Teraźniejsza Prawda nr 477 – 2001 – str. 58

OKRUCHY Z PRZESZŁOŚCI

„Polityka odsyłania z torbami”

Strażnica, maj 1880

      Niedawne wybory w Anglii, które niosą ze sobą zmianę w ministerstwie oraz usunięcie z urzędu znanego na całym świecie Żyda, lorda Beaconsfielda, mogą na pierwszy rzut oka wydawać się przeszkodą w przywróceniu Izraela do Palestyny. Od kilku lat wydawało się, że dla Żydów sprawy układają się pomyślnie, a jedną z głównych pomocy w tym kierunku okazało się zainteresowanie, zalety właściwe mężowi stanu i polityczne możliwości wykorzystywane przez tego mającego wysokie stanowisko sławnego męża. Teraz, zaledwie krótko po tym, jak zdobył dla swojej nacji znaczną ulgę od prześladowań itd. w Palestynie i Turcji i sprawił, by Wielka Brytania została wyznaczona na Protektora Ziemi Świętej, kiedy wydawało się, że na prostej drodze do stania się dla swego narodu jeszcze bardziej użytecznym, został odsunięty od władzy. Z początku może się to wydawać katastrofą, lecz być może tak mimo wszystko nie jest.

      Pan Gladstone, który następuje po lordzie Beaconsfieldzie, wypowiedział się jakiś czas potem odnośnie swoich odczuć dotyczących Turcji – tj. jeśli Turcy nie mogą i nie przeprowadzą reform wymaganych przez Traktat Berliński, oni i ich rząd powinien zostać wyrzucony z Europy z torbami. Od czasu, gdy jego dojście do władzy stało się prawdopodobne, odczucia te są intensywnie dyskutowane w kręgach dyplomatycznych i ogólnie uznaje się, że on wprowadzi w życie „politykę odsyłania z torbami”. Mówi się, iż proste ogłoszenie kierunku, w jakim zmierzają wybory, spowodowało w Konstantynopolu niemal panikę. Choć to nie ma bezpośrednich skutków na Żydów, może mieć pośrednie, przez umieszczenie Palestyny bardziej bezpośrednio pod kontrolą Anglii. Możemy mieć jednak odpoczynek w zapewnieniu, iż Bóg kieruje wszystkim według swej woli, a

      „Jego zamiary dojrzeją szybko, Objawiając się każdej godziny; Pąk może smak mieć gorzki, Lecz słodki będzie kwiat. „

OGŁOSZENIA

ROCZNICA ŚMIERCI BRATA JOHNSONA

      NASZ drogi brat Paweł S.L. Johnson zmarł 51 lat temu 22 października 1950 roku. Nasza obecna seria o Członkach Gwiezdnych jest ciągłym hołdem dla niego, gdyż on uzmysłowił nam nazwiska i wydarzenia, które omawiamy. Jego znakomite pisma pomogły nam zrozumieć zarysy historyczne, które inaczej nie byłyby dla nas dostępne. Brat Johnson pozostawił nam spuściznę zrozumienia rozwijającej się Prawdy w ciągu wieków i jesteśmy Panu za to wdzięczni.

      Oto fragment z Teraźniejszej Prawdy z 1 listopada 1950:

      Być może, iż większość oświeconych Epifanią braci już wie, że nasz wielce umiłowany brat Johnson przeszedł za zasłonę. Przez wiele lat wiernie kładł swoje życie w służbie swego Niebiańskiego Ojca, swego błogosławionego Pana i Odkupiciela i swoich umiłowanych braci, często do granic wyczerpania i bez oszczędzania swych fizycznych sił. Po ataku zakrzepu tętnicy wieńcowej, któremu towarzyszyło skrajne wyczerpanie nerwowe, kontynuował swą pracę miłości przy wielkich niedomaganiach fizycznych, które od czasu do czasu coraz bardziej się potęgowały.

      Po stopniowej utracie sił fizycznych i krótkim okresie nieprzytomności, ostatecznie wydał ostatnie tchnienie w aparacie tlenowym w szpitalu M.E. leżącym około dwie przecznice na południe od Epifanicznego Domu Biblijnego, o godz. 14.40 w niedzielę 22 października 1950 roku w obecności kilku braci przy jego łóżku. Jak jego drogi Pan, on wylał swą duszę na śmierć. Ciało będzie wystawione na widok publiczny w Przybytku Epifanicznym od środy do czasu usługi pogrzebowej w piątek o godz. 13.00.

      Odejście naszego drogiego brata Johnsona na tym etapie Epifanii na spotkanie drogiego Pana i pozostałych świętych kościoła w powietrzu dla wielu będzie szokiem i będzie nam go brakowało bardziej niż można to wyrazić słowami; jednak radujemy się, że jego cierpienia się skończyły, że zakończył swój bieg w radości jako zwycięzca, o tak, więcej niż zwycięzca w Chrystusie, i że obecnie jego udziałem jest niewypowiedziana radość w obecności Mistrza. Jakaż musiała to być radość i powitanie, gdy ostatni członek Oblubienicy Chrystusa został przyjęty w domu!

poprzednia stronanastępna strona