Teraźniejsza Prawda nr 205 – 1962 – str. 129

w związku z uwięzieniem — pozafiguralnym uwięzieniem — zaczęły się 3 sierpnia 1927 roku], a ich doświadczenie jako takie jest sfałszowanym doświadczeniem uwięzionego Jana Chrzciciela, które nie przedstawia literalnego uwięzienia, tak jak uderzenie przez nich Jordanu było w rzeczywistości drugim lecz sfałszowanym pierwszym uderzeniem Jordanu. Zamiast doświadczeń pozaobrazowego Jana Chrzciciela oni przeżywają doświadczenia pewnej części klasy Kozła Azazela znajdującego się w rękach obranego człowieka. Prawdziwie, tajemnicze są drogi Pańskie.

      (90) Eliasz pozostający na ziemi i wykonujący czynną służbę w okresie kilku lat po jego rozłączeniu z Elizeuszem udowadnia, że jest pewien okres czasu między rozdzieleniem pozaobrazowego Eliasza i Elizeusza, a zabraniem pierwszego z ziemi, w którym to czasie pozaobrazowy Elizeusz wykonuje czynności reprezentowane przez obrazowego Elizeusza, a zapisane w 2Król. 2:12-14. Wydarzeniem w tej sprawie było wysłanie listu Eliasza, około ośmiu lat po rozdzieleniu, do Jorama, króla Judzkiego, strofującego go ostro za popełnione grzechy i grożącego mu zasłużoną karą od Pana (2 Kron. 21:12-15). Karania jakim podlegał, opisane w wierszach 16 i 17, poprzedzały jego nieuleczalną chorobę — która spowodowała śmierć — trapiąc go przez okres dwóch lat. Prawdopodobnie wydarzenia opisane w wierszach 16 i 17, których F.H. McGee nie brał pod uwagę, trwały dwa lata. W figurze upłynął pewien okres czasu od momentu wysłania listu do początku karania opisanego w 16 i 17 w. Według wszelkiego prawdopodobieństwa list ten był wysłany około czwartego roku panowania Jorama, które trwało osiem lat. F.H. McGee przeoczył słowa 18 wiersza „potem wszystkiem”, odnoszące się do wydarzeń opisanych w wierszach 16 i 17 przypuszczając, że choroba nastąpiła natychmiast po otrzymaniu listu. Dokładne określenie długości czasu między rozdzieleniem Eliasza i Elizeusza, a otrzymaniem listu przez Jorama nie jest istotne dla przedstawionego argumentu. Autor przypuszcza, że okres ten trwał około ośmiu lat. Jeśli ktoś może udowodnić, że Eliasz, a nie Elizeusz wysłał list, to nie byłaby sprawą istotną długość okresu między rozłączeniem i wydarzeniem z listem, a nasz pogląd byłby udowodniony. Wzmocnimy ten pogląd podając pewne chronologiczne uwagi dowodzące, że chronologia F.H. McGee jest błędna i wywołuje zamieszanie w umyśle zwracającego na nią baczniejszą uwagę.

      (91) Przed ustaleniem tej myśli zastanówmy się nad samym tekstem. Brzmi on następująco: „Tedy przyszło do niego pisanie od Eliasza proroka w ten sposób…”. Struktura zdania dowodzi, że na początku podróży list opuścił Eliasza, ponieważ pismo pochodziło od Eliasza. Gdyby myśl, jaką niektórzy podtrzymują, była prawdziwa, że Eliasz napisał list jako proroctwo jeszcze przed rozdzieleniem i zdeponował u kogoś w celu doręczenia go w przyszłości, zdanie powyższe o ile możliwe powinno być zmienione następująco: „Tedy przyszło do niego pisanie Eliasza proroka…”. Gdyby nawet tekst ten brzmiał w ten sposób
kol. 2
to i tak nie byłoby zupełnie pewne, czy list został wysłany bezpośrednio przez Eliasza, czy też przez pośrednika. Użyta w tym przypadku forma wskazuje, że list ten opuścił Eliasza wówczas, gdy został wysłany, ponieważ tekst mówi: „tedy przyszło pisanie od Eliasza proroka”.

      (92) F.H. McGee słusznie odrzuca teorię, że list był proroctwem o niegodziwości i karze Jorama i że był zdeponowany u kogoś przez Eliasza przed jego rozdzieleniem od Elizeusza. Jest on zwolennikiem innej teorii, a mianowicie, że w tekście w miejsce słowa Eliasz powinno być umieszczone słowo Elizeusz. Na konwencji w Asbury Park powiedział, że wydaje takie oświadczenie w oparciu o poważny autorytet. Według jego „Ważnego listu” zdaje się, że tym autorytetem jest notatka tłumacza — pana Whiston — napisana w związku z po danym przez Józefusa wyjaśnieniem przebiegu tego wydarzenia, który w swojej notatce do tyczącej ustępu u Józefusa, gdzie ten ostatni, w harmonii z Biblią, powiedział: Eliasz posłał list, i gdzie, według najlepszych interpretacji, dodaje że on był jeszcze na ziemi, sformułował następującą krytykę: „O liście tym jest powiedziane w kilku manuskryptach Józefusa, że przybył do Jorama od Eliasza, z tym dodatkiem: „bo on był jeszcze na ziemi”, co nie mogło być prawdą o Eliaszu, który jak wszyscy [duchowni nominalni] zgadzają się opuścił ziemię przed czterema laty [a nie trzynastoma jak utrzymuje F.H. McGee] a mogło być tylko prawdą o Elizeuszu i nie ma, być może, tutaj żadnej tajemnicy, że w przeszłości imię Eliasza wkradło się na miejsce Elizeusza”. Tyle pan Whiston.

      (93) W związku z powyższą uwagą widzimy, iż Józefus Kapłan, zaznajomiony z tekstem hebrajskim dowodzi, że za jego czasów w tym tekście nie czytano Elizeusz lecz Eliasz, który w harmonii z wierzeniami Żydów pozostawał na ziemi po rozdzieleniu; z tego więc wnioskujemy, że tekst hebrajski za czasów Chrystusa zawierał słowo Eliasz. Co więcej, greckie tłumaczenie Starego Testamentu, zwane Septuaginta, dokonane, w opinii najlepszych autorytetów, między 286-284 rokiem przed Chrystusem zawiera słowo Eliasz a nie Elizeusz. Z tego widzimy, że nawet 300 lat przed naszą erą uznawano za prawdziwy tekst zawierający słowo Eliasz. Żadne tłumaczenie nie zawierało słowa Elizeusz i nie ma hebrajskiego tekstu, który by podawał odmienną treść. Mamy więc świadectwo najsilniejszego manuskryptu — dowodu, że tekst zawierający słowo Eliasz jest właściwy.

      (94) W dodatku do manuskryptu silny jest także argument doktrynalny. Gdy zrozumiemy podstawy zarzutu Whistona i uprzytomnimy sobie, że taki zarzut nie mógłby zaistnieć w stosunku do starożytnych Żydów ani czuwającego ludu w Prawdzie, zrozumiemy niedorzeczność całego argumentu. Pan Whiston w przeciwieństwie do Biblii (Jan 3:13) wierzył, jak i cały nominalny Kościół, że Eliasz wstąpił na zawsze do nieba, gdzie święci mają przebywać z Bogiem i naturalnie zwiedziony tą myślą zmuszony był przyjąć jedną z dwu wyżej wymienionych teorii zaprzeczających,

poprzednia stronanastępna strona