Teraźniejsza Prawda nr 476 – 2001 – str. 46
OKRUCHY Z PRZESZŁOŚCI
Na temat pogrzebu brata Georgea W. Stetsona
Strażnica, listopad 1879 r.
Śmierć zmogła naszego brata. Zmarł w swoim domu, w Edinboro w Pensylwanii 9 października 1879 roku. Chociaż wydarzenie to nie było zupełnie niespodziewane, gdyż od jakiegoś czasu był on poważnie chory, to jednak jego śmierć jest ciężkim ciosem dla jego licznych przyjaciół za granicą, jak również w kraju. Był umiłowany i szanowany przez mieszkańców miasta ze wszystkich denominacji, jak również przez zgromadzenie, którego był pastorem. Był wiernym podpasterzem zawsze utrzymującym przed swoimi słuchaczami, jako wielką zachętę/ bodziec do świętości i czystości życia, takiego, które jego własną duszę napełniało radością i pokojem i pomagało mu żyć „ponad światem” – mianowicie: ukazanie się Niebiańskiego Oblubieńca – Króla Chwały oraz nasze połączenie się z nim. Nasz brat był człowiekiem o nieprzeciętnych zdolnościach i poświęcił jasne perspektywy światowych i politycznych zaszczytów na rzecz tego, by móc głosić Chrystusa, kiedy chwała i piękno słowa Bożego zaświtały w jego sercu. Prawda wiele go kosztowała, lecz kupił ją z ochotą.
Usługa pogrzebowa (następnej niedzieli) odbyła się w „Normal Hali”, gdyż był obszerniejszy niż którykolwiek z miejscowych kościołów, które ze względu na szacunek dla zmarłego były zamknięte, a pastorowie brali udział w uroczystościach z tej okazji.
Spełniono ostatnie życzenie brata przed śmiercią, aby redaktor [brat Russell] tego czasopisma wygłosił kazanie pogrzebowe. Około tysiąc dwieście osób uczestniczyło w usłudze pogrzebowej, dając tym samym dowód głębokiego uznania, jakim darzony był nasz brat.
Jego rodzina i zgromadzenie będą odczuwać dotkliwie swą stratę, jednak nie będą smucić się jak ci, którzy nadziei nie mają.
Jeśli jesteś naczyniem złotym, a twój brat tylko drewnianym, nie myśl o sobie wysoko. To Bóg sprawia, że jesteś inny. Im więcej łaski Bóg okazuje, tym więcej wymaga pokory. Najbogatsze kopalnie to te, które są najgłębsze.
Uwaga: Brat Paul S. L. Johnson uczestniczył w tym pogrzebie; miał 6 lat (P ‘50,181).
PT 688, 50-63