Teraźniejsza Prawda nr 535 – 2015 – str. 55

się chwilowo przyjemne, lecz bolesne, później jednak wydaje błogi owoc sprawiedliwości tym, którzy przez nie zostali wyćwiczeni” (Żyd. 12:11, BW). Jeśli jednak będziemy patrzeć nie na rzeczy widzialne – samolubne i światowe, ale na niewidzialne – nasze obecne i przyszłe duchowe błogosławieństwa, to możemy się radować i radujemy się pośród niepomyślnych doświadczeń, jeśli nawet nie z nich samych. „Dlatego nie słabiejmy, ale choć się też nasz zewnętrzny człowiek kazi, wszakże on wewnętrzny się odnawia ode dnia do dnia. Albowiem ten króciuchny i lekki ucisk nasz nader zacnej chwały wieczną wagę nam sprawuje; Gdy nie patrzymy na rzeczy widzialne, ale na niewidzialne; albowiem rzeczy widzialne są doczesne, ale niewidzialne są wieczne” (2Kor. 4:16-18, Rzym. 5:3-5).

      Naturalnie, łatwo jest nam radować się w przyjemnych doświadczeniach. Tylko ktoś niespełna rozumu by tego nie czynił. Jednakże naszym przywilejem jest weselić się w Panu, gdy z ludzkiego punktu widzenia wszystko się wali. Silny i pouczony chrześcijanin właśnie wtedy odczuwa radość, bo wie, że wszystkie rzeczy dopomagają ku dobremu tym, którzy miłują Boga (Rzym. 8:28). Jeśli jesteśmy przebudzeni, żywo będziemy cieszyć się w tych w ludzkim pojęciu niesprzyjających, trudnych, nieprzyjemnych i niepomyślnych chwilach. Jeżeli wówczas się nie radujemy, dzieje się tak dlatego, że patrzymy na rzeczy widzialne, a nie na niewidzialne, co dowodzi, że żyjemy poniżej naszych przywilejów i otwieramy drogę diabłu, światu i ciału. Starajmy się więc usilnie, by zawsze być radosnymi chrześcijanami w każdych okolicznościach, niezależnie od tego, czy są one sprzyjające czy niesprzyjające, łatwe czy trudne, przyjemne czy nieprzyjemne, pomyślne czy niepomyślne.

      Radość jest potrzebna ze względu na Boga, na nas samych i na innych. Powinniśmy być radośni, ponieważ Bóg nakłania nas do tego i jest z tego zadowolony. Traktuje On to bowiem jako właściwą reakcję, jaką powinniśmy okazać za Jego liczne dobrodziejstwa dla nas. Zatem byłoby niestosowne, aby jego dzieci przez cały czas rozpaczały. Nasze smutki, z wyjątkiem żalu za grzech, nie wyrażają uznania dla Boga, a raczej powątpiewanie w rodzinę, której On jest Głową. Radość jest także potrzebna ze względu na nas samych. Smutek ochładza miłe porywy duszy, a pogodne usposobienie je ogrzewa.

      Nasz drogi brat Johnson modlił się za pokutujących, którzy pragnęli, by święty Duch Boży odnowił się w nich (Ps. 51:10) i by dzięki Boskiemu karaniu mogli zachować swe stanowisko w sferze prawdy i jej ducha. Modlił się za spłodzonych z Ducha i za Młodocianych Godnych, którzy wyszli spod potępienia adamowego w poczytany sposób, pokutując za grzech i przyjmując Jezusa za swego Zbawiciela, przez co stali się usprawiedliwieni z wiary, a następnie poświęceni Bogu. Brat Johnson pragnął, aby Boży charakter, cześć, reputacja, urząd itd. stały się pieczęciami na ich sercach i umysłach dzięki Jego opiekuńczej mocy i wybawiającej sile. Modlił się, aby Bóg – gdy oni przychodzili do Niego w modlitwie i w harmonii z Jego zarządzeniami dotyczącymi Epifanii – wysłuchiwał ich i odpowiadał na ich prośby, gdyż takie samo prawo stosuje się do nowych stworzeń i do Młodocianych Godnych – „Prawo jedno będzie w ziemi urodzonemu i przychodniowi, który jest gościem między wami” (2Moj. 12:49).

      Miało to się dziać zgodnie z Bożą wolą i ich potrzebami, tak aby [Młodociani Godni] wraz ze Starożytnymi Godnymi, Maluczkim Stadkiem i Wielkim Gronem mogli być przygotowani – poprzez uczynienie swego powołania i wyboru pewnymi – do pomagania w wielkiej pracy błogosławienia wszystkich rodzin ziemi, aby klasa restytucyjna poznała Boga i Jego chwalebny charakter i nauczyła się Go czcić. Miało im to także umożliwić dostrzeżenie sposobu zorganizowania poszczególnych klas ludu Bożego w Epifanii oraz ich służby jako prawdziwych sług Bożych, aby wiedzieli, „że ten dom, który zbudowałem, nazywany jest twoim imieniem” (2Kron. 6:33, KJV).

      Dane nam jest obecnie zrozumienie na temat kolejnej wyróżnionej klasy, która weszła w relację przymierza z Jehową, nazywanej Poświęconymi Obozowcami Epifanii z ich wyższą częścią wspomnianą jako klasa Królowej Saby. Są oni powoływani w ramach specjalnego powołania w czasie, gdy grzech nadal ma przewagę, poświęcenie wciąż jest na śmierć, a jako przedtysiącletnie nasienie Abrahama, klasa ta otrzyma zmartwychwstanie sprawiedliwych. Są oni także teraz próbnie usprawiedliwieni przez wiarę w Chrystusa i przyjmowani przez Boga w poświęceniu (Przyp. 23:26) jako przedtysiącletnie nasienie Abrahama podlegające ziemskim zarysom Przymierza Potwierdzonego Przysięgą, jak również mają przywilej modlenia się do Boga i społeczności z Nim. Bóg wysoce ich uczci, gdyż okazują wierność w większej próbie niż ta, której będzie poddany ogół restytucjonistów. Otrzymają oni przywilej stania się specjalnymi współpracownikami Godnych i będą bardzo zdolnymi pomocnikami wobec świata ludzkości,

————–
w ramce
Samych siebie w miłości Bożej zachowajcie, oczekując miłosierdzia Pana naszego, Jezusa Chrystusa, ku żywotowi wiecznemu.
Judy 21
————–

poprzednia stronanastępna strona