Teraźniejsza Prawda nr. 224 – 1966 – str. 5

okazać oburzenie na wykroczenie i zdają się mieć przyjemność w ukaraniu winowajcy.

      Lud Pański nie powinien posiadać ducha nietolerancji. My powinniśmy mieć litość, sympatię i wyrozumienie, gdy rzeczy biorą zły obrót i powinniśmy okazać odpowiednią pobłażliwość dla tych, którzy są przestępcami. Im więcej posiadamy ducha długiego znoszenia i ducha pobłażliwości, tym trudniej będzie nas pobudzić do niesprawiedliwego gniewu. Kiedykolwiek duch miłości przeważa, to jego posiadacz niełatwo daje się pobudzić do uczynienia lub powiedzenia czegoś niesprawiedliwego lub nieprzyjemnego.

      Bóg w Swojej sprawiedliwości i miłości lituje się nad nami w naszym, upadłym stanie tak, jak ojciec lituje się nad dziećmi. „Onci zaiste zna, cośmy za ulepienie; pamięta, żeśmy prochem” (Psalm 103:13, 14). W miarę jak rozwijamy i ćwiczymy się w Boskiej miłości, będziemy stawali się długo znoszącymi i pobłażliwymi wobec drugich szukając dobrego zamiaru serca, zamiast szukać niedoskonałości upadłego ciała. Miłość będzie nam przypominała, że chociaż ktoś może być w błędzie, to jednak nie wynika z tego, iż jest on winny. Może nie zrozumiał on sprawy właściwie albo jego sąd mógł nie być najlepszy z powodu odziedziczonej słabości, nad którą nie ma kontroli. Przed potępieniem kogokolwiek powinniśmy upewnić się, czy jest on winny. Sprawiedliwość wymaga uprzedniego zbadania sprawy, zanim wydamy wyrok. Miłość zaś pobudza nas do okazania tyle litości w danym wypadku, ile tylko jest możliwe.

      Choć Bóg jest uosobieniem miłości, to jednak Pismo Św. mówi nam, że wiele razy był On pobudzony do gniewu. Niejednokrotnie synowie izraelscy pobudzili Boga do gniewu, gdy przechodzili przez puszczę (Psalm 78:40, 56; 95:7—11). Skłonności tego narodu do bałwochwalstwa sprowadziły na niego gniew Boży i zaprowadziły go do niewoli babilońskiej (Jer. 7:17—20). W końcu odrzucenie przez ten naród i ukrzyżowanie naszego Pana Jezusa Chrystusa sprowadziły nań „gniew aż do końca” (1Tes. 2:15, 16) i były powodem rozproszenia go na wszystkie strony ziemi.

SPRAWIEDLIWY GNIEW – WŁAŚCIWYM UCZUCIEM

      Naśladując i rozwijając w sobie Boską miłość, nie powinniśmy być ludźmi niewzruszonymi, którzy nie czują żadnego oburzenia na niesprawiedliwość. Brak zdolności właściwego oburzenia oznaczałby brak posiadania siły moralnej i zgody z Bogiem. O naszym Panu Jezusie jest powiedziane, że gdy zobaczył On niesprawiedliwy stan władców Jego ludu i widział ich niesprawiedliwe postępowanie, to „spojrzał po nich z gniewem i zasmucił się nad zatwardzeniem serca ich” (Mar. 3:5). Podobnie do naszego Pana nie powinniśmy mieć żadnej sympatii do tego wszystkiego, co nie jest w zgodzie z Bogiem. Powinniśmy jednak być starannymi, aby nie dozwolić naszemu sprawiedliwemu gniewowi na doprowadzenie nas do grzechu. Nie pozwólmy na to, aby słońce miało zachodzić na nasze rozgniewanie (Efez. 4:26).

kol. 2

      Mamy miłować sprawiedliwość a nienawidzić nieprawości. Osoba obojętna na nieprawość, obojętna na sprawy słuszne i złe, jest obojętna na charakter Boga, który jest miłością i który przeto sprzeciwia się wszelkim formom nieprawości. O naszym Panu Pismo Św. mówi: „umiłowałeś sprawiedliwość, a nienawidziłeś nieprawości; przetoż pomazał cię, o Boże! Bóg twój olejkiem wesela nad uczestników twoich” (Psalm 45:8). Wszyscy, którzy rozwijają charakter podobający się Bogu, którzy starają się osiągnąć dokładne podobieństwo Jego drogiego Syna, powinni odrzucić wszelką nieczystość i wszelką rzecz niesprawiedliwą. Nasz nowy umysł powinien zawsze sprzeciwiać się wszystkiemu, co jest złe.

      Z drugiej strony, jeśli posiadamy miłość, tak jak Bóg ją posiada, to będziemy nienawidzić niesprawiedliwość, lecz nie osobę czyniącą źle. Proporcjonalnie do tego jak miłość kontroluje nasz umysł i serce, będziemy czuć litość dla tych ludzi, którzy znajdują się w nieprawości, ponieważ powinniśmy pamiętać, że rodzaj ludzki odpadł od pierwotnej doskonałości. Powinniśmy myśleć kiedykolwiek jest to możliwe, że czynienie zła nie jest ich zamiarem, ich wolą, lecz że cierpią oni na niecną chorobę. Miłość jest miłosierna i stara się znaleźć warunki i okoliczności łagodzące. Miłość stara się dopomagać złoczyńcy i niełatwo jest pobudzana (nie jest porywcza) do gniewu (1Kor. 13:5—7).

      Słowo „porywać” znaczy pobudzać. Na innym miejscu Apostoł mówi: „Przypatrujmy się jedni drugim ku pobudzaniu się do miłości [agape] i do dobrych uczynków” (Żyd. 10:24). Miłość powinna mówić i czynić te rzeczy, które pobudzają do miłych słów, a niepowinna wywoływać gorzkości prowadzącej do gniewu, złości, złośliwości, walki i bluźnierstwa (Efez. 4:31, 32). Innymi słowy jest o wiele lepiej być czynicielem pokoju niż czynicielem sporu (Mat. 5:9; Żyd. 12:14). Jednak nie powinniśmy dążyć do pokoju za wszelką cenę (Jak. 3:17); powinniśmy raczej, jeżeli to jest możliwe, dążyć do pokoju gdzie zasady nie są objęte. Nie mamy czynić nic takiego, co mogłoby wywołać spór chyba, że uważamy, iż niewątpliwie wyniknie z tego pewne dobro (zauważ np. Dz. 23:6—11).

      -Stopień lub siła miłości, może być określona przez łatwość z jaką może ona być odchylona i wywołać opozycje lub niecierpliwość i gniew. Zauważyliśmy już, że mogą być chwile, „gdy cierpliwość przestaje być cnotą”, to znaczy wówczas, kiedy stoi ona na drodze prawdziwych interesów danej sprawy, gdzie miłość powinna podjąć kroki w celu naprawienia tego, co wydaje się być widocznym złem. Jednak powinniśmy pamiętać, że równowaga umysłu lub sądu z natury nie jest naszą. Doskonałość decyzji jest zaletą należącą tylko do naszego Ojca Niebiańskiego i naszego Pana Jezusa Chrystusa, a obecnie także do Małego Stadka w chwale.

      Bóg nie daje się pobudzić do gniewu przez żadną trywialną rzecz. On patrzy na serce. My jednak nie jesteśmy w stanie czytać serc i równowaga naszego sądu jest uboga, ponieważ zazwyczaj jesteśmy zbyt pochopni. Bardzo niewielu z nas zupełnie bierze pod uwagę okoliczności otaczające nas i tych z którymi mamy do

poprzednia strona – następna strona