Teraźniejsza Prawda nr 516 – 2011 – str. 9

bankom, budżet na rok 2010 zwiększył się o 9 procent, do kwoty 3,5 biliona dolarów. Na bony żywnościowe wydano o 27 procent więcej, ponieważ rekordowe liczby ludzi korzystały z programu, a na zasiłki dla bezrobotnych o 34 procent więcej, bowiem Kongres przyznał je także osobom pozostającym bez pracy od dłuższego czasu. Administracja przewiduje, że deficyt na rok budżetowy 2011, który rozpoczął się 1 października, wzrośnie do 1,4 biliona dolarów. W przeciągu kolejnej dekady osiągnie 8,47 biliona dolarów. Deficyty tego rzędu zawężą program działania administracji w przeciągu kolejnych dwóch latach i na pewno będą przedmiotem dyskusji w wyścigu prezydenckim w 2012 r.

      Pomimo prognoz amerykańskiego rządu przewidujących, że sytuacja finansowa i gospodarcza poprawi się, wiele znaków wydaje się wskazywać, że podniesienie się z deficytów, w jakie popadł kraj, zajmie przynajmniej dziesięć lat. Ponad rok temu liczba bezrobotnych wynosiła 15,4 miliona obywateli, a od tamtego czasu stale rosła. Oznacza to, że pracodawcy niechętnie zatrudniają nowych pracowników i więcej osób konkuruje ze sobą na rynku pracy; do tego problemu dokładają się ci, którzy opóźniają swoje przejście na emeryturę, a rosnące stopy procentowe także mają w tym swój udział. Wszystko to ma miejsce po dekadzie, podczas której stworzono stosunkowo niewiele nowych miejsc pracy, bowiem tylko 464 tysiące. Dla kontrastu, w latach 1989-1999 powstało 21,7 miliona nowych miejsc pracy.

      Wojna w Iraku oraz Afganistanie nadal wyczerpuje skromne zasoby finansowe Stanów Zjednoczonych. Mówiono o sprowadzeniu żołnierzy z Iraku z powrotem do kraju, ale większość z nich została skierowana do Afganistanu. Administracja znalazła się pomiędzy młotem i kowadłem, bowiem jeśli zdemobilizuje tysiące żołnierzy, to gdzie ci ludzie znajdą pracę? Wielu z nich miałoby trudności ze znalezieniem zatrudnienia, gdyż nie posiadają umiejętności poszukiwanych na rynku.

      Do rozterek finansowych w USA dokłada się dochodzenie prowadzone w kwestii metod i praktyk banków odnośnie zajmowania obciążonych nieruchomości. Zgłoszono zastrzeżenia co do wielu wiodących instytucji udzielających pożyczek, na skutek czego główni pożyczkodawcy do czasu zakończenia dochodzenia zawiesili zajmowanie obciążonych nieruchomości. Według prognoz, banki mają przejąć w tym roku ponad 1,2 miliona domów, o 200 tysięcy więcej niż w roku ubiegłym. Bank of America wstrzyma przejmowanie obciążonych nieruchomości w 23 stanach, w których potrzebna jest zgoda sądu i zobowiązał się przestrzegać stosownych procedur. Dwaj inni pożyczkodawcy, J.P. Morgan i Ally Financial zawiesili zajmowanie obciążonych nieruchomości. Sędzia stanowy ze stanu Maine udzielił reprymendy GMAC Mortgage w związku ze sposobem, w jaki przejmuje domy. Wszystkie te naganne praktyki wielkich korporacji dzisiejszej doby mają miejsce wśród rosnącego gniewu społeczeństwa i są jednym ze „znaków czasu”.

      Można zauważyć, że z ogromnymi trudnościami finansowymi zmaga się nie tylko rząd federalny, ale także wiele stanów. Na dowód można by zacytować nagłówek z gazety, brzmiący następująco: „Stan llinois stoi w obliczu nieuniknionej katastrofy pośród kryzysu budżetowego”. Stany Kalifornia i Nowy York nie pozostają daleko z tyłu ze swoimi coraz większymi, pochłaniającymi je rozterkami, a żaden stan nie wybrnął jeszcze z problemów finansowych. Stan Michigan jest w o tyle trudniejszej sytuacji, że Dział Pontiac firmy General Motors zbankrutował i po 80 latach zakończył działalność.

IZRAEL

      Wśród warunków panujących na świecie, wydarzenia na Bliskim Wschodzie nadal pozostają w centrum uwagi, bowiem liczne narody arabskie sprzeciwiają się istnieniu państwa Izrael i usiłują doprowadzić do tego, by w ogóle nie zajmowało żadnego terytorium w Ziemi Świętej. Stawanie w obronie Izraela już od bardzo dawna jest niemodne w Europie, a podobny trend rozwija się obecnie także w Ameryce. A po incydencie na pokładzie statku pełnego antyizraelskich działaczy, płynącego po Morzu Śródziemnym, trudno sobie wyobrazić, by możliwe było opowiedzenie się po bardziej niepopularnej stronie. W pokojowym świecie atak izraelskich komandosów na statek Mavi-Marmara nie zakończyłby się śmiercią dziewięciu osób i zranieniem dwudziestu. W idealnym świecie żołnierze zostaliby powitani na statku w pokojowy sposób. W spokojnym świecie żadne państwo, a już na pewno nie Turcja, do niedawna będąca sojusznikiem Izraela, nie sponsorowałoby i nie zorganizowałoby flotylli, której jedynym celem było stworzenie sytuacji nie do przyjęcia przez Izrael: zmuszenie go do tego, by dokonał wyboru i albo zrezygnował z polityki zapewniania sobie bezpieczeństwa poprzez blokadę morską, albo zaryzykował gniew świata.

poprzednia stronanastępna strona