Teraźniejsza Prawda nr 479 – 2001 – str. 89

złotą regułę. Jego orędownictwo w tej sprawie znacznie przyczyniło się do wydania Aktu o Tolerancji w 1689 r., który przyznał dysydentom wolność religijną.

      Późniejsze życie Foxa było spokojniejsze. Jego patriarchalny i życzliwy wygląd wzbudzał szacunek potęgowany jego oczy wista uczciwością i prostotą, a w ostatnich latach życia spotykał się ze znacznym poważaniem okazywanym mu przez wielu z tych, którzy uprzednio byli wobec niego wrogo ustosunkowani. Przestał głosić dopiero na kilka dni przed swoją śmiercią 13 stycznia 1691 roku w wieku 67 lat. Był miłowany i wysoko oceniany przez tysiące jako prawy człowiek oddany sprawie Bożej i dobru człowieka.

      Odnośniki
E8:354-360, 440, 719, 720
E9:33
E10:92, 93, 473, 474
E12:762, 763 E13:413, 483-489, 495

JAN WESLEY (1703-1791)

      Jan Wesley był jednym z największych ewangelistów, którzy kiedykolwiek żyli, a jego praca doprowadziła do narodzin wielkiego ożywienia religijnego w Wielkiej Brytanii. Z czasem ruch Maluczkiego Stadka zapoczątkowany przez niego stał się Kościołem Metody stycznym.

      Król Jerzy III powiedział o Janie Wesleyu i jego towarzyszach, iż zrobili więcej dla religii i dla prostych ludzi niż cały państwowy kościół anglikański. Wesley naciskiem, jaki kładł na „nawrócenie” – pokój i radość, wypływające ze świadomości odpuszczenia grzechów – przywiódł wielu do usprawiedliwienia. Prowadząc ich do uświęcającego życia położył fundamenty pod specjalną szafarską doktrynę, która stała się hasłem sztandarowym jego ruchu: Boska miłość jako istota uświęcenia jest Boskim ideałem dla ludu Pańskiego.

      Urodził się w 1703 r. w świątobliwej rodzinie; on sam oraz jego brat Karol byli uważani za najzdolniejszych i najbardziej świątobliwych z ich licznej rodziny. Chociaż sam Jan datuje swoje własne nawrócenie na 1738 r., prawdopodobnie poświęcił się Bogu już wiele lat wcześniej. Jego poruszające duszę doznanie, podczas zebrania braci morawskich, było zapewne ożywieniem jego Nowego Stworzenia. Zaznaczyło ono punkt zwrotny w jego służbie oraz początek nowej działalności, która trwała aż do jego śmierci prawie 53 lata później.

      Na początku jako wyświęcony prezbiter Wesley nauczał o usprawiedliwieniu i uświęceniu zgromadzenia Kościoła anglikańskiego, lecz wkrótce zeświecczały kler poczuł się zgorszony i zamknięto przed nim drzwi kościołów. Przed wiosną 1749 r. głosił na polach i w miejscach publicznych, bowiem przyciągał liczbę słuchaczy zbyt dużą na jakąkolwiek salę. Jego głos był czysty i przenikliwy, język prosty, a styl rzeczowy.

      Chociaż był niewielkiej postury, była w nim moc wytwarzana przez energiczność jego wspaniałego charakteru, która uczyniła go jednym z najbardziej przekonywujących kaznodziei wszechczasów. Na początku swojej krucjaty spotykał się z dużą opozycją ze strony pospólstwa i często był obrzucany kamieniami, błotem, zgniłymi jajkami i innym plugastwem. Nie cofnął się. Zawstydzał tłum mocą swego charakteru, nieustraszoną odwagą oraz uprzejmymi słowami tak, iż jego opozycja stopniała zupełnie. Bracia Wesleya cierpieli razem z nim w tych wczesnych latach, zwłaszcza Karol, jego rodzony brat i specjalny pomocnik, jak również George Whitefield, młody orator.

      W 1784 r. przekonano Wesleya, by sporządził akt deklaracji, który nadal prawną strukturę jego corocznym konferencjom z pozostałymi kaznodziejami, a po jego śmierci przekazał sprawowanie władzy zarządowi składającemu się ze 100 duchownych. W ten sposób Metodyzm stał się uznaną sektą, oddzielną i odrębną od Kościoła anglikańskiego.

      Wesley zawarł nieszczęśliwe małżeństwo, gdyż jego żona okazała się, że jest najbardziej zawziętym i sprzeciwiającym się mu wrogiem, lecz on tym bardziej był szczodrze miłowany przez braci. W starości był naprawdę czcigodną osobą. Jego niestygnąca wesołość, nigdy niezawodna uprzejmość, zapieranie się samego siebie w służbie oraz święte życie, nadały jego twarzy bardzo szlachetny, dystyngowany i życzliwy wyraz, jak również uczyniły go drogim dla tysięcy ludzi. Wesley wygłosił swoje ostatnie kazanie zaledwie na tydzień przed śmiercią w wieku 87 lat. Przez całą ostatnią noc swego życia przewodniczył 11 oddanym i czuwającym braciom w nieformalnym zebraniu modlitw, pieśni i świadectw, które skończyło się dopiero wtedy, kiedy Wesley wydał ostatnie tchnienie. Gdy tylko Wesley umarł, jeden z braci zawołał: „Podnieście swe głowy, o bramy; i niech będą podniesione wieczne odrzwia; a ten dziedzic chwały wejdzie do środka”.

      Odnośniki
C:113
D:174
E8: 264, 403-416, 440, 724-726
E9:33
E10:93-95,
E12:763
E13:138-148, 155, 156, 544-560, 574-584

poprzednia stronanastępna strona