobnie w Nowym Testamencie nic na ten temat nie znajdujemy. W symbologii Pisma Świętego organizacje są przedstawione przez wozy. To samo słowo używane jest do tłumaczenia kilku słów hebrajskich. Nigdzie jednak nie użyto wozów jako symbolów na narzędzia, jakich Małe Stadko miało używać z Boskim uznaniem do prowadzenia swojej pracy; na przykład kapłani nie używali niczego podobnego do pomocy w swojej pracy, chociaż Lewici Meraryccy używali czterech a Lewici Gersoniccy dwóch wozów w swojej pracy (4Moj. 3:18-21, 27, 33; 7:1-9). Hebrajski wyraz agalah (w polskim tłumaczeniu „wóz”) w angielskim tekście tego ustępu jest przetłumaczony „wagon”; a w Ps. 46:10 oddano go angielskim słowem „chariot”, to znaczy powóz, rydwan. Sześć tych powozów zdaje się symbolizować sześć towarzystw, które pozaobrazowi Lewici Meraryccy i Gersoniccy uznają za pożyteczne dla swojej pracy. Cztery z tych organizacji są dla pozafiguralnych Merarytów, a to jak następuje: W.T.B. & T.S., I.B.S.A., P.P.A. (Towarzystwo Kazalnicy Ludowej) i Głos Eliasza. Pozostałe dwie są dla pozafiguralnych Gersonitów: P.B.I. z Ameryki i B.S.C. z Anglii. Godzi się zauważyć, że Kaatyci — podobnie jak kapłani — także nie mieli powozów danych im do służby, co oznaczało fakt, że jedna z trzech ogólnych grup Wielkiego Grona nie będzie w czasie Epifanii używać korporacji ani towarzystw dla swej ogólnej pracy.
(19) Zgodnie z tym, Stary i Nowy Testament ignorują wszelkie organizacje z wyjątkiem własnej konstytucji Kościoła, koniecznej do prowadzenia jego pracy. Nie jest to wcale przeoczenie, lecz raczej wymowny fakt, że Bóg, opisując kompletnie całą organizację Kościoła, celowo pominął wzmiankowanie innego ciała, towarzystwa, kompanii lub korporacji w Kościele i chciał aby rozumiano, że żadna z nich nie była potrzebna Kościołowi dla wykonywania celów jego posłannictwa. W ten sposób dostrzegamy, że Kościół przez swoich ogólnych sług, wspomagany przez świętych w ogóle, jest doskonale zorganizowany do pomyślnego prowadzenia ogólnych spraw swego posłannictwa, a także przez tych samych ogólnych sług i sług zborów lokalnych oraz przez wszystkich świętych w tych zborach i poza nimi — do pomyślnego wypełniania lokalnych spraw swego posłannictwa. Przeto Kościół powinien odmówić przyjęcia służby wszelkich hierarchii, ogólnych rad, synodów, ogólnych zgromadzeń, konferencji, prezbiteriów, wydziałów, korporacji, komitetów itd., które starają się kontrolować jego pracę, jako dodatki do Boskiego urządzenia Kościoła i jako niepotrzebne i szkodliwe dla jego posłannictwa.
(20) Wszyscy badający Biblię zgodzą się, że — o ile się tyczy ustępów biblijnych i faktów — rzecz przedstawia się tak, jak ją opisaliśmy; te z nich, które były wzmiankowane powyżej dowodzą tego ponad wszelką wątpliwość. Niemniej decydujące są fakty z historii Kościoła. Rozpoczęcie podkopywania wyżej opisanej organizacji Kościoła zaczęło się od tego, że biskupi stali się oddzielnym zakonem od starszych czyli prezbiterów w Kościele, a „kler” odrębnym od „laików” czyli osób świeckich. Każdy Kościół zaprzestał posiadania wielu biskupów tzn. prezbiterów — starszych zborowych (Dz.Ap. 20:17, 28; Filip. 1:1; Tyt. 1:4-6 [1Tym. 3:1—15 wzmiankuje tylko dwa rodzaje sług lokalnego Kościoła]) i zaczął w drugim stuleciu mieć tylko jednego biskupa, postawionego nad starszymi i diakonami. Biskupi ci dla dobra swojej władzy zaczęli zwoływać synody, czyli rady prawodawcze, dla rzekomego wspólnego dobra — nie Kościoła, który jest Jego Ciałem, lecz Kościołów całych okręgów i prowincji. Pierwszy z tych synodów odbył się w 166 A.D. Synody te dowodzą, że Kościoły były zewnętrznie zorganizowane jeden z drugim, a to jest rzeczą obcą dla Wieku Apostolskiego. Nad tymi „prowincjami Kościoła” przed upływem wielu dziesiątek lat stanęli arcybiskupi, których władza nadal wzrastała. Wszyscy ci arcybiskupi, rozproszeni po trzech terytorialnych częściach Cesarstwa Rzymskiego, stali się w trzecim wieku podlegli patriarchom, których było wówczas trzech: jeden w Rzymie, jeden w Antiochii i jeden w Aleksandrii.