Teraźniejsza Prawda nr. 224 – 1966 – str. 14
wszechobejmującą, zadowalającą umysł i dającą pokój sercu Prawdę. Jak ujmująco zeswatał On nas, abyśmy się stali Oblubienicą Jezusa — „Słuchajże córko, a obacz i nakłoń ucha twego, a zapomnij narodu twego i domu ojca twego. A zakocha się król w piękności twojej, albowiem On jest Panem twoim; przełóż kłaniaj się przed Nim”. Czy oferta małżeńska była kiedy przyobleczona w bardziej miłe i ujmujące wyrazy od tych? A więc namówił On nas do narzeczeństwa z Jezusem i na pewno prowadzi nas najprzyjemniej do przygotowywanego obecnie dla nas domu Oblubieńca. Jak przyjemnymi były Jego usposobienie, słowa, czyny i zachowanie, gdy dawał nam prezent narzeczeński — uszy ku słuchaniu, ręce do działania, ozdobną wolę i szatę weselną w ozdobie świętobliwości? Przyjemna naprawdę jest Jego postawa, przyjemne są Jego dzieła i czyny w stosunku do nas, gdy nas rozwija w każdym dobrym słowie i uczynku. Jak czarująco ponętne są Jego słowa, gdy jesteśmy zmęczeni i obciążeni: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzyście spracowani i obciążeni, a ja wam sprawię odpocznienie”. Kiedy uciski jak wielka powódź chciałyby zalać i zatopić nas, najprzyjemniej mówi nam On: „Gdy pójdziesz przez wody będę z tobą, a jeśli przez rzeki nie zaleją cię”. Podczas burzy On upewniające mówi nam: „Jamci to jest nie bójcie się”. W naszych walkach z grzechem, błędem, samolubstwem i światowością, wzmacnia nas pociechą, że ta walka jest Pańska i że On pójdzie na przedzie z nami. W każdym doświadczeniu życiowym, czy będzie ono pomyślne lub przykre, lekkie lub ciężkie, przyjemne lub nieprzyjemne, radosne lub smutne, sprawiające zadowolenie lub bolesne, okazuje się nam On jako łaskawy, pociągający, przyjemny i miły Bóg. Okazuje, że jest On naszym Ojcem i naszym Pomocnikiem, naszym Miłośnikiem i naszym Przyjacielem, naszym Zachowawcą i naszym Żywicielem, naszym Nauczycielem i Trenerem, naszym Pocieszycielem i Tym, który nas zachęca, a w tym wszystkim, przez to wszystko i przy tym wszystkim, On zawsze pozostaje naszym wiecznie łaskawym i pociągającym Bogiem.
Cóż w tym dziwnego, że tak miłosierna i miła istota jak Bóg, pozyskuje wielu i podtrzymuje ich nie fizycznymi węzłami, lecz węzłami umysłu i serca? Czy jest rzeczą dziwną, że teraz gdy grzech ma przewagę najlepsze umysły i serca są niezłomnie pociągane do Niego? Cóż w tym dziwnego, że On jeszcze pozyska Sobie miliardy z upadłego rodzaju ludzkiego i miriady upadłych aniołów w wiecznych węzłach świętej lojalności? Utrzymywać stosunki z Nim we wzajemnym duchu, znaczy stać się pozyskanym przez Niego i dla Niego. Mieć społeczność z Nim, to znaczy zachwycać się Nim, cenić Go i trzymać się Go. Znać Go, to pragnąć być wiecznie połączonym z Nim. Odczuwać Jego łaskę, znać Jego szczodrobliwość, doznawać Jego łaskawości i cieszyć się Jego uśmiechem, to mieć niewymowną radość, pokój nie do pojęcia i niebo na ziemi. Jego zgodność oświeca nasze noce i upiększa nasze dni, zamienia nasze zimy w wiosnę i czyni nasze grudnie tak przyjemnymi jak maj. Zwyciężeni poczuciem Jego powabu,
kol. 2
zapominamy o swoich smutkach, żegnamy się ze swoimi kłopotami, triumfujemy w naszych doświadczeniach i zwyciężamy w walkach życiowych. W Jego łasce, wyrażającej się w Jego zgodności, znajdujemy życie i zdrowie, pokój i radość, wiarę i wzrok, nadzieję i owoc, miłość i rozkosz, braterstwo i Ojcostwo! Pismo Św. przypisując Jemu najwyższego stopnia długie znoszenie, pobłażliwość, przebaczenie, szlachetność, wielkoduszność, szczodrobliwość, łagodność, miłość, pokój, radość i łaskawość, opowiada nam o Jego wyższości w zgodności. Chwalimy, czcimy i uwielbiamy Go za jeszcze jedną z Jego wspaniałych niższych pierwszorzędnych łask — za Jego zgodność. A nasza pochwała, cześć i uwielbienie dla Boga powinny być tak serdeczne, abyśmy pragnęli i codziennie usiłowali stawać się podobni Jemu w niższej pierwszorzędnej łasce zgodności, zalecie, która uczyni nas błogosławieństwem dla drugich, siłą dla nas samych, i czcią dla Boga.
Tym omawianiem naszego tematu w poprzednich częściach tego rozdziału, skończyliśmy rozważanie nad samolubnymi niższymi pierwszorzędnymi łaskami charakteru Bożego, a w dalszej części tego rozdziału zaczynamy badanie społecznych niższych pierwszorzędnych przymiotów charakteru Bożego. Różnica miedzy tymi dwoma szeregami pierwszorzędnych przymiotów charakteru polega na tym, że gdy samolubne niższe pierwszorzędne przymioty mają za swój cel własną osobę, to społeczne niższe pierwszorzędne przymioty mają swoje zainteresowanie w drugich. Toteż poczucie własnej godności, zamiłowanie do pochwały, pokój itd., pod pewnymi względami mają za swój cel zainteresowanie własną osobą, podczas gdy małżeńskość, przyjaźń, miłość rodzicielska itd., mają za swój cel zainteresowanie w drugich. Są pewne postacie łask społecznych, których Bóg nie posiada, np. miłości do przeciwnej płci, miłości do rodziców oraz miłości do braci i sióstr. Nie ma żadnej płci w Bogu, nie ma też w Nim miłości płciowej. Nie ma On rodziców, braci lub sióstr, a zatem nie ma On odpowiednich zalet — miłości do rodziców, braci i sióstr. A więc są pewne uczucia posiadane przez ludzi, których Bóg nie ma. A ponieważ są to takie uczucia, które opierają się na różnicach ich natur, więc pod pewnymi względami charakter Boży różni się od charakteru ludzkiego. Jednak oprócz zamiłowania do pokarmu i napoju, którego fizyczna budowa człowieka zawsze będzie wymagać aby go posiadał, te różnice ustaną, gdy człowiek osiągnie zupełną doskonałość i skrystalizowany charakter. Albowiem wtedy w rodzaju ludzkim płeć przestanie istnieć (Łuk. 20:35—37), a węzły rodzinne będą wchłonięte w pokrewieństwo rodzinne Chrystusa i Kościoła jako rodziców udoskonalonego rodzaju ludzkiego, którego wszyscy członkowie będą wtedy braćmi.
Chociaż nie ma żadnej płci w Bogu i chociaż nie ma On żony w naszym znaczeniu tego słowa, niemniej jednak Boskie stosunki do przymierzy, dzięki którym rozwija On Swoje dzieci są według Pisma Świętego przedstawione jako stosunki męża do żony. Z tego względu jest On przedstawiony jako małżonek przymierza, które