Teraźniejsza Prawda nr 501 – 2007 – str. 20

którzy poświęcili się Bogu ma na celu ich sprawdzenie, wypróbowanie ich miłości, by stwierdzić, czy ich charakter jest utwierdzony, zakorzeniony i ugruntowany w sprawiedliwości i czy jest budowany w miłości, ukazałoby to nam wszystkie próby, trudności i pokusy w nowym świetle i bardzo pomogłoby nam w bojowaniu dobrego boju i w zwyciężaniu. Mówilibyśmy: „Jeśli poprzez te trudności Pan bada moją miłość i oddanie Jemu, to niezależnie od tego, jak są drobne lub jak istotne, pilnie wykorzystam je jako sprzyjające sposobności okazania mojemu Panu pełni mojej miłości i oddania Jemu i Jego sprawie.” Każda próba i każda przeciwność postrzegana w ten sposób okazałaby się błogosławieństwem. Jak mówi o tym Apostoł: „jeźliże potrzeba zasmuceni w rozmaitych pokusach, Aby doświadczenie wiary waszej daleko droższe niż złoto, które ginie, którego jednak przez ogień doświadczają, znalezione było wam ku chwale i ku czci, i ku sławie w objawienie Jezusa Chrystusa”. „Błogosławiony mąż, który znosi [wiernie] pokuszenie; bo gdy będzie doświadczony, weźmie koronę żywota, którą obiecał Pan tym, którzy go miłują”. (1Piotra 1:6, 7, Jakub 1:2, 12).

     A więc znowu jesteśmy zapewnieni, że ci, którzy miłują Pana i którzy z tego powodu otrzymają nagrodę Królestwa, będą tymi, których miłość została w pełni zweryfikowna przez próby i pokusy stojące na drodze do Królestwa. Ci, którzy nie miłują Pana z całego serca, w których samolubstwo lub jakiś inny bożek zajmuje pierwsze miejsce, zostaną zwiedzeni przez świat, ciało lub szatana i doprowadzeni do jakiejś formy buntu przeciwko Słowu Bożemu lub Boskiej Opatrzności. Będą mieli plany i teorie, które będą bardziej woleli od Boskiego Planu, a ich własne teorie i plany, gdy się je przeanalizuje, zwykle okażą się być oparte na samolubstwie albo ambicji, albo na złym duchu zawiści, nienawiści, zazdrości, itd.

     Wszyscy, którzy pozostaną, będą mieć ogólne usposobienie Chrystusa – wierność Jego Słowu obietnicy. Kiedy wiele głosów woła z różnych kierunków, odciągając od chrześcijańskiej drogi poświęcenia i samoofiary, upokorzenia i samozaparcia, oni, w odpowiedzi na pytanie Pana: „Czy i wy chcecie odejść?”, odpowiedzą tak jak Apostołowie dawno temu: „Do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa żywota wiecznego”. Nie znają innego miejsca, do którego mogliby pójść, nie zawracają, gdyż widzą jasno, że gdyby zawrócili, byłoby to z ich strony, jak opisuje to Pismo Święte, powrotem do „umytej świni”, do „tarzania się w błocie” (2Piotra 2:22). Usłyszawszy wezwania świata, ciała i diabła, dostrzegli również pustkę wszystkich ich fałszywych obietnic, i to, że żadna z nich nie może dać zadowolenia. Lecz w wezwaniu naszego Pana rozpoznali oni nie tylko prawość, sprawiedliwość, ale również nagrodę sprawiedliwości obiecaną poprzez Chrystusa – a mianowicie życie wieczne, którą on obiecał tym, którzy go miłują.

     Nigdzie więcej nie ma takiej obietnicy. Z żadnej innej strony nie pochodzi taka nadzieja, nie ma jej w żadnej innej służbie, dlatego jak moglibyśmy myśleć o angażowaniu się w jakąkolwiek inną służbę w nadziei otrzymania życia wiecznego? Jest ona taka, że radujemy się nawet kładąc nasze ludzkie życie w poświęceniu naszemu wspaniałemu i wiecznemu Bogu. Mając przed sobą takie nadzieje, tak jasno zrozumiane, oraz wyraźnie nakreśloną drogę do życia wiecznego, któż mógłby choć przez chwilę pomyśleć o odwróceniu się, czy też nawet słuchaniu głosów wzywających ku bogactwu, zaszczytom, sławie, przyjemnościom tego życia itd., rozumiejąc, że samo ich słuchanie przeszkadzałoby naszemu postępowi na drodze do Królestwa i w ten sposób zniweczyło nasze nadzieje i sprawiło, że te cudowne obietnice nie przyniosłyby nam żadnego pożytku.

     Tak jak w czasie pierwszego żniwa wierni uczniowie zdali sobie sprawę, że w naukach Mistrza znajduje się pewne znaczenie, którego większość nie potrafiła zrozumieć, tak samo obecnie, w czasie drugiego Przyjścia Jezusa, Jego słowa mają wartość i moc dla tych, którzy znajdują się w harmonii serca z Nim, a nie mają ich dla innych; dlatego dziś, tak jak za pierwszego przyjścia, niektórzy potykają się i upadają w chrześcijańskim biegu, a inni są przyciągani bliżej do Pana niż kiedykolwiek przez Prawdę na czasie, którą On dostarcza jako „pokarm na czas słuszny”. W miarę posuwania się na tej drodze przy końcu obecnego żniwa nie będzie nas dziwiło, jeśli droga będzie się stawała tym mniej dostępna, tym trudniejsza, a skłonność do potykania się będzie występowała tym częściej. Dlatego niech każdy z nas coraz bardziej strzeże się podstępów Przeciwnika. Niech doskonała miłość Boża panuje w naszym sercu, wypierając miłość do siebie, miłość do świata oraz związaną z nimi pychę, ambicję i głupotę. Niech to oddanie Bogu wprowadzi do naszych serc obiecaną pełnię radości, odpoczynku i pokoju. Mieszkajmy w Nim, i bądźmy owocującymi gałęziami, reagującymi na wszelkie przycinanie wielkiego Winiarza obfitszym owocowaniem, a jeśli dotrą do nas mamiące głosy, patrzmy na sprawę tak jak Apostołowie i mówmy: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa żywota wiecznego”.
TP '07,18-20;

poprzednia stronanastępna strona