Teraźniejsza Prawda nr 491 – 2004 – str. 55

w zdolnościach religijnych, jakie posiadali bardzo nieliczni z upadłej rasy ludzkiej. Dzięki starannemu kształtowaniu pod wpływem ducha świętego te naturalne zdolności zostały rozwinięte do bardzo niezwykłego stopnia w charakter, który posiadał i łączył wszystkie zalety konieczne do wypełniania obowiązków, zadań i przywilejów jego oficjalnego związku z pielgrzymami.

      Jego doświadczenie jako pielgrzyma przystosowywało go tym lepiej do tego, by sprawować odpowiednio i pożytecznie te funkcje tej części jego urzędu. Tak więc jego oficjalny związek z pielgrzymami polegał na kierowaniu ich pracą. Było wolą Bożą, by był on ludzkim narzędziem, którego Bóg używał do wyboru pielgrzymów. W wyborze tych sług nie przejawiał on żadnej przypadkowości ani stronniczości. Jego wola była w pełni poddana woli Ojca co do tego jak powinien być przeprowadzany ich wybór. Poddawał on pielgrzymów trzem testom wymaganym przez Słowo Boże jako właściwe, by stosować je w odniesieniu do publicznych sług Boga. Przede wszystkim wymagał on od nich, by oprócz pełnego poświecenia, posiadali oni duży stopień miłującej gorliwości, głęboką pokorę, przykładną cichość oraz dokładną znajomość Słowa Bożego. Wymagał także, by posiadali w dużej mierze talenty potrzebne do nauczania i głoszenia Słowa Bożego w sposób przejrzysty, zadowalający i ujmujący serca reagujące na prawdę. Jako ostatni test wymagał, by ich opatrznościowa sytuacja umożliwiała im zgodnie ze Słowem objęcie obowiązków, zadań i przywilejów służby pielgrzymskiej. Kiedy te trzy rzeczy znajdowały się w jakiejś jednostce, br. Russell z wielką radością czynił ustalenia, by mogła ona mieć udział w służbie pielgrzymskiej. Jego metody wybierania pielgrzymów były zupełnie wyjątkowe, np. niepostrzeżenie słuchał on brata, którego nie znał, jak wyjaśnia wykres Boskiego Planu Wieków kilku przyjaciołom. Wyjaśnienia podane przez tego brata były tak klarowne, iż pytał kim ów brat jest. Dowiedziawszy się jego imienia i nazwiska rozpoczynał on z nim korespondencję zapraszając go do wstąpienia do służby pielgrzymskiej. Ci, którzy mieli otrzymać przywilej tego urzędu byli poddawani przez niego pewnym testom, które miały zademonstrować posiadanie lub brak cichości, pokory, gorliwości, przejrzystości w przedstawianiu Prawdy oraz dużej miary miłości i samokontroli.

      Jego instrukcje dla pielgrzymów były bardzo proste. Uważał on, iż nieliczne instrukcje są lepsze niż liczne. Pewnego razu pielgrzym wyruszający w drogę zapytał go: „Bracie, czy masz dla mnie jakieś instrukcje, słowa zachęty lub przestrogi, które okażą się pomocne dla mnie w służbie? Jego odpowiedzią było: „Nie, bracie” A potem pomyślawszy chwilę powiedział: „Tak bracie, mam. Bądź pełen miłującej

Jego postępowanie cechowało się zupełnym zanurzeniem swojej woli w woli Pana oraz staraniem się o poznanie woli Pana w odniesieniu do każdego pielgrzyma po to, by mógł on udzielić mu tym lepszej pomocy w dobrym dziele.

gorliwości oraz głębokiej pokory, a wszystko będzie dobrze”. Miał on zwyczaj mówić: Jeśli jesteś w jakiejś trudności lub jeśli masz problem, którego nie możesz rozwiązać, pamiętaj, iż u mnie zawsze znajdziesz otwarte ucho i pomocną dłoń”.

      Pozwalał pielgrzymom na tyle wolności, na ile pozwalało dobro sprawy oraz ich własne dobro. Pozwalał im wybierać swoje własne tematy oraz korzystać ze swojego własnego sposobu przedstawiania tego przesłania, gdyż nie chciał ingerować w ich indywidualność wierząc, iż Pan ma kierownictwo w odniesieniu do każdego z nich. Wprowadzano tylko takie ograniczenia, które były konieczne dla pożytku sprawy i jej uczestników. Kiedykolwiek zachodziła potrzeba skorygowania, było ono udzielane w niezwykle słodkiej formie. Jeden z pielgrzymów zbyt często prosił o przerwy w podróżach twierdząc, iż potrzebuje więcej czasu na badanie. Brat Russell czując, iż brat ten powinien mieć więcej gorliwości, zasugerował mu, by zrobił sobie rok przerwy od służby pielgrzymskiej na studiowanie. Brat ten pojmując, co Pastor miał na myśli, natychmiast oświadczył: „Bracie to byłaby strata zbyt dużej ilości czasu. Pojadę od razu”.

      On zawsze wyczekiwał sposobności dodania komuś zachęty, a żaden pielgrzym nie odszedł od niego bez doznania zachęty, jeśli znajdował się w stanie serca i umysłu, w którym dodanie mu otuchy było możliwe. Kiedy potrzebne było skorygowanie, było ono udzielane z największym taktem i wyrozumiałością przy wzięciu pod uwagę dobrych intencji winowajcy. Kiedykolwiek br. Russell miał do dokonania zmiany, do przyznania awanse lub degradacje w służbie, nie były one dokonywane z powodów osobistych, lecz z powodu zasad zawartych w Słowie Niebiańskiego Ojca. Jego postępowanie cechowało się zupełnym zanurzeniem swojej woli w woli Pana oraz staraniem się o poznanie woli Pana w odniesieniu do każdego pielgrzyma po to, by mógł on udzielić mu tym lepszej pomocy w dobrym dziele.

poprzednia stronanastępna strona