Teraźniejsza Prawda nr 475 – 2001 – str. 21

POCIECHA

„Tedy Jozes, który nazwany był od Apostołów Barnabaszem, (co się wykłada: syn pociechy)” – Dz. 4:36

      FAKT, IŻ IMIĘ „syn pociechy”, czy też pocieszenia, winno być nadane komukolwiek w dojrzałym wieku, jest wielce wymownym świadectwem odnośnie charakteru tej osoby w ogólności. Wiemy niewiele o Barnabaszu, lecz jeśli to jedno zdanie Pisma Świętego zawierałoby całą naszą wiedzą o nim, bez wątpienia miłowalibyśmy go i cenili.

      W pewnym sensie tego słowa o kościele mówi się jako o matce, o Syjonie, a tym sposobem cały prawdziwy lud Boży jest reprezentowany jako jej dzieci synowie i córki. Większość z nich to synowie i córki pociechy; inni nieświadomie są synami i córkami bólu, często sprawiając mniej lub więcej utrapień i smutku innym oraz samym sobie.

      Powinniśmy ujrzeć ten temat we właściwym świetle, by każdy z nas mógł działać zgodnie z nim – by większa i rosnąca liczba dzieci Syjonu była synami i córkami pociechy dla wszystkich, z którymi się stykają, a tym samym, w ogólny sposób, pocieszycielami kościoła jako całości.

POCIESZAJĄCY KOŚCIÓŁ

      Ktoś mógłby zapytać: Czy Kościół potrzebuje pocieszania? Czy jego większość nie ma już zbyt dobrego samopoczucia? Czy raczej nie trzeba ich pobudzać, aby pamiętali o swoich grzechach, strofować i postępować tak, by w miarę możliwości poczuli się niespokojni, aby w ten sposób dopomóc im kroczyć do przodu i w górę?

      Tak jak pewien duchowny zdefiniował swoją powinność względem parafian, następująco: „pocieszać zatroskanych i dodawać trosk tym, którzy czują się zbyt swobodnie.”

      Zgadzamy się, iż istnieją okoliczności, kiedy strofowanie i karcenie w sprawiedliwości jest właściwe. Jednakże zupełnie nie podzielamy myśli tak powszechnie występującej u pewnych dobrych ludzi, iż chrześcijanie zawsze powinni się czuć niezadowoleni z siebie i, z kolei, sprawiać, by inni poczuli się nieszczęśliwi poprzez zrzędzenie, doszukiwanie się dziur w całym, robienie wymówek i zastraszanie.

      Ci, którzy potrzebują skarcenia lub nagany, to tacy, którzy chodzą według ciała, a nie według ducha naruszając swoje przymierze. Ci, których powinno się ostrzec, aby uciekali przed nadchodzącym gniewem, to ci, którzy nigdy nie uciekli do nadziei wystawionej przed nimi w Ewangelii, którzy są bez Boga i nie mają nadziei w świecie – żadnego związku z Chrystusem, poprzez wiarę i posłuszeństwo.

      Jednakże prawdziwie poświęceni starają się, jakkolwiek niedoskonale, chodzić według Ducha, chociaż są w pełni świadomi, iż nie osiągają, ani nie są w stanie osiągnąć doskonałego standardu. Tacy, zamiast potrzebnego karcenia, nagany, czynienia im wymówek oraz reprymend za słabości, do których się przyznają, nad którymi ubolewają, i z którymi walczą, potrzebują współczucia, pomocy jednym słowem, pociechy.

BALSAM Z GALAAD

      Prawdopodobnie tylko nieliczni dostrzegli w jakiej mierze Pismo Święte udziela tego prawdziwego „balsamu z Galaad” (Jer. 8:22) prawdziwym dzieciom Syjonu, lecz Pismo Święte pełne jest pociechy, istnieje także wielka potrzeba, by wszyscy, którzy prawdziwie są ludem Bożym zrozumieli to, że oni coraz bardziej stają się synami i córkami pociechy w kościele, udzielając sobie wzajemnie pomocy, zachęty i pokrzepienia, jakich Pan zamierzył.

      Nasz Pan mówił o Duchu Świętym jako o Pocieszycielu, lecz wymienia także samego Siebie jako pocieszyciela, mówiąc „Ja prosić będę Ojca, a innego pocieszyciela da wam” (Jan 14:16, kursywa nasza). Jezus miał tutaj na myśli, iż Jego usposobienie (Jego Duch Święty) zostanie okazane jego uczniom poprzez działanie Ducha Świętego względem nich.

      W jakiej mierze nasz Pan Jezus był pocieszycielem, możemy osądzić, kiedy przyglądamy się trzem i pół roku Jego służby. Przy jej końcu słyszymy jak mówi do Swoich wiernych: „Nie pozostawię was bez pociechy” – sierotami pozbawionymi opiekuna. Co się tyczy troski Jezusa o Apostołów w okresie, kiedy był z nimi, mamy pewną sugestię z Jego modlitwy do Ojca: „któreś mi dał; strzegłem ich i żaden z nich nie zginął, tylko on syn zatracenia” (Jan 17:12).

JEZUS WIELKIM POCIESZYCIELEM

      O naszym Panu przepowiedzieli Prorocy, że On będzie pocieszycielem, jak czytamy: „Duch Panującego Pana jest nade mną; przeto mnie pomazał Pan, abym opowiadał Ewangelię cichym, posłał mnie, abym zawiązał rany tych, którzy są skruszonego serca … abym cieszył wszystkich płaczących; … abym sprawił radość płaczącym w Syjonie, a dał im ozdobę miasto popiołu, olejek wesela miasto smutku, odzienie chwały miasto ducha ściśnionego” (Izaj. 61:1-3).

      To wszystko oznacza, iż nasz Pan Jezus był w Syjonie pocieszycielem ponad wszystkich innych pocieszycieli. Współczuł cichym, pokornego serca i posiadającym dobre intencje w ich wszystkich słabościach, próbach i trudnościach; i właśnie taki wpływ na nasze serca mają charakter i słowa Jezusa dzisiaj. Nasz Pan nie karcił ustawicznie Apostołów, nie robił im wymówek, ani ich nie oskarżał, zamiast tego sympatyzował z nimi, wspomagał ich oraz wielkodusznie

poprzednia stronanastępna strona