Teraźniejsza Prawda nr 212 – 1964 – str. 15

ofiarowania dwóch pozafiguralnych chlebów obracania w skończonym obrazie. Brat Johnson jako wódz Kapłanów (E. tom 10, str. 479, linia 2), był pierwszym członkiem bochenka chleba danego na obracanie przedstawiającego Małe Stadko, a brat R.G. Jolly, wódz dobrych Lewitów, był pierwszym członkiem bochenka chleba danego na obracanie przedstawiającego Wielkie Grono w skończonym obrazie, który odtąd rozpoczyna się dokonywać (E. tom 10, str. 585). Z tego widzimy, że pozafiguralny dzień Zielonych Świątek, w którym Jezus ofiarował Bogu dwa pozafiguralne chleby na obracanie w ich pierwszych członkach, co wskazywało, że ci dwaj bracia byli Nowymi Stworzeniami, i że w skończonym obrazie, oni obaj będą wierni aż do śmierci, z których pierwszy będzie członkiem Małego Stadka, a drugi członkiem Wielkiego Grona (Ter. Prawda 1948, str. 5, par. 2, linia 18; Ter. Prawda 1949, str. 47; E. tom 14, str. 270; P.’51, str. 140, par. 8) i że ten drugi jako „wódz dobrych Lewitów” pozafiguralny Benjamin (E. tom 10, str. 646; P.’43, str. 79, kol. 2, linia 16), jest także „pierwszym z Wielkiego Grona pokazanym w chlebie na obracanie, w skończonym obrazie”.

CHRYSTUS — JEGO WĄSKA ŚCIEŻKA

(E. tom 15, rozdz. 2)
(Ciąg dalszy z T.P. 1963, 93)

      Jego wygląd i sposób obejścia musiały być wiecznym błogosławieństwem dla wrażliwych dusz widzących Go. Dobroć ta nie tylko przejawiała się w sposób aktywny w Jego życiu, lecz również w sposób pasywny, jak to widzimy w Jego reakcjach na niewiarę ludu, niezrozumienie, błędy i winy Jego uczniów oraz w czasie mąk ukrzyżowania, gdy modlił się za Swych dręczycieli, jak również w pocieszę udzielonej skruszonemu złodziejowi i w trosce o przyszłość Swej matki. Zadowolenie było także łaską trzeciorzędną, przejawianą przez Jezusa w Jego Świętym Duchu. Nigdy nie słyszymy nawet najmniejszej skargi z Jego ust na ciężki los. Nie skarży się na tych, którzy Go tak ciężko skrzywdzili. Nawet w Jego sercu nie było najmniejszego niezadowolenia lub skargi; był On zadowolony ze Swego losu pomimo ciężkich i smutnych przeżyć, pomimo strat, rozczarowań, udręki, głodu, zimna, braków, trudności, bólów, cierpień i prześladowań jak również końcowych mąk i znieważania. On nie chciałby aby było inaczej niż to miało miejsce, chyba jedynie wtedy gdyby Jego Ojciec tak chciał. Nawet gdy się lękał, czy wytrzyma w sposób doskonały w Swym Świętym Duchu wstyd, zniewagi i cierpienia Swych ostatecznych doświadczeń, nie pragnął ich uniknąć z wyjątkiem, gdyby było to zgodne z wolą Ojca. A gdy Ojciec wskazał Mu, że chciał aby przeszedł przez te doświadczenia, Jezus z zadowoleniem w sercu czekał na nie; a przechodząc przez takowe znosił ostateczne męki z zadowoleniem w sercu, które sprawiało, iż zachowywał największy spokój.

      Łagodność, również jako łaska trzeciorzędna, była stałą cechą charakteru naszego Pana zarówno jako człowieka jak i Nowego Stworzenia. Zaleta ta jest widoczna, gdy miał do czynienia z dziećmi, które „pociągał” Swą łagodnością, bo gdyby jej nie miał nie przy szły by one do Niego. Przejawiała się ona w Jego zachowaniu się względem kobiety oskarżonej o cudzołóstwo i jej oskarżycieli. Jak łagodnym był On w Swych strofowaniach i poprawianiu tych, którzy przez słabość albo ignorancję, lub z obydwóch powodów zeszli z prawej drogi! Z jaką łagodnością dokonywał cudów! Jak łagodnie pocieszał znajdujących się w żałobie, np. Marię i Martę! „Trzciny nadłamanej nie dołamał, ani lnu kurzącego się nie dogasił” (Izaj. 42:3). Ten duch łagodności był błogosławieństwem dla pokutujących, opuszczonych i nieszczęśliwych. Gdyby nie miał ducha łagodności, kobiety nie byłyby ostatnimi u stóp krzyża i pierwszymi przy Jego grobie. Niewątpliwie łagodność Jego była czynnikiem pociągającym takich ludzi jak Józef z Arymatyi należący do Sanhedrynu i Nikodem; ona też musiała sprawić, iż setnik zawołał z przekonaniem: „Prawdziwieć ten był Synem Bożym!” Również rezygnacja była łaską trzeciorzędną w Jego Duchu Świętym, którą stosował we wszystkich odpowiednich okolicznościach. Łaska ta objawiała się, gdy z całą stanowczością skierował się do Jerozolimy wiedząc, że przecież oczekiwało Go tam ukrzyżowanie połączone ze strasznym męczeństwem. Odczuł rezygnację, gdy zapłakał nad zaślepieniem ludności Jerozolimy i zbliżającym się jej zniszczeniem. Okazał rezygnację, gdy dowiedział się, iż ma być zdradzony przez jednego z Dwunastu przez Siebie wybranych. Okazał rezygnację, gdy ukazał Mu się cień krzyża w całej potworności, a widząc ten cień zawołał: „Terazci dusza moja zatrwożona jest; i cóż rzekę? Ojcze! zachowaj mię od tej godziny; alemci dlatego przyszedł na tę godzinę. Ojcze! uwięlbij imię twoje”. (Jan 12:27,28). Zwróćmy uwagę na myśl zawartą w powyższych słowach. Dusza Jego doznaje obaw i udręczeń na myśl w przeczuciu ostatecznych doświadczeń; przez chwilę nie wie co ma powiedzieć. Wtedy Jego biedne, człowieczeństwo, poświęcone na ofiarę, drżąc przed przyszłością, pragnie być zwolnione z przechodzenia tych fatalnych przeżyć i dlatego woła: „Ojcze! zachowaj mię od tej godziny”; ale natychmiast Jego Nowe Stworzenie objawia się z mocą: „alemci dlatego [aby dać ofiarę za grzechy] przyszedł na tę godzinę”. Następnie Nowe Stworzenie w pełni rezygnacji obejmuje pełną kontrolę nad sytuacją pragnąc, by bez względu na cenę dla Niego Bóg był uwielbiony: „Ojcze! uwięlbij imię twoje”. Ta sama rezygnacja przejawiała się czynnie w krwawym poceniu się w Ogrójcu, w pojmaniu Go, w niesprawiedliwym oskarżaniu i sądzeniu Go przez władze religijne i świeckie, w czasie szyderstw, biczowania, niesienia krzyża, w ukrzyżowaniu, w agonii i śmierci!

      Umiarkowanie jest także łaską trzeciorzędną znamionującą Go. Łaska ta sprawiała, iż przybierał konserwatywne, mądre poglądy dotyczące zasad, osób i rzeczy, działając zgodnie z tą łaską.

poprzednia stronanastępna strona